Przyznam się szczerze, że premier ostatnio mi zaimponował, gdy po godzinach bredni wygłaszanych przez posłów różnych frakcji z mównicy sejmowej, podsumował całą dyskusję celnym stwierdzeniem: „Ja i mój syn wspólnie z nieżyjącym Nikosiem, Masą i Kiełbasą wywoziliśmy samolotami pieniądze do Niemiec, na które czekał dziadek z Wehrmachtu.” Na Platformę w kolejnych wyborach pewnie nie zagłosuję, ale – naprawdę – chapeau bas!
Posłom entuzjastom komisji śledczych w każdej sprawie, którzy zapominają o tym, że państwo ma cały szereg instytucji sprawujących wszelkiego rodzaju funkcje, chciałbym podsunąć pewien pomysł.
Zauważyłem otóż – na pewno nie tylko ja – że telefon komórkowy prawie zawsze dzwoni wtedy, kiedy człowiek stoi w sklepie samoobsługowym i czeka w kolejce do kasy. Bywa, że przez wiele godzin nikt do mnie nie dzwoni, a potem nagle stoję sobie przy kasie na rogu Warszawskiej i Szlaku, mam płacić, obie ręce zajęte, zakupy jeszcze nie spakowane, a tu dzwoni komórka. Niemożliwe, żeby to był przypadek. Węszę tu jakiś spisek.
Niejedna zagadka zostanie rozwiązana, jeśli powoła się komisję śledczą w tej sprawie. Kto ma większy interes w tym, by przerywać nam lub co najmniej utrudniać transakcję płatniczą? Operator sieci telefonicznej, systemy obsługujące karty kredytowe, a może konkurencyjne sieci handlowe? Kto jest odpowiedzialny za monitorowanie, pod jaki numer telefonu należy w danym momencie zadzwonić i czy nie dochodzi w ten sposób do naruszenia prywatności? Kto na tym najwięcej zarabia, a kto najbardziej traci?
Mam nadzieję, że Sejm Rzeczpospolitej zajmie się tą sprawą i szybko doprowadzi do wyjaśnienia wszystkich moich wątpliwości.