Poranna grupa studentów jakaś wyjątkowo niemrawa. Zwykle żywi i spontaniczni, dzisiaj – z dwoma lub trzema wyjątkami – zupełnie nieprzytomni.
W końcu zacząłem podejrzewać, co kryje się za ich niespotykaną apatią i biernością. Przecież są juwenalia. Pytam kolejno jednego, drugiego, trzeciego, o której wrócił do domu. Patrzą dziwnym wzrokiem, jakby zaskoczeni pytaniem. Rozglądają się niepewnie, z trudem próbują sobie przypomnieć. Nie pamiętają, o której…
Michał wydaje się wiedzieć, o której wrócił, a przynajmniej nie robi dziwnej miny. Pytam się w związku z tym jego, o której wrócił do domu. Z pewną siebie miną odpowiada:
– Ja jeszcze nie wróciłem!
To miło, że ktoś przychodzi rano na angielski prosto z imprezy.