Dzisiaj mija dokładnie miesiąc, odkąd Michał Piróg dokonał ostatniego wpisu w swoim – nawiasem mówiąc dosyć popularnym jakiś czas temu – blogu. Notka była dziwna, intrygująca. Pytał w niej czytelnika, przypominając mu o politycznych przepychankach polityków nad trumnami polskich lotników, którzy zginęli w katastrofie pod Mirosławcem, czy potrafi uszanować intymność śmierci i żałoby. We wpisie nie było właściwie nic kontrowersyjnego, nie trzeba było jednak długo czekać, by pojawiły się pod nim obraźliwe komentarze, nijak się nie mające do treści wpisu, w których użytkownicy Onetu o bardzo idealistycznie brzmiących nickach zaczęli obrzucać autora najgorszymi możliwymi do wyobrażenia epitetami. Nie przebierając w słowach odnosili się do zainteresowań, przekonań politycznych i orientacji seksualnej Michała, nie pominęli też genealogii i sposobu spędzania wolnego czasu. Niektóre obelgi były tak wulgarne, że trudno nawet zrozumieć, do czego się odnosiły. Niektóre pisane były, kiedy autora już nie było między nami.
Bo Michał, student historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, popełnił samobójstwo kilka dni po ostatnim wpisie na blogu Onetu, podczas gdy czytelnicy w najlepsze wzajemnie się obrażali. Nie chcę się zastanawiać nad przyczynami tragedii, bo jak piszą na specjalnej, poświęconej pamięci Michała stronie jego internetowi przyjaciele, powodów było wiele. Sam Michał nie uważał za konieczne dzielić się z nikim motywami swojej decyzji, skoro swój pożegnalny list napisał na paragonie z Kauflandu, bardziej po to, by wyjaśnić, co na pewno nie było przyczyną samobójstwa, oraz by podkreślić, że nie życzy sobie katolickiego pogrzebu.
Ale zawdzięczamy Michałowi ważną lekcję i każdy, kto – korzystając z możliwości anonimowego wypowiadania się na forach i komentowania blogów czy artykułów – traci poczucie smaku i daje się ponieść irracjonalnym emocjom, powinien się zastanowić, czy napisałby to, co pisze, gdyby wiedział, że pisze do kogoś, kto już na pewno nie odpowie.
Wypada się podpisać pod słowami jednego z wspominających Michała bloggerów, Adama:
Pragmatyku, czekaj na nas w blogowej krainie tam w górze…
I czuwaj nad nami, cobyśmy żenujących postów nie pisali.