Jako osoba, która pamięta z dzieciństwa przemówienie Wojciech Jaruzelskiego obwieszczające wprowadzenie stanu wojennego, zostałem delikatnie dotknięty przez komunizm. Pewnie trochę mniej, niż Jarosław Kaczyński, którego praca doktorska „Rola ciał kolegialnych w kierowaniu szkołą wyższą”, została obroniona, gdy miałem 5 lat. Byłem za młody, by mieć za sobą działalność w opozycji demokratycznej.
Dzisiaj, wchodząc do pracy i widząc leżącą na stole – obok książki z zarządzeniami – Konstytucję Rzeczypospolitej, mam wrażenie, jakbym nadrabiał zaległości. Wydaje mi się, że atmosfera jest podobna. W pracy niektórzy boją się rozmawiać, inni wygłaszają płomienne, podniosłe przemówienia, jeszcze inni odgrażają się aresztowaniami tych, którzy nie milczą… Cóż za ironia, że po śmierci generała Jaruzelskiego demonstracje przenoszą się spod jego domu pod dom Jarosława Kaczyńskiego…
Pomyślałem, że gdyby Prezydent, Premier albo Prezes mieli problemy ze zdobyciem tekstu Konstytucji (a podobno mają), mogę im skserować i przesłać…