Bywa, że wysyła się maila czy SMS-a do kilkudziesięciu osób jednocześnie. Jakieś życzenia noworoczne czy świąteczne, ważna nowina z życia prywatnego itp. Kilkakrotnie już obiecywałem sobie, że gdy umrze ktoś, kogo mam w mojej książce adresowej, muszę go od razu usunąć z kontaktów, bo to bardzo nieprzyjemna wpadka, gdy na masowo rozesłane życzenia dostajesz w odpowiedzi informację, że skrzynka o takim adresie nie istnieje, a potem przypominasz sobie, że przecież ta osoba zmarła. Jeszcze gorzej, gdy zamiast automatycznego respondera przyjdzie odpowiedź od kogoś z bliskich zmarłego.
A jednak, mimo tego postanowienia, waham się długą chwilę przed usunięciem kolejnego kontaktu. Po kliknięciu guzika z napisem „Usuń” system przezornie pyta, czy chcę naprawdę usunąć osobę o nazwisku NN. Przestrzega mnie, że jest to operacja nieodwracalna.
Nie chce mi się wierzyć, że komputer jest w pełni świadom znaczenia słowa „nieodwracalna”.
Ten wpis to odgrzewany kotlet sprzed ośmiu lat.