The Onion to witryna satyryczna utrzymana w konwencji portalu informacyjnego, z logo nawiązującym do stylistyki znaku jednej z największych stacji telewizyjnych z wiadomościami nadawanymi przez całą dobę. Wygląda na tyle poważnie, że jakiś czas temu oficjalna irańska agencja prasowa dała się nabrać i – cytując The Onion – obwieściła radośnie swoim obywatelom, że prezydent Mahmoud Ahmadinejad jest wśród białych mieszkańców amerykańskiej prowincji bardziej popularny, niż prezydent Obama.
Podczas konklawe, The Onion naigrawa się w najlepsze z tego, co dzieje się w Watykanie. Stremowany kardynał Gianfranco Ravasi miał tam rzekomo w obecności ponad stu innych kardynałów niechcący dokonać przemiany wina mszalnego w mocz Zbawiciela, co wprawiło go w zakłopotanie porównywalne tylko z tym, jakie poczuł w 2003 roku, gdy przez nieuwagę przemienił hostię w fekalia. Pomińmy obszerniejsze cytowanie i tłumaczenie tego artykułu, by nie narażać się na podejrzenia o celowe łamanie obowiązującego prawa albo chęć epatowania niesmacznymi treściami.
W innym artykule The Onion naśmiewa się z faworytów w wyścigu do tronu papieskiego, szydząc z ich wyglądu i stroju w sposób nawiązujący do opisywania modelek na wybiegu.
Dla The Onion zdaje się nie być tematów tabu ani świętości. Na szczęście, osiągnąłem już dopuszczalny limit darmowych wizyt na stronach portalu i za dalszy dostęp musiałbym zapłacić niespełna 3 dolary miesięcznie lub 30 dolarów rocznie, a płacić nie mam zamiaru.
Jedno jest pewne. Ktokolwiek zostanie papieżem, ma bardzo trudne zadanie. Musi się starać nie naśladować The Onion i ani nikogo nie denerwować, bo to może być bardzo autodestrukcyjne (diecezja Los Angeles w sprawie, w którą zamieszany jest jeden z wybierających papieża kardynałów, właśnie zawarła ugodę ze swoimi ofiarami, która kosztowała ją 10 milionów dolarów), ani nikogo za bardzo nie rozśmieszać, bo przecież kościół nie może brać pieniędzy za dostęp do dowcipów na stronie internetowej, jak czyni to The Onion.
Benedykt XVI swoją decyzją o abdykacji zachował się bardzo odpowiedzialnie. To nie było ani denerwujące, ani śmieszne. I w sumie szczerze go za to podziwiam. A co do przyszłego papieża, jestem pewien, że będzie nim Piotr Rzymianin.