Mój stosunek do Grzegorza Napieralskiego zmienił się nagle, gdy dowiedziałem się z jego życiorysu, że ukończył – niezależnie od różnych studiów – technikum mechaniczne. Od tego momentu, czego bym nie przeczytał o nim, jakiej wypowiedzi Napieralskiego bym nie usłyszał, wszystko wydaje mi się nagle o wiele mądrzejsze i ciekawsze.
Pierwszą moją reakcją na wybór takiego kandydata Sojuszu Lewicy Demokratycznej na urząd prezydenta było zdziwienie i konsternacja, a teraz nagle wydaje mi się, że to bardzo dobry pomysł, by do wyborów prezydenckich stanął w końcu ktoś, kto jest młodszy ode mnie. Jak tu takiemu kandydatowi lewicy zarzucać, że był narzędziem komunistycznego aparatu opresji? Chyba na placu zabaw albo w piaskownicy. W ustach tego kandydata wzywanie do troski o przyszłość, a nie grzebanie w historii, brzmi wyjątkowo naturalnie i szczerze.
Nagły przypływ sympatii do Napieralskiego budzi u mnie pewien niepokój, że może jednak o naszych sympatiach politycznych decydują zupełnie przypadkowe czynniki, a nie rzeczywiste, merytoryczne argumenty? A może wszystko jest grą pozorów, co tak ładnie pokazał właśnie premier Gordon Brown?
Tak czy inaczej, mechanicy całej Polski – łączcie się! 😀