Bardzo się cieszę z kolorowych, multi-kulturalnych, radosnych Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Odczuwam też wielką radość z przyjazdu do Krakowa papieża Franciszka, który jest dla mnie wielkim autorytetem.
Życzę mu z całego serca, by jego obecność zaowocowała odnową i odmianą serc, bo przecież wśród witających go wylewnie na lotnisku Balice, skąd właśnie odjeżdża, nie zabrakło takich, którzy na co dzień przeciwstawiają się – każdym swoim słowem i czynem – wszystkiemu, czego naucza. Papież, który pochyla się nad losem uchodźców, obmywa im nogi w jednym z najbardziej wymownych obrzędów Wielkiego Tygodnia, albo z wizyty na Lesbos przywozi ze sobą na stałe do Watykanu dwunastu muzułmanów z Syrii, ma w Polsce wielu wrogów, nawet wśród żarliwych katolików roi się od osób sceptycznych wobec jego osoby.
Gorąco życzę Franciszkowi, by jego postawa i przesłanie dotarły do jak największej liczby młodych i starych, wierzących i niewierzących. I żeby sceptycy przekonali się do niego i pozwolili mu sobie wskazać drogę do otwarcia na innych ludzi, a nie żeby efekty pobytu Franciszka w metropolii Karola Wojtyły były równie płytkie, jak popularność poniższego hashtagu na portalu społecznościowym. Oby popularność papieża Franciszka okazała się trwalsza i głęboka.