Rumcajs do domu!

Na Facebooku zapanowała ostatnio moda na zmienianie swojego profilowego zdjęcia na obrazek z kreskówki, więc na liście znajomych zaroiło się nagle od psów Reksiów, Rumcajsów, królewień Śnieżek i postaci z mangi. Właściwie zupełnie mnie nie obchodzi, co kto sobie wstawia na swoim profilu w portalach społecznościowych, ale w przypadku Facebooka (a także Gmaila i Skype’a), wszystko to importuje mi się do listy kontaktów w telefonie komórkowym i od jakiegoś czasu miałem coraz częściej wrażenie, że gdy próbuję do kogoś zadzwonić albo wysłać SMS-a, muszę najpierw obejrzeć całą dobranockę. To samo w moim oknie komunikatora Tlen, w którym większość kontaktów to właśnie użytkownicy Facebooka, spora grupa czatujących przez pocztę Gmail, a jakiś maleńki procent to korzystający z Tlenu, Jabbera, Gadu-Gadu czy Yahoo!Messengera.
Dlatego bezlitośnie usunąłem około stu znajomych i usuwam nadal wszystkich, których dotyka kreskówkowy wirus. Facebook to dla mnie w zasadzie przede wszystkim sposób na śledzenie pewnych witryn, gazet i blogów, na podobnej zasadzie jak Google Reader, a nie na kultywowanie zwyczajów przeniesionych z Naszej Klasy i Gadu-Gadu.
Setka znajomych zniknęła, ale lista osób dostępnych na czacie wreszcie zapełniła się … ludźmi. Pięknie wygląda.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Bez kategorii Tagi ,

Zakaz robienia dzieci

Gdy usłyszałem w radio transmisję litanii w intencji ofiar in vitro, poczułem zażenowanie. Pierwszą moją reakcją był niesmak, że ktoś się nabija z religii. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co to za stacja, i że to nie żaden kabaret, tylko prawdziwa audycja na żywo, nadawana wprost z kościoła.
Z mieszanymi uczuciami przeczytałem treść modlitwy, jaką w kościołach archidiecezji krakowskiej odmawia się w związku z przepraszaniem Pana Boga za pomagających parom cierpiącym na niepłodność lekarzy i pielęgniarki. Niepojęta jest dla mnie taka modlitwa, pod pozorem rzekomej troski o życie wzywa się wiernych do kajania się za coś, co wielu uważa za jedno z większych osiągnięć współczesnej medycyny. Powołując się na dogmaty religijne próbuje się szerzyć nienawiść do w pełni wykwalifikowanej grupy zawodowej, która niesie niezbędną pomoc ludziom w potrzebie. Piętnuje się lekarzy i pielęgniarki, a przy okazji piętnuje się rodziców i dzieci.
Hierarchowie wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew nauce, wbrew powszechnemu przeświadczeniu społecznemu, próbują wmówić wiernym, że dawanie życia jest złe. Tegorocznej Nagrody Nobla nie przyjęli chyba do wiadomości.
Zastanawiam się, kiedy w swoim upartym zaklinaniu rzeczywistości posuną się do stwierdzenia, że skoro w naturalnym procesie prokreacji obumiera co najmniej tyle samo, o ile nie więcej zarodków, niż wskutek zapłodnienia pozaustrojowego, należy ludziom całkowicie zakazać robienia dzieci, ponieważ każde dziecko rodzi się kosztem iluś tam „zmarłych” istnień ludzkich. W kościołach modlą się już za „zmarłe ofiary in vitro”, czy doczekamy się modlitw za zmarłe ofiary pożycia małżeńskiego?
Biskupi zabrnęli w ślepą uliczkę. W swojej walce o – jak to nazywają – ochronę życia poczętego – użyli argumentów, które sprzeczne są z jednym z pierwszych boskich zaleceń dla człowieka. Brzmiało ono: Idźcie i rozmnażajcie się. I czyńcie sobie ziemię poddaną.

Aragorn i zioło

Na profilu użytkownika domagającego się legalizacji prostytucji i zioła pokazało się zdjęcie, którego w ogóle nie rozumiem.
Dlaczego niby największy na świecie pomnik Aragorna, jednego z bohaterów Tolkienowskiej trylogii, miałby być używany jako argument na rzecz legalizacji marihuany czy fiskalizacji prostytucji? Zupełnie tego nie ogarniam.
Podobnie jak nie rozumiem, czemu ktoś próbuje ten sympatyczny znak miłości do literatury fantastycznej mieszać z religią i wciągać w głupawe bicie rekordów.
Cenię sobie powieści J. R. R. Tolkiena i jestem głębokim zwolennikiem kultu Aragorna. Polacy, bądźcie dumni. Macie naprawdę największego, nawet jeśli to niektórych śmieszy.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Bez kategorii Tagi ,

Dotknięci mackami

Podczas gdy część młodzieży nie ustaje w wysiłkach, by postawić przed komisją dyscyplinarną nauczycieli, którzy zorganizowali uroczystości szkolne na terenie kościołów lub „wzbogacili” program uroczystości szkolnych o nabożeństwa religijne, inni bywalcy mojego blogu odnajdują w swoim życiu miejsce dla religii.
Dotknięta makaronowymi mackami młodzież z Radomska zabiera właśnie głos w pierwszym ważnym wydarzeniu lokalnej wspólnoty od czasu powołania ich radomszczańskiego koła wyznawców.

Brawo dla młodzieży, która ma coś do powiedzenia i działa w granicach wyznaczonych prawem. Dla takiej młodzieży warto pracować w szkole, od takiej młodzieży można samemu się czegoś dowiedzieć czy nauczyć, więc nie rozumiem zupełnie, skąd pomysł wyrzucenia Damiana Jaworskiego z katolickiego liceum w Zakopanem. Damian nie rozdawał na Krupówkach marihuany, tylko nawoływał do debaty społecznej na temat jej legalizacji. Czy nam się podobają takie poglądy czy nie, nie ma znaczenia, podobnie jak niezależnie od tego, co sądzimy o narodowcach, ich ideałach i symbolice, mieli prawo złożyć kwiaty pod pomnikiem Romana Dmowskiego w Święto Niepodległości. Całkiem poważne autorytety prowadzą dyskusje nad o wiele mniej prawdopodobnymi zmianami prawnymi, na przykład przywróceniem kary śmierci, i nikt nie ma im tego za złe.
Na szczęście jest odpowiednia procedura i małopolskie kuratorium z pewnością pogodzi Damiana z jego nauczycielami, podobnie jak stołeczne kuratorium doprowadzi do kompromisu między uczniami a dyrektorami w VIII LO, XXVII LO, XXXIII LO, XLIII LO, XLIV LO, XLVI LO, LXXIII LO, LXVII LO oraz Technikum Nr 2 i Technikum Nr 7 1 w Warszawie. Jak bowiem powiada Latający Potwór Spaghetti, którego wszyscy jesteśmy ponoć stworzeniami, „Naprawdę wolałbym, żebyś nie zachowywał się jak jakiś świętoszkowaty, fałszywie pobożny dupek, gdy opisujesz Mą Makaronową Doskonałość. Jeśli niektórzy ludzie nie wierzą we mnie, to trudno, nic się nie stanie. Naprawdę, nie jestem do tego stopnia próżny”. Bierzmy z niego przykład, nawet jeśli weń nie wierzymy.

Ludzie w pasiakach

Kilka tygodni temu, podczas rozmowy przy kawie na wrocławskim lotnisku, moi znajomi z Francji ze zdumieniem zareagowali na wiadomość, że zgodnie z polskim prawem propagowanie komunizmu, podobnie jak nazizmu, jest przestępstwem. Wczorajsze zamieszki na ulicach Warszawy pokazują, że nasze rozwiązania legislacyjne w tym zakresie, aczkolwiek pewnie kierujące się szczytnymi intencjami, spalają na panewce. Faszyzm i komunizm propagować można bowiem z łatwością, byle nie powoływać się na Hitlera czy Stalina i ubrać wszystko w piękne, okrągłe frazesy odwołujące się do „tradycji niepodległościowych” czy innych równie pustych ogólników.
Pomysł, by po ulicach Warszawy przejść z symbolami i hasłami odwołującymi się do nacjonalizmu i faszyzmu, jest sam w sobie dość przerażający. To, że demonstracje odwołujące się do skompromitowanych w Polsce ideologii przeszły wczoraj ulicami stolicy wsparte moralnie przez parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości oraz profesora katolickiego uniwersytetu, budzi jeszcze większą odrazę. Podobnie jak obrona obnoszenia się z falangą poprzez powoływanie się na zasługi Romana Dmowskiego sprzed czasów Obozu Wielkiej Polski, organizacji bojówkarskiej i antysemickiej.
Najbardziej przejmującą dla mnie formą protestu podczas wczorajszych demonstracji w Warszawie była blokada ulicy przez grupę ludzi w pasiakach. Milcząco, ale jakże wymownie, bronili przejścia „patriotom”, z którymi sympatyzują posłowie PiS. To była najlepsza z wszystkich wczorajszych form protestu. Wielka szkoda, że kordon policji zdecydował się zasłonić protestujących tak, że musieli być zupełnie niewidoczni dla narodowców.
Przykre też było dla mnie bardzo, że wczoraj roiło się wprawdzie na ulicach od flag narodowych, ale wszystkie, a w każdym razie na pierwszy rzut oka wszystkie, były niesione ramię w ramię z symbolami nacjonalistycznymi, a na czele pochodu z falangami niesiono – o zgrozo – sztandar Solidarności Regionu Śląsko – Dąbrowskiego. Demonstranci po drugiej stronie barykady, czy raczej po drugiej stronie policyjnych kordonów, symbolami narodowymi w takim stopniu się nie posługiwali. A szkoda, bo mieli do tego nie mniejsze, a – moim skromnym zdaniem – nawet dużo większe prawo. Oddając całą symbolikę narodową w ręce jednej strony sceny politycznej pozwalamy im kwestionować prawomyślność i patriotyzm nas i wszystkich innych, a w dodatku zaczynamy uwiarygadniać brednie obciążające winą za przemoc w polityce wszelkich przeciwników PiS-u i teorie spiskowe o tym, że członkowie tej partii są mordowani czy napadani.
Dla ludzi w pasiakach wielki szacun.



Zdjęcia „ukradłem” stąd.

PiS przeprasza

Palikotowy Ruch Poparcia zorganizował ostatnio protesty pod kuriami, co w znaczący sposób wpisuje się chyba w ogólnoeuropejski trend protestowania przeciwko kościołowi katolickiemu. Szczególnie wyrazistymi przykładami tego zjawiska w ciągu paru ostatnich dni było rzucenie tortem w prymasa Belgii, arcybiskupa André-Josepha Léonarda, podczas sprawowania przez niego kapłańskiej posługi w katedrze w Brukseli w uroczystość Wszystkich Świętych, albo flash mob, w którym ludzie zgromadzili się wzdłuż trasy przejazdu papieża podczas jego pielgrzymki do Hiszpanii i całowali się na ulicach Barcelony, ostentacyjnie pokazując papieżowi różne wulgarne gesty.
Z dużym zdziwieniem przyjąłem wiadomość, która zdaje się świadczyć, iż za demonstracjami Palikota pod papieskim oknem na Franciszkańskiej w Krakowie i pod innymi kuriami diecezjalnymi i archidiecezjalnymi w Polsce stała partia … Jarosława Kaczyńskiego. No ale jak inaczej rozumieć fakt, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości z województwa pomorskiego przepraszają biskupa Sławoja Leszka Głódzia za pikietę pod kurią? Widocznie czują się odpowiedzialni.
Panowie i panie z PiSu (o ile jakieś panie jeszcze w tej „męskiej szatni” zostały)! Uważam Waszą partię za wielką pomyłkę polskiej historii i polskiej polityki, ale za zorganizowanie protestów pod kuriami bardzo Wam dziękuję. Nie przypuszczałem, że ta prowokacja to Wasza zasługa. Brawo!

Obejrzyj sobie przyjaźń

Największy portal społecznościowy świata i geniusz tłumaczy jego interfejsu kuszą nas od jakiegoś czasu możliwością dotknięcia tego, co dotąd zdawało się całkowicie abstrakcyjne i nienamacalne. Od razu poczułem się lepiej, widząc na każdym kroku tę przyjaźń międzyludzką.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Bez kategorii Tagi ,

Zaduszki

W różnych krajach różnie obchodzi się Święto Zmarłych. W większości krajów na wesoło, a w Polsce – chociaż zawsze zdawał mi się tu królować nastrój modlitewno – refleksyjny – zapanowała nowa moda. Zaklinamy śmierć obrzucając groby naszych bliskich śmieciami. Bardzo ciekawe. Okaże się, czy skuteczne.
Na niektórych innych grobowcach można zaobserwować odmienną tradycję. Wydaje się, że żyjący próbują ostentacyjnie pokazać, że mają w nosie pokolenia swoich dzieci, wnuków i prawnuków, mają w nosie głodujące dzieci w krajach Trzeciego Świata, i próbują jak najszybciej wydać pieniądze bez najmniejszego sensu, naprodukować spalin, śmieci i dobić planetę Ziemię, by czym prędzej dołączyła do świata zmarłych. Chyba, że źle zrozumiałem intencje ludzi, którzy obstawili zniczami poniższy pomnik.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Uncategorized

Ulica Czartoryskiego

Mój brat mieszka przy ulicy Czartoryskiego. Zastanawiam się, czy Rada Miasta Częstochowy nie powinna się zająć zmianą nazwy ulicy, bo przecież książę Adam Jerzy Czartoryski i jego obóz w otwarty sposób krytykowali encyklikę papieską i namawiali do tego, by stawić czoła ekskomunice, niczym Palikot w czasach współczesnych.
9 czerwca 1832 roku, mając w pełnej troski pamięci Powstanie Listopadowe, papież Grzegorz XVI skierował do polskich biskupów swój pasterski list „Cum primum”, a w nim potępiał angażowanie się w działalność powstańczą i wzywał do posłuszeństwa wobec cara. Papież ten, znany również z poglądu, iż kolej żelazna to droga do piekła, a także jako zagorzały przeciwnik oświetlania ulic w nocy, wystosował do polskich katolików takie oto nauki:

Do wszystkich arcybiskupów i biskupów Królestwa Polskiego. Czcigodni Bracia, pozdrowienie i apostolskie błogosławieństwo.
1. Gdy tylko doszła do nas wieść o strasznych klęskach, które w roku ubiegłym kwitnące wasze Królestwo nawiedziły, zaraz obudziło się w nas przypuszczenie, że one nie skądinąd pochodzą, jak od niektórych podstępu i kłamstwa sprawców, którzy pod pozorem religii w czasach naszych smutnych przeciwko legalnej książąt władzy głowę podnosząc, ojczyznę swoją, spod należnego posłuszeństwa się wyłamującą, bardzo ciężką żałobą okryli. My, gdy u stóp Najwyższego i Najlepszego Boga, którego, chociaż niegodni, na ziemi zastępujemy, łzy jak najobfitsze roniliśmy, ciężkie opłakując nieszczęścia, którymi ta powierzona troskliwości i ułomności naszej boskiej owczarni część nawiedzoną została i gdy w pokorze serca naszego modlitwą, westchnieniami i łkaniami miłosierdzie Ojca usilnie przebłagać staraliśmy się, ażeby te wasze prowincje, tylu i takimi rozruchami wzburzone, danymi nam było widzieć czym prędzej uspokojone i pod legalnej władzy posłuszeństwo zwrócone, postanowiliśmy zaraz, do Was, Wielebni Bracia, orędzie przesłać, ażebyście poznali, że i my waszych nieszczęść ciężarem jesteśmy dotknięci i ażeby pasterskiej waszej gorliwości dodać coś osłody i utwierdzić Was w tym, iż z ciągłą i coraz usilniejszą gorliwością powinniście się przykładać do obrony zdrowych zasad i do wpajania ich drogiemu waszemu klerowi i ludowi.
2. Gdy jednak dowiedzieliśmy się, iż to nasze orędzie, z powodu bardzo ciężkich czasów, do Was nie doszło, dlatego obecnie, gdy przy pomocy Bożej stosunki się uspokoiły, powtórnie Wielebni Bracia otwieramy Wam nasze serca, do gorliwości i troskliwości coraz więcej, o ile tylko przy Pana Boga pomocy możemy, zachęcając, ażebyście z całą siłą i wszelkimi sposobami od owczarni waszej odsuwali prawdziwą ubiegłych klęsk przyczynę. O to zwłaszcza ze szczególną pilnością i gorliwością starać się macie, by podstępni ludzie i nowinek szerzyciele błędnych nauk i fałszywych dogmatów wśród wiernych waszych dalej nie głosili i publiczne dobro jak zwyczajem ich jest podając jako powód, innych, zwłaszcza prostszych i mniej przezornych, łatwowierności nie nadużywali, tak, ażeby ci zakłócenia spokoju państwa i porządku społecznego wbrew swej woli nie stawali się ślepymi wykonawcami i sprawcami.
3. Tych fałszywych nauczycieli podstępność, dla dobra i pouczenia wiernych Chrystusowych, winna zaiste w jasnych słowach być wykrywaną, a zdań ich fałsz wyrokami i niezbitymi zasadami Pisma św., jak i świętej i poważnej Kościoła tradycji, pewnymi dowodami w silny sposób winna być zbijaną. Na podstawie tych najczystszych źródeł (z których katolicki kler rodzaju życia porządek i przestrogi, mające być ludowi dawane, w naukach czerpać winien) na pewno wiemy, że posłuszeństwo, które ze strony ludzi należy się ustanowionym od Pana Boga władzom, jest prawem bezwzględnym, któremu nikt, chyba, gdyby się zdarzyło, iż one coś boskiemu i Kościoła prawu przeciwnego rozkazują, sprzeciwiać się nie może. „Każda istota – powiada Apostoł – wyższym władzom winna być podległą. Nie ma bowiem władzy, jak tylko od Boga, te zaś które są, od Boga ukształtowane są. Dlatego kto władzy opór stawia, Bożemu rozkazowi opór stawia… Ulegajcie więc konieczności nie tylko dla gniewu, ale i dla sumienia” (Rzym 13, 1.2.5). Podobnie i św. Piotr (1 P 2, 13) wszystkich wiernych poucza, że wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu winni ulegać dla Pana Boga, czy to królowi, jako najdostojniejszemu, czy to przełożonym, jako przez niego ustanowionym, „albowiem – powiada – taka jest wola Boża, ażebyście, dobrze czyniąc, do milczenia doprowadzili nieroztropnych ludzi nieświadomość”. Które to upomnienia święcie zachowując, pewnym jest, iż pierwsi chrześcijanie, chociaż wśród groźnych prześladowań, nawet rzymskim cesarzom i nienaruszalności cesarstwa dobrze się zasługiwali. „Żołnierze chrześcijanie – mówi św. Augustyn – służyli cesarzowi niewiernemu: gdzie rozchodziło się o sprawę Chrystusowa, uznawali tylko Tego, który jest w niebiesiech. Rozróżnili Pana Wiecznego od pana doczesnego” (Św. Augustyn: O Psalmie 124).
4. Tę zasadę, jak wiecie, Wielebni Bracia, Ojcowie Święci stale głosili; jej zawsze uczył i uczy Kościół katolicki; o niej wreszcie pierwsi wierni Chrystusowi pouczeni, w taki sposób żyli i działali, że chociaż podłości i wiarołomstwa zbrodnia wśród pogańskich żołnierzy się zagnieździła, nigdy jednak w legionach chrześcijan. Odnośnie do tego powiada Tertulian: „Oskarżają nas o obrazę majestatu cesarskiego, nigdy jednak Albinianami, ani Nigrianami, lub Cassianami nie byli chrześcijanie. Ale ci sami, którzy na bożków wczoraj jeszcze przysięgali, którzy dla nich ofiary składali i przyrzekali, którzy chrześcijan częstokroć skazywali, wrogami jego (cesarza) się stali. Chrześcijanin niczyim nie jest wrogiem, tym mniej cesarza, o którym ponieważ wiemy, że od Boga ustanowiony, winien go kochać i szanować i życzyć mu zdrowia”. W ten sposób odzywając się do Was, Wielebni Bracia, chcemy Wam to powiedzieć nie dlatego, ażeby te rzeczy nie były Wam wiadome, albo żebyśmy się obawiali, że nie macie dosyć gorliwości w głoszeniu i rozszerzaniu zasad zdrowej nauki co do posłuszeństwa, które poddani prawemu monarsze są winni, ale dlatego, ażebyście tym łatwiej zrozumieli, jakie jest usposobienie nasze względem Was i jak dalece pragniemy, ażeby wszyscy tego Królestwa duchowni czystością nauki, światłem roztropności i świętością życia tak dalece się odznaczali, by wszyscy ich mieli za nienagannych. W ten sposób wszystko, jak mamy nadzieję, podług naszego życzenia szczęśliwie pójdzie. Potężny wasz cesarz łaskawie względem Was postępować będzie; wstawienia nasze, których nie omieszkamy i żądania wasze co do dobra religii katolickiej, którą wasze Królestwo wyznaje i której swojej opieki nigdy nie zaprzeczać obiecał, zawsze łaskawie wysłucha. „Ci, którzy prawdziwie mądrymi są, będą Was słusznie chwalili, a nieprzyjaciele zaniepokojeni będą, nie mając nic złego do powiedzenia o nas”. Tymczasem oczy do nieba wznosząc, Boga za Was błagamy, ażeby każdego z Was boskich cnót zasobami coraz więcej wzbogacał i napełniał. „I Was zawsze w sercu nosząc, upominamy, ażebyście nas radością przepełniali; to samo czyńcie, tę samą miłość mając, wzajemnie to samo czując, opowiadajcie wszyscy to, co zdrowej nauki dotyczy, słowa zdrowego, nienagannego powiernictwa strzeżcie, bądźcie jednego ducha zgodnymi współpracownikami wiary ewangelicznej”. Wreszcie bez przestanku módlcie się do Pana za nami, którzy apostolskie błogosławieństwo, ojcowskiej miłości zakład Wam i wiernym pieczy waszej powierzonym najmiłościwiej udzielamy. […]

(podkreślenia autora wpisu, tłumaczenie tekstu stąd)

W punkcie drugim papież pisze o swojej odezwie do biskupów polskich, napisanej jeszcze w czasie Powstania Listopadowego, która była tak zdecydowana, że nawet rosyjski feldmarszałek Iwan Dybicz uznał, że nie należy jej rozpowszechniać.
Pod jasnogórskim szczytem, w centralnym jego miejscu, znajdował się w XIX wieku pomnik rosyjskiego cara. Nie wiem, czemu kościół nie stanął w jego obronie i zastąpiono go inną, o wiele mniej okazałą figurą. Miejmy za to nadzieję, że Rada Miasta Częstochowy rozprawi się na dobre z dziewiętnastowiecznym Palikotem.

Studencka przyzwoitość

„Wszystkie dziewczyny są takie same”. To zdanie, wykorzystane na zajęciach w autentycznym materiale językowym do rozumienia ze słuchu, spotyka się wprawdzie z głośno okazywaną aprobatą studentów, ale – o czym świadczyłoby ogłoszenie na jednym z korytarzy – jest w nich też odrobina przyzwoitości i prostolinijna, szczera odwaga do obrony moralności i rzetelnego wywiązywania się z obowiązków.
W dziewczyny już nie wierzą, ale jakaś nadzieja dla ludzkości jednak jeszcze pozostaje.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Bez kategorii Tagi ,