Podczas spaceru po ulicy Grodzkiej w Lublinie w ubiegłym tygodniu, poszukując spokojnego miejsca do skonsumowania jakiegoś obiadu, wpadłem na taki szyld (nie skorzystałem).
Że prawdziwy Polak nie chce się ograniczać do podawania schabowego i żurku, to ja rozumiem. Ale ja bym chyba nie zabrał gości na modelowego schabowego do mojej ulubionej knajpy wietnamskiej. Podobnie jak nie szukałbym dobrej zupy ostro-kwaśnej (mojej ulubionej) u prawdziwego Polaka, gdzie raczej spodziewałbym się znaleźć kapuśniak (też chętnie konsumuję).
Prawdziwy Polak powinien się zastanowić nad trafnością swojego sloganu reklamowego, bo – paradoksalnie – prawdziwy Polak powinien, poza kotletem schabowym i żurkiem, oferować fasolkę po bretońsku, placki po węgiersku, a nawet pierogi ruskie. Ale na pewno nie kebab (ten jest najlepszy w niektórych dzielnicach Paryża).