Praca w szkole średniej czy na uczelni to jednak wielkie szczęście. Zmroziło mnie, gdy zobaczyłem takie ogłoszenie na sklepiku szkolnym i wyobraziłem sobie, przez co muszą przechodzić nauczyciele w szkole podstawowej.
Idzie sierpień
Wakacje w pełni, ale nie wszyscy mogą się nimi radować w ten sam sposób. A w każdym razie nie powinni.
Ponieważ za rogiem, tuż tuż, czai się sierpień, pora sobie przypomnieć, że na niektórych z nas czeka pod koniec miesiąca egzamin, a na niektórych nawet dwa. Najwyższa pora zabrać się do roboty, bo inaczej skończyć się może sztuką ludową podobną do tej na ilustracji.
Nawiasem mówiąc, najwyższa to również pora, bym i ja wziął się za siebie i ułożył dwa egzaminy…
40 milionów
Martwiłem się, że po przejściu pod skrzydła Microsoftu Skype upadnie, a tymczasem dzisiaj ze zdumieniem zauważyłem w dolnej części okna, że liczba aktywnych, zalogowanych w tym momencie użytkowników, przekroczyła czterdzieści milionów.
Z drugiej strony, nic dziwnego. Połowa moich rozmów na Skypie w tej chwili to czaty ze znajomymi z Facebooka, a mój osiemdziesięciopięcioletni ojciec w ostatnich dniach kilkakrotnie przeprowadził rozmowy wideo przez Skype.
Nieco ponad pół roku temu, pod Galerią Krakowską, dostałem ulotkę reklamującą sztandarowy model telefonu firmy, która również zdecydowała się na mariaż z Microsoftem. Ocena moralna tej formy zaśmiecania miasta jest dla mnie niejednoznaczna, ale przyjąłem ulotkę, a następnie – podobnie jak wszyscy inni – wrzuciłem ją do kosza przy wejściu do Galerii, kilkanaście metrów od olbrzymiego stoiska promocyjnego
Dzisiaj wiadomo już, że zupełnie tak, jak my wyrzucaliśmy te ulotki, producent telefonu – w pewnym sensie – wyrzucił do kosza reklamowany wówczas model. Nie będzie go rozwijał, aktualizował do nowej wersji systemu. To trochę tak, jak niegdyś porzucił prace nad naprawdę rewolucyjnym telefonem N900 i użytkownikom, którzy zakupili ten super nowoczesny model za ponad 2 tys. złotych, po kilku miesiącach rozwiał wszelkie nadzieje na to, że będzie z niego jakiś pożytek.
Mam nadzieję, że Microsoft nie wyrzuci w ten sam sposób do kosza Skype’a, bo chociaż od dawna już siedzę na Androidzie i wbudowane weń formy komunikacji w większości przypadków są dla mnie całkowicie wystarczające, nadal instaluję Skype na każdym telefonie czy komputerze, jakiego używam.
Dżungla
Wydaje mi się, że nader często szkoła jest niczym ten betonowy chodnik, a młodzież niczym to maleńkie drzewko, ktore próbuje wyrosnąć w centrum Nowej Huty. Ten klon pewnie nie przetrwa, ktoś prędzej czy później zadepcze go albo wydłupie spomiędzy płytek.
Na szczęście szkoła, jako instytucja, nigdy nie była i nie będzie na tyle silna, by w myśl takich czy innych modnych trendów politycznych czy światopoglądowych stłamsić prawdziwy rozwój. W dzisiejszych czasach szkoła w ogóle odgrywa coraz bardziej marginalną rolę w poznawaniu i uczeniu się. Na szczęście.
Warto by było, żeby do wszystkich nauczycieli dotarło, że w nowoczesnym świecie szkoła stanowi tylko uzupełnienie ogólnodostępnych narzędzi edukacyjnych i źródeł wiedzy, a nauczyciel pełni w niej funkcje służebne.
Prasówka wybiórcza
W niektórych krakowskich szkołach, w tym w jednym z elitarnych ogólniaków, w ramach przedmiotu wiedza o społeczeństwie uczniowie wykonują tak zwane „prasówki”. Wycina się z gazet wybrane artykuły i wkleja do specjalnego, podlegającego ocenie zeszytu dużego formatu.
Dawno nie czytałem prasy inaczej niż na czytniku albo na monitorze. Ta archaiczna moim zdaniem w swojej formie praca domowa, poza masowym marnowaniem papieru i kleju, ma zapewne na celu upewnienie się, by dziatwa – zamiast trwonić kieszonkowe na papierosy, alkohol, bilety do kina czy inne bezeceństwa – wspierała polskie media i narodową prasę. Nie przypadkowo używam tutaj słowa „narodową”, bo w tych kilku szkołach, o których wiem, w trosce o zdrowy kręgosłup moralny dzieciaków głupich, pustych i bezwolnych, podano im listę tytułów prasowych, z których można korzystać, a lista ta wydaje się, delikatnie mówiąc, mocno ograniczona ideologicznie. Bezczelna uczennica, która użyła do swojej prasówki artykułu z „Gazety Wyborczej”, wywołała niedawno skandal na całą szkołę.
Podziwiam nauczycieli WOS w tych szkołach. Chodzą z oczami tak mocno zamkniętymi, że wydaje im się, że uczą młodzież bezrozumną, nie mającą dostępu do internetu, telewizji kablowej, nie potrafiącą dokonywać wyboru, krytycznie myśleć. Wydaje im się, że mają do czynienia z pozbawionymi woli androidami, które można – wedle własnego uznania – zaprogramować. Sądzą, że uczniowie prosto ze szkoły idą do domu i przez całe popołudnie i wieczór kontemplują słowa i poglądy swoich cudownych nauczycieli o niepodważalnym autorytecie.
Podziwiam nauczycieli WOS w tych szkołach. Gdybym ja chodził z tak mocno zaciśniętymi oczami, dawno połamałbym sobie wszystkie kończyny i miałbym pełno siniaków. A oni sobie jakoś radzą.
Historia ludzkości, bozon Higgsa
Dzisiejszy dzień przejdzie do historii ludzkości.
Wypadałoby coś napisać.
Wierzę, że pytania, jakie przyjdą do głowy naukowcom przyszłych pokoleń, są dla nas niezrozumiałe, a odpowiedzi na te pytania pozwolą rozwiązać problemy, które nam się wydają nieprzekraczalnymi w ogóle prawami natury. Nie znam się na fizyce na tyle, by napisać więcej, a przynajmniej udam, że mam w sobie dość pokory.
Od serca
Kochał dzieci
Kilka tygodni temu, przechadzając się korytarzem pewnej podstawówki, wpadłem na ozdobiony mnóstwem ilustracji i ustrojony kwiatami ołtarzyk, oj przepraszam, gablotkę ku czci papieża z Polski, Jana Pawła II. Znajdujący się w centralnej części dekoracji napis „Kochał dzieci” jakiś wandal przerobił, zamieniając pierwszy wyraz na inny, w dodatku wulgarny, poprzez przerobienie dwóch pierwszych liter. Na szczęście dewastacja nie była trwała i dała się łatwo usunąć.
Zastanowiło mnie jednak wówczas, jak bardzo ograniczony do okolic ulicy Franciszkańskiej światopogląd musiał mieć pomysłodawca gablotki, skoro nie zdawał sobie sprawy z tego, że pisząc „Kochał dzieci” i umieszczając pod szybą wiele zdjęć papieża całującego czy przytulającego dzieci, dotyka tak naprawdę najbardziej drażliwych kwestii współczesnego kościoła i prowokuje wręcz do aktu profanacji, do jakiego w tym przypadku doszło.
Gdy kilka lat temu wielu Częstochowian protestowało przeciwko nachalnie lansowanemu pomysłowi zbudowania piątego pomnika Jana Pawła II w mieście, traktowano ich jak odszczepieńców i pomnik w końcu postawiono. A przecież doszło do karykaturalnej zupełnie sytuacji, w której jeden polski papież (na placu Daszyńskiego) przyklęka przed drugim, który macha mu z jasnogórskich wałów. Sam pomnik, chociaż jednym się podoba, innym nie, reprezentuje jednak przyzwoity poziom artystyczny, postoi więc pewnie w centrum Częstochowy o wiele dłużej, niż setki ludowych koszmarków, z których niewierni nabijają się w różnych zakątkach internetu.
Mając dobre intencje, łatwo jest zaszkodzić. Chcemy komuś oddać cześć, a w rezultacie ktoś się z niego śmieje. Wynosimy naszych idoli na piedestały i ołtarze, a narażamy ich tym samym na ośmieszenie i profanację. Przez brak refleksji i dystansu doprowadzamy do przesady, która musi się stać obiektem kpin. Większą jednak od kpiarzy i wandali rysę na nieskazitelnym wizerunku naszych idoli robią w istocie ci, którzy przełamują swoistą zmowę milczenia i zabierają się za – mniej lub bardziej rzeczową – krytykę. I nagle nasze pomniki stają się już nie tylko śmieszne wymiarem swojego patosu czy tandety, ale też kontrowersyjne w kwestii swej zasadności.
Pusto nie pusto
Kolejna uroczystość za nami, świadectwa rozdane. Moi wychowankowie drugoklasiści przyzwyczaili się już chyba do tego, że nie uważam się za osobę godną wręczania im świadectw i w zupełnie naturalny sposób przyjęli fakt, iż świadectwa otrzymują z rąk starszych kolegów, zasłużonych absolwentów, tym razem Piotra i Roberta, chociaż Michał, który wręczał im świadectwa w ubiegłym roku, też – odrobinę spóźniony – dojechał na uroczystość. Uroczystość w tym roku odbyła się na tarasie przed świetlicą internatu i była połączona z urodzinowym grillem na cześć Adriana, z okazji jego urodzin.
Moi drugoklasiści wiedzą już też, że na zakończenie roku szkolnego, jak i z każdej innej okazji, nie należy wprawiać mnie w zakłopotanie i przynosić mi kwiatków ani żadnych innych prezentów. Jestem więc z nich dumny, że nie wygłupili się i niczego mi nie przynieśli, tym bardziej, że wysłuchiwanie przy grillu kłótni o to, że ktoś tam nie przyniósł na kwiatki dla innych nauczycieli, albo że ktoś tam za niego założył, albo że komuś będzie potrącone we wrześniu przy jakiejś kolejnej składce, utwierdza mnie w przekonaniu, że podjęta przed laty decyzja, by nie przyjmować żadnych kwiatków od uczniów, była słuszna. Nikt z I B, II A, z trzecich klas technikum ani spośród maturzystów, którym rozdawałem dzisiaj świadectwa maturalne, nie przyniósł mi żadnych kwiatków. Tylko klasa II B, z którą miałem niewielki i krótkotrwały kontakt, była niewtajemniczona i próbowała mi coś wręczyć, ale – mam nadzieję – ze zrozumieniem przyjęła moją odmowę.
Tyle jeśli chodzi o kwiatki. Ale jest też tradycja obdarowywania w dniu zakończenia roku szkolnego uczniów. Ci, którzy mają świadectwo z czerwonym paskiem, laureaci konkursów i olimpiad, społecznicy i inni szczególnie zasłużeni, dostają książki zakupione z pieniędzy, które – faktycznie – wpłacili na komitet rodzicielski ich rodzice. Długo myślałem, komu wręczyć te trzy nagrody książkowe, które odebrałem dla moich drugoklasistów. Karol, który ma najlepszą średnią ocen w jednym zawodzie, i Dawid, o najwyższej średniej w drugim z zawodów i w całej klasie w ogóle (klasa składa się z dwóch grup uczniów, w dwóch różnych zawodach), stanowili dość łatwy wybór. Trzecią nagrodę mogłem dać Klaudii, która jest przewodniczącą Rady Młodzieży, Przemkowi lub Pawłowi, którzy mają wzorową frekwencję, wielu innym osobom, dla każdej znalazłby się jakiś powód. Ostatecznie postanowiłem nagrodzić Tomka.
Tomek jest jedynym uczniem w mojej klasie, który ma ocenę niedostateczną na koniec roku i egzamin poprawkowy w sierpniu. Ale nie jest najgorszym uczniem. Jest trzech innych, którzy mają gorszą średnią ocen od niego. Poza tym, Tomek jest jednym z trojga uczniów o najlepszej frekwencji, a przecież w ubiegłym roku była przeciwko niemu wszczęta procedura skreślania z listy uczniów w związku z wagarowaniem. Myślę, że Tomek obrał bardzo słuszny kierunek i mam nadzieję, że w trzeciej klasie będzie miał jeszcze większe osiągnięcia i będzie jeszcze bardziej inspirował wszystkich do zmian na lepsze. Trzymam za niego kciuki na poprawkowym egzaminie z matematyki w sierpniu.
Kilka dni temu, na skraju lasu, zauważyłem rój widoczny na zdjęciu. Dzisiaj, w tym samym miejscu, są już tylko puste gałązki. Trochę to przypomina szkołę. Dziś jeszcze pełna ludzi, w przyszłym tygodniu będzie pusta, chociaż – dla nauczycieli – to jeszcze nie koniec pracy. Będą jeszcze zebrania, konferencje, nabór do klas pierwszych, ocenianie egzaminów zawodowych w technikum do połowy lipca.
Udanych wakacji i uważajcie na siebie. Niech się od Was zaroi za kilka tygodni. Oby we wrześniu nikogo nie zabrakło.
Piąta klepka
we wczorajszym życiu częstochowy
jakiś głupek zamieścił ogłoszenie
zamienię willę w antycznej helladzie
na piątą klepkę
odpowiedziałem na jego ofertę
natychmiast