Anonimowość internetowa ma swoje straszne oblicze – za jej sprawą najgorsze możliwe instynkty przestają być czymś wstydliwym, a słowa, których nigdy byśmy nie powiedzieli głośno, a już na pewno nie publicznie, leją się potokiem w usenecie, internetowych forach i grupach dyskusyjnych.
Pod artykułami o zabójstwie księdza w Blachowni można przeczytać wypowiedzi ludzi, którzy otwarcie sympatyzują z mordercą, szydzą z ofiary, korzystają z okazji, by naubliżać a to grupie zawodowej ofiary, a to światopoglądowi katolickiemu bądź ateistycznemu. Nawet w moderowanych przecież komentarzach pod artykułem na Onecie zobaczyłem dzisiaj tyle nienawiści i idiotyzmu, że odechciewa się na te wszystkie fora zaglądać.
Ale samo omijanie nie rozwiąże problemu. Internetowe trolle będą nadal wzajemnie obrzucać się mięsem wypaczając ideę swobodnej wymiany informacji i wolności słowa. W częstochowskim lokalnym forum Gazety Wyborczej zdarzyły się w tym roku przypadki aroganckiego zachowania osoby podającej się za sprawującą ważną funkcję publiczną. Chamstwu w sieci trzeba wyraźnie powiedzieć „STOP”. Z internetowym rozmówcą, tak jak i z realnym interlokutorem, można się nie zgadzać, ale nie wolno na niego pluć, wybijać mu zębów ani dźgać go nożem – nawet wirtualnie.
Niewiele mogę zrobić sam, by to zmienić, ale postanowiłem codziennie wpisywać przynajmniej jeden konstruktywny komentarz na jakiejś stronie internetowej. Niekoniecznie pozytywny, bo internet to nie forum wzajemnej adoracji, ale rzeczowy i konstruktywny. Zachęcam do robienia tego samego.
Bądźmy konstruktywni – jest wielu ludzi rozumnych korzystających z internetu. Jeśli każdy z nas – zamiast biernie przyglądać się przerażającym bzdurom wypisywanym przez frustratów na forach – napisze od czasu do czasu coś mądrego, wolność słowa nie straci sensu, a internet drugiej generacji, umożliwiający każdemu publikowanie własnych treści bez żadnych nakładów finansowych ani wiedzy technicznej, nie stanie się odrażający.