W tym roku szkolnym Centralna Komisja Egzaminacyjna zrezygnowała z organizowania próbnych matur z przedmiotów innych, niż matematyka. I w gruncie rzeczy nic takiego się nie stało, bo zgromadzony przez ostatnie kilka lat archiwalny bank zadań wykorzystanych pozwala każdemu średnio rozgarniętemu nauczycielowi na przeprowadzenie takiej próby ze swoimi uczniami w oparciu o zadania prawidłowo skonstruowane, sprawdzone, a w dodatku na ocenienie ich zgodnie z istniejącymi i sprecyzowanymi uszczegółowieniami.
Niestety, wiele szkół i nauczycieli, a tym samym ich uczniów, padło ofiarą pewnej luki organizacyjnej i uległo pokusie przeprowadzania i analizowania egzaminów próbnych organizowanych przez osoby i instytucje nie do końca profesjonalne. Mniej zaradni nauczyciele i dyrektorzy skorzystali z oferty dużego ogólnopolskiego dziennika, który zresztą darzę dużą sympatią, oraz współpracującego z nim wydawnictwa, a teraz analizują wyniki „matury próbnej” przeprowadzonej w oparciu o arkusze przygotowane przez to wydawnictwo. Tymczasem wartość tego próbnego egzaminu jest – delikatnie mówiąc – kontrowersyjna.
Warto by bowiem było, by osoby układające takie próbne arkusze były osobami kompetentnymi i mającymi jakieś pojęcie o standardach egzaminacyjnych, zasadach konstrukcji arkusza i kryteriach oceniania. Inaczej trudno mówić o przydatności tej próby do czegokolwiek, a w związku z żenującym poziomem egzaminów proponowanych przez organizatorów w minionych latach moja szkoła – jak wiele innych, w których pracują doświadczeni egzaminatorzy – całkowicie z nich zrezygnowała.
Z arkuszy maturalnych wykorzystanych w tym roku na poziomie rozszerzonym na języku francuskim i języku niemieckim nawet uczniowie się śmieją i dziwią, jak można było wypuścić takie gnioty.
Pozwolę sobie zacytować niektóre tematy wypracowań, którym musiał stawić czoła uczeń zdający egzamin z tych języków:
- Korzystać z komunikacji publicznej czy poruszać się samochodem? Wyraź swoją opinię na ten temat w formie rozprawki, podając argumenty za i przeciw.
- Stwórz opis najciekawszego dnia twoich wakacji.
Autorzy – co widać w przytoczonych tematach dobitnie – nie wiedzą w ogóle, co to rozprawka argumentatywna, a co to esej opinii, nie odróżniają też kryteriów opisu od kryteriów opowiadania. Dlatego szkołom, które biorą udział w tym eksperymencie, można się co najwyżej dziwić, a uczniom tych szkół współczuć. Organizatorom życzyć, by przejrzeli na oczy i przestali produkować gnioty, bo pomysł ogólnie dobry, tylko wymaga pewnego profesjonalizmu także od strony autorów i recenzentów, a nie tylko na poziomie drukarni. Z takich egzaminów wniosków żadnych wyciągać się nie powinno. Co najwyżej takie, że należy ich przeprowadzania jak najszybciej zaniechać.