Gdy jeden z moich znajomych wrzucił w internet fotkę zrobioną podczas tegorocznej Parady Równości w Warszawie, przedstawiającą młodzieńca z transparentem „Jestem pedałem i mam obowiązki pedalskie”, uśmiechnąłem się i przeszedłem nad tym do porządku dziennego. Parady w ogóle nie obserwowałem ani nie czytałem wiele na jej temat, zaabsorbowany jakimiś zupełnie innymi sprawami. Nie jestem nawet szczególnie zorientowany, jak była komentowana w mediach czy też kto – poza Ryszardem Kaliszem – udzielił jej wsparcia.
Dopiero teraz – zupełnie przypadkowo – dowiedziałem się, że hasło na transparencie było parafrazą słów Romana Dmowskiego i środowiska narodowe odebrały ten transparent jako obrazę swoich ideałów i drwinę z polskości. Niezupełnie rozumiem czemu.
Trochę to bezsensowna dyskusja, w której uczestnicy po jednej stronie dyskursu zawłaszczają sobie pewne związki składniowe i frazeologię. To tak, jak już nikt nie może powiedzieć o odmienianiu oblicza tej ziemi, nie wywołując skojarzeń z Janem Pawłem II. Poza tym, może – zamiast przywłaszczać sobie słowa, które przeszły do historii – powinniśmy się cieszyć, że są one żywe i wykorzystywane przez ludzi kolejnych pokoleń?
Nie miałem pojęcia, gdy zobaczyłem to zdjęcie po raz pierwszy, że to parafraza słów Dmowskiego. Wydaje mi się, że internauci oburzeni rzekomą wulgarnością transparentu i określający dźwigającego ten transparent młodzieńca mianem kretyna, nie znają w pełni kontekstu, z którego te słowa zostały wyjęte.
Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie. Są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka