Gdy Elton John i David Furnish stali się rodzicami dziecka urodzonego przez matkę – surogatkę, komentarzy było sporo. Mnie, szczerze mówiąc, sprawa w ogóle nie poruszała. Nie widziałem w tym ani powodu do wiwatowania, bo nad adopcjami dzieci nie ma co wiwatować, to zjawisko powszechne, normalne, nie ma w nim nic nadzwyczajnego, ani mnie to nie bulwersowało, bo niby czemu. Skoro dzieci z tylu wzorcowych heteroseksualnych rodzin decydują się potem na życie z osobą tej samej płci, to czemu niby dziecko wychowane przez dwóch mężczyzn czy dwie kobiety miałoby stać się homoseksualistą? A gdyby nawet, to co z tego?
Gdy jednak dowiedziałem się, że Lady Gaga będzie matką chrzestną dziecka Eltona i Davida, oczy na chwilę otworzyły mi się szerzej. Maleńki Zachary, któremu w życiu gwiazdki z nieba nie zabraknie, będzie miał Lady Gagę, wielką przyjaciółkę jednego ze swoich ojców, za matkę chrzestną. Szopka to, cyrk, czy poważna uroczystość religijna? Bardzo jestem ciekaw komentarzy wierzących i praktykujących. Dobrze to, że dziecko zostanie ochrzczone? Czy może to zgorszenie publiczne, że dwóch ojców przyniesie dziecko do ołtarza? To wyraz skruchy i nawrócenia dwóch bogatych degeneratów czy kpina z obrzędu?
Jedno wydaje się pewne: nagłośnienie i oprawa uroczystości będą takie, że prostym moralistom trudniej będzie od tej pory bronić tradycyjnego modelu rodziny.