Jako społeczny redaktor ODP obserwuję od jakiegoś czasu nasilenie zjawiska społecznościowych stron internetowych ułatwiających ściąganie, nieuczciwe odrabianie prac domowych i oszukiwanie w szkole. Niczym grzyby po deszczu powstają portale, których użytkownicy wymieniają się odpowiedziami do ćwiczeń w podręcznikach, udostępniają sobie klucze z rozwiązaniami testów i egzaminów, a nawet – na zasadzie swego rodzaju giełdy – odrabiają za siebie prace domowe. Hierarchia użytkowników oparta jest naturalnie na ich aktywności, a więc im więcej udostępnisz materiałów, im więcej odrobisz za innych prac domowych, tym wyższa twoja ranga.
Zastanawiam się, skąd bierze się popularność takich portali, i co – lub kto – tu zawodzi. Czy uczniowie, którzy nie potrafią się zmobilizować do najmniejszego wysiłku, by samodzielnie odrobić pracę domową, a może przerasta ich ona intelektualnie? Czy szkoła, bo zadaje za dużo albo w zbyt szablonowej formie? A może system oceniania nie motywuje do samodzielnej pracy?
Nie mogę zrozumieć, do czego przydają się wyniki poszukiwań kluczy zadań na takich portalach. Zdarza mi się zadawać uczniom do zrobienia zadania zamknięte i od razu podawać im klucz rozwiązań, zwłaszcza jeśli praca domowa jest obszerna, a zależy mi na tym, by naprawdę została zrobiona. Sprawdzając ją, dociekam nie tyle tego, jaka jest poprawna odpowiedź, ale dlaczego jest ona poprawna, a także dlaczego odpowiedzi błędne są złe. Pytam o uzasadnienie odpowiedzi, nie interesuje mnie sama odpowiedź.
Starsi uczniowie wiedzą też dobrze, że szkoda w mojej klasie czasu na niesamodzielne pisanie zadań otwartych. Ocenę niedostateczną łatwiej jest ode mnie dostać za plagiat, pracę niesamodzielną lub jej całkowity brak, niż za pracę słabą, nieudaną, ale pisaną uczciwie. Dlatego nie potrzebuję ich już nawet rozsadzać, gdy piszemy zadania otwarte, a nawet nieczęsto zdarza mi się kogokolwiek upomnieć.
Skąd ta popularność portali z kluczami i ściągami? Czyżby ktoś oceniał uczniów za to, czy potrafią przepisać z klucza do ćwiczeń odpowiedzi, nie robiąc w tym błędów i nie wpisując odpowiedzi w nieodpowiednich miejscach? Sami uczniowie chyba też nie uważają za celowe, by kształcić w sobie umiejętność takiego bezmyślnego przepisywania?
A może szkoła po prostu przeszkadza ludziom w nauce i rozwoju? Kiedyś doszliśmy z maturzystami do wniosku, że każdy z nich umie sobie ściągnąć piracki film z internetu i wypalić go na płycie albo znaleźć materiały pornograficzne w interesującej go kategorii na obcojęzycznej stronie, chociaż nikt ich tego nigdy nie uczył w szkole. Z wyszukiwaniem ściąg jest chyba podobnie. Tylko czy to nie marnowanie czasu i energii na coś, co w ostatecznym rozrachunku nie przynosi żadnych korzyści?