Zgodnie z niedawną zapowiedzią, zeskanowałem listy napisane przez mojego Ojca w jednostce wojskowej w Siedlcach w latach 1948 – 1949. Tak jak poprzednio, w przypadku listów Wujka Janka, to niby tylko rodzinna pamiątka, ale dziś – w dobie inwazji Słoików na Warszawę – czyta się z pewnym niedowierzaniem, że ludzie wysyłali sobie pocztą boczek albo jabłka, czy też że narzekali na ceny żyletek i prosili o to, by pójść do sąsiada naostrzyć brzytwę i im wysłać.
W jednym z listów jest mowa o wydaleniu ze szkoły podoficerskiej. Bynajmniej nie chodzi tu o konsekwencje jakiegoś wybryku chuligańskiego, a tajemniczy powód tego wydalenia, nie wyjaśniony w liście (bo mógłby zaszkodzić), to przedwojenna przeszłość Dziadka w „reakcyjnej” policji.
Z wyjątkowo ciepłymi podziękowaniami dla Eli i Tomka oraz reszty naszej rodziny z Łodzi.