Jak to miło z samego rana posłuchać, jak Matt Damon podziwia nauczycieli za to, że za „gównianą pensję” decydują się na pracę, która wiąże się z dużym obciążeniem godzinowym, a wszystko po to, by spełniać jakąś misję. I że zanim się zacznie krytykować tę profesję za lenistwo i za to, że są kiepscy w tym, co robią, może warto się zastanowić nad tym, czy nie jest się samemu kiepskim kamerzystą, dziennikarzem, kelnerem, blogerem?