Sto lat to za mało

Nie tak dawno temu Dropbox dał mi na moment złudną nadzieję, że promocja powiększająca pojemność mojej darmowej usługi ma spore szanse zakończyć się grubo po mojej śmierci. Okazało się jednak, że to błąd, za co mnie wkrótce przeprosili.

Natomiast moja płatna dożywotnia licencja na aplikację mobilempk, w której mogę sobie zawsze wygodnie sprawdzić, czy pora już wyjść na tramwaj, czy jeszcze należy się wstrzymać, wydaje się aż nadto optymistyczna, jeśli chodzi o długość mojego życia. Widocznie tak dobrze (albo źle?) mi życzą…

 

Z każdym rokiem

Gdy żyje się z dnia na dzień, rzeczywistość wydaje się nie zmieniać zanadto gwałtownie. Ale wystarczy pomyśleć, że na zdjęciu powyżej uwieczniono w 1956 roku scenę załadowywania na pokład samolotu dysku twardego o pojemności pięciu megabajtów, a dzisiaj – w 2015 roku – wielu pasażerów przechodzi przez bramki z setkami gigabajtów danych w różnej formie i nie wzbudza to zainteresowania dziennikarzy.
Z każdym rokiem wszystko wokół się zmienia nie do poznania.
Przy okazji polecam Historical Pics – niektóre zdjęcia po latach są naprawdę ciekawe.

Blady strach

Wizyta w osiedlowym dyskoncie potrafi człowiekowi zmienić życie. Nic już nie będzie takie samo. Dotąd nie bałem się korzystać z bankomatów, nie zwracałem specjalnie uwagi na to, jakiego banku czy jakiej sieci są własnością. A tu nagle taki widok.
I odtąd ta potworna świadomość. Nie, nie że bankomat może się zepsuć. Blady strach padł na mnie, gdy uświadomiłem sobie, z jakiego systemu operacyjnego korzysta to urządzenie. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś podejmę gotówkę…

Windows – już się nie boję…

Odpowiedziałem na twit Richarda Dawkinsa, po angielsku. Zaintrygował mnie link proponujący mi przetłumaczenie na polski tego, co sam napisałem, więc – z ciekawości – sprawdziłem.

Nie jestem pewien, że jest to dziedziczne. Chcieliby mieć odziedziczył go od moich rodziców i nie 🙂

Tak powiada sprzężony z Twitterem (a także, z tego co wiem, z Facebookiem) microsoftowy Bing. Przez chwilę próbowałem sobie przypomnieć, co ja właściwie takiego napisałem, ponieważ polskie tłumaczenie maszyną Microsoftu wprawiło mnie w osłupienie.
Potem spróbowałem z Google:

Nie jestem pewien, że to dziedziczne. Ja bym odziedziczył go od moich rodziców, a ja nie 🙂

Odetchnąłem ze spokojem. Jeszcze przez jakiś czas będzie praca dla ludzi znających obce języki. Ale – z drugiej strony – zastanowiłem się nad moją odwieczną, stereotypową niechęcią do Microsoftu, jako do monopolisty i złodzieja mojej prywatności. Chyba jednak nie mam racji. Chyba bardziej powinienem się jednak bać swojego telefonu z Androidem niż Windowsa na laptopie. Sztuczna inteligencja z Microsoftu jest po prostu nieudolna. W dodatku bezpodstawnie zadufana w sobie – gdy kiedyś trafiłem na ich stronę pomocy w poszukiwaniu jakiegoś problemu sprzętowego, strona została mi – bez wyraźnego życzenia z mojej strony – przetłumaczona automatycznie na polski. Nie mogąc zrozumieć ani słowa, próbowałem znaleźć jakiś przycisk czy link wyłączający tłumaczenie, by zobaczyć stronę w oryginale. Niestety, nie udało mi się…