Wiem, wiem, nadmiar ostatnio na blogu uwag o wyborach samorządowych w Częstochowie, ale nie mogę się powstrzymać. Okazuje się, że Tadeusz Wrona podnosi rękawicę i też wkroczył z kampanią do sieci, o czym donosi anonimowy czytelnik – komentator bloga. Infantylna dykcja i patos tak samego kandydata, jak i jego rozmówczyni, budzą lekką wesołość, ale – mimo całkowitego braku sympatii do „osiągnięć” Tadeusza Wrony jako prezydenta Częstochowy – muszę przyznać, że podziwiam go szczerze, że ten przygarnięty przez świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego samorządowiec ma odwagę startować w wyborach w rok po tym, jak mieszkańcy Częstochowy odwołali go w referendum. W listopadzie 2009 roku ponad 94% głosujących Częstochowian opowiedziało się za odwołaniem Tadeusza Wrony ze stanowiska, a rok później ten sam Tadeusz Wrona staje do wyścigu o fotel prezydenta miasta, z którego mieszkańcy go odwołali. Trzeba mieć jaja, naprawdę. Albo nie mieć wstydu.