Pan Bóg musi widać nie być kibicem piłki nożnej. Jakże inaczej, skoro dopuścił do zdobycia tytułu mistrza świata w piłce nożnej przez Hiszpanię, kraj diabła wcielonego, piekło na ziemi, nowoczesną Sodomę i Gomorę (toż nawet te nazwy brzmią trochę po hiszpańsku)?
Hiszpanie od pięciu lat mają zalegalizowane małżeństwa homoseksualne, w dodatku związek taki jest uważany za równoważny związkowi małżeńskiemu osób przeciwnej płci i pociąga za sobą te same skutki cywilnoprawne, łącznie z możliwością adopcji i wspólnego wychowywania dzieci. Małżeństwa osób jednej płci do tego stopnia zrównano z małżeństwami heteroseksualnymi, że z formularzy w instytucjach państwowych zniknęły pojęcia „mąż” i „żona”, a zastąpiły je sformułowania „Partner A” i „Partner B”.
Rząd hiszpański planuje pod koniec tego roku przeforsować ustawę o wolności religijnej i wolności sumienia, która usunie symbole religijne z koszar wojskowych, szpitali, internatów i szkół państwowych, a także zrezygnuje z ich używania w czasie pogrzebów państwowych i uroczystości objęcia funkcji publicznych. Ma to służyć stworzeniu „przestrzeni publicznej neutralnej religijnie”, a ustawa nie dość, że broni przed katolicką dominacją praw wyznawców innych religii, to odwołuje się również do wartości ateistycznych, uznaje instytucję sprzeciwu sumienia i zajmuje się prawami „bezwyznaniowców” oraz chroni apostatów. Każdy ma mieć prawo żądać od odpowiedniej instytucji zaświadczenia o porzuceniu wyznania po uprzednim złożeniu stosownego wniosku.
Ułatwiono rozwody i uchwalono niespotykanie liberalną ustawę aborcyjną, umożliwiającą usunięcie ciąży do czternastego tygodnia od poczęcia. Szesnastoletnie dziewczyny mają prawo do przerywania ciąży bez zgody rodziców, ustawa zawiera jedynie wymóg poinformowania ich o zabiegu.
W hiszpańskich szkołach prowadzi się warsztaty „Przyjemność w twoich rękach”, których celem jest pomoc uczniom i uczennicom w odkrywaniu autoerotyzmu. Mówiąc wprost, prowadzi się zajęcia z masturbacji, a państwowe pieniądze przeznaczane są na ulotki, wykłady i warsztaty poświęcone onanizmowi.
W Hiszpanii można być kobietą z męskimi narządami płciowymi i mężczyzną z żeńskimi, ustawa o tożsamości płciowej pozwala bowiem na zmianę płci w akcie urodzenia i wszystkich oficjalnych dokumentach bez konieczności wcześniejszego przeprowadzenia operacji zmiany płci. Wystarczy zadeklarować wolę zmiany płci, przedstawić medyczne zaświadczenie o zaburzeniu tożsamości płciowej i przez dwa lata przechodzić stosowną kurację.
I takim degeneratom pozwolił Pan Bóg wygrać mundial? Ale z drugiej strony, jaki miał wybór? Dać zwycięstwo Holendrom? To by było jeszcze zabawniejsze. Niemcom? Oni wszak nie lubią własnego rodaka – papieża. A Polaków przecież w mundialu w ogóle nie było. A szkoda, to jest jedyna nacja, która umie postawić czterometrowy krzyż przed centralną instytucją publiczną, siedzibą głowy państwa, uczynić z niego symboliczny nagrobek i obstawiać lampkami, a próby jego uprzątnięcia w jakieś godne miejsce odbiera jako oznakę wojny z religią i dumnie staje „w obronie krzyża”. To jest naród, który godnie stawia czoła czyhającym tuż za Sudetami małżeństwom homoseksualnym i zagadnienie to jest właściwie nieobecne w polskiej debacie publicznej. Bez trudu można tu znaleźć fachowe porady instytucji – w tym kościelnych – leczących z homoseksualizmu czy masturbacji. To tu prezydent państwa powiedział w ubiegłym roku, że nie ma w Polsce alternatywy dla katolickiego systemu wartości – słowa, za które w innym kraju musiałby się zapewne pożegnać z urzędem. Tylko w Polsce z pogrzebu głowy państwa można było zrobić ultrakatolicką ceremonię koncelebrowaną przez pół episkopatu, odbierając tym samym prawo do odczuwania patriotyzmu osobom nie utożsamiającym się z katolicyzmem.
Mimo tych wszystkich atutów Polska przepadła w eliminacjach i nie zakwalifikowała się do mundialu. Ale może i dobrze, przynajmniej nie musieliśmy grać w meczach z tymi wszystkimi poganami.