Rozsnuwam niczym pajączek misterną dydaktyczną sieć na początek zajęć ze studentami II roku informatyki, próbuję ich sprowokować do wyjaśnienia, dlaczego wyraz convergence, wyraz kluczowy i znajdujący się nawet w tytule rozdziału, który akurat omawiamy w podręczniku, nie jest synonimem wyrazu alignment, chociaż w słowniku dwujęzycznym mają to samo tłumaczenie na język polski. Próbujemy alignment osadzić w jakimś kontekście, więc pada text alignment, podsuwam im wheel alignment… Gestykuluję, wypisuję jakieś rzeczy na tablicy, staram się wyciągnąć z nich słowa parallel i perpendicular. Krzyżując ręce przypominam im, co to znaczy at right angle.
Z ostatnich ławek studenci II roku informatyki patrzą na mnie i moje machanie rękami z politowaniem i mówią, że marynarkę powinienem sobie zapiąć na górny, a nie dolny guzik. Tacy to człowieka zawsze sprowadzą na ziemię… Jak tu ich nie lubić i nie szanować?