Przeczytałem o bardzo ciekawym epizodzie, a w gruncie rzeczy bohaterskim wyczynie i akcie honoru, z życia urodzonego w podsmoleńskiej wiosce Jurija Gagarina, który dokładnie 50 lat temu nad ranem wyruszył z kosmodromu o magicznej nazwie Bajkonur w swój orbitalny lot dokoła Ziemi.
Kilka lat po tym, jak Gagarin stał się bohaterem Związku Radzieckiego, w trakcie lądowania w stepie w pobliżu Orenburga zginął jego przyjaciel, pułkownik Władimir Komarow. Zginął, bo świeżo upieczony przywódca Związku Radzieckiego, Leonid Breżniew, chciał koniecznie uczcić okrągłą, pięćdziesiątą rocznicę rewolucji październikowej, i móc się pochwalić nowym sukcesem programu kosmicznego podczas pochodu pierwszomajowego tegoż roku.
Gagarin, który był wtedy dowódcą oddziału i dublerem Komarowa, próbował nie dopuścić do testowania pełnego usterek statku, w przeglądzie technicznym wraz z grupą kolegów i inżynierów wykryli ponad dwieście takich usterek i spisali je w obszernym protokole. Następnie próbował nie dopuścić do odpalenia „Sojuza” stosując rozmaite sztuczki, włącznie z domaganiem się skafandra, który w pierwotnych planach nie był dla Komarowa przewidziany.
Statek z przyjacielem Gagarina okazał się wystrzeloną w przestrzeń trumną. Od samego początku lotu nic nie działało, kosmonauta był świadom tego, że nie wyląduje, a dzięki łączności telefonicznej z Ziemią udało mu się jeszcze pożegnać z żoną i usłyszeć od premiera Aleksieja Kosygina, że jest bohaterem narodowym. Eksplozja rakiet hamujących podczas lądowania spowodowała pożar, który strawił doszczętnie kabinę i ciało kosmonauty.
Po tej tragedii Jurij Gagarin zażądał spotkania z Breżniewem i chlusnął mu w twarz podanym na przywitanie kieliszkiem wódki. Odtąd Gagarin nie był już zapraszany na trybunę mauzoleum na placu Czerwonym i – pod pretekstem troski o jego bezpieczeństwo – wycofano go z programu lotów kosmicznych.
Jurija Gagarina pokolenia lotników (i nie tylko) podziwiały za jego lot w kosmos. Tymczasem okazuje się, że był to człowiek wielki, który nie zawahał się wylać kieliszka wódki w twarz przywódcy światowego mocarstwa.
Zaskoczyło mnie jeszcze jedno. Ten odważny, niebanalny człowiek, miał 157 cm wzrostu.