W tym miesiącu mieliśmy tak zwany Dzień Nauczyciela, choć oficjalna nazwa święta jest nieco inna. Tego dnia udało mi się uniknąć otrzymania wszelkich kwiatków czy jakichkolwiek innych prezentów. Moich pierwszoklasistów wprawiło w lekką konsternację to, że nie przyjąłem od nich pięknego słonia z olbrzymią wstążką na trąbie, lecz odesłałem ich ze słoniem do dyrektora. Ale nieliczni z nich, którzy podczas szkolnych uroczystości Dnia Edukacji Narodowej byli obecni, przyjęli z pewnym zrozumieniem fakt, że mam taki dziwaczny zwyczaj i kwiatów ani żadnych innych łapówek czy oznak sympatii od uczniów po prostu nie przyjmuję.
Parę lat temu wyleczyłem się skutecznie z przyjmowania prezentów, gdy ówcześni maturzyści z technikum mechanicznego kilkakrotnie pokłócili się przy mnie o składkę na kwiatki dla nauczycieli, a potem jeden z nich bardzo niegrzecznie apelował do nich o złożenie się po 20 złotych na ten – w jego mniemaniu – gest wdzięczności, umieszczając ich nazwiska i pewne bardzo niecenzuralne słowo w statusie na komunikatorze internetowym. Zapowiedziałem wtedy panom, że żadnych kwiatków od nich nie przyjmę, a nawet obietnicy dotrzymałem, chociaż jeden z nich próbował mi bardzo wytrwale podziękować za trud włożony w ich edukację. Myślę, że ta odmowa nie odbiła się cieniem na naszych stosunkach, bowiem z większością z nich spędziłem później bardzo udanego Sylwestra, a wyniki ich matury do dziś napawają mnie dumą i uważam je za jedno z największych moich życiowych osiągnięć, nawet jeśli są dużo słabsze, niż wyniki niektórych innych roczników.
Podobnie dziwaczne są moje poglądy na temat życzeń z okazji Dnia Nauczyciela. Najpiękniejsze, jakie dostałem w tym roku, były od absolwenta, z którym tego dnia rozmawiałem kilka minut przez telefon. Marcin chyba w ogóle nie pamiętał o tym, że jest tego dnia takie święto. Porozmawialiśmy chwilę o czymś zupełnie innym, a jakiś czas później dostałem od niego SMS-a, w którym podziękował mi za tę krótką rozmowę pisząc, że była mu bardzo potrzebna. Zaprawdę, Marcinie, mnie również. Dużo bardziej niż kwiatki i słonie, dużo bardziej niż wiersze i akademie.