Chodziłem do klasy o profilu matematyczno – fizycznym, nie miałem więc wielkiego wyboru i zdawałem maturę z matematyki. Nie wątpię zresztą, że wybrałbym matematykę nawet wówczas, gdybym miał swobodę wyboru. Byłem znakomicie przygotowany przez zmarłego w ubiegłym roku profesora Hieronima Zygułę, lubiłem matematykę i wydawała mi się zaiste królową nauk, przez jej pryzmat i przy pomocy jej narzędzi postrzegałem wszystkie inne przedmioty i całą rzeczywistość. Dlatego niepojęta jest dla mnie nagonka na egzamin maturalny z matematyki, jaki ministerstwo planuje obowiązkowo zgotować wszystkim abiturientom w roku 2010.
Straszeni matematyką uczniowie drugich klas techników wpadli ostatnio na ciekawy pomysł. Wymyślili sposób na to, by uniknąć zdawania matury z tego przedmiotu. Trwa masowy exodus uczniów drugich klas techników, którzy przenoszą się do liceów ogólnokształcących. Taktyka taka pozwoli im przystąpić do matury rok wcześniej, w roku 2009, czyli na rok przed wprowadzeniem obligatoryjnej matury z matematyki. Nie wiem, jak to jest z różnicami programowymi na przedmiotach ogólnokształcących. Wojtek, który ostatnio opuścił drugą mechanika, na pierwszej lekcji angielskiego w liceum ogólnokształcącym miał dokładnie ten sam temat, z wykorzystaniem tego samego podręcznika, co na ostatniej swojej lekcji w technikum mechanicznym. Wydaje mi się jednak, że mamy mimo wszystko do czynienia z poważnym problemem. Jak to jest, że spora grupa uczniów bez żalu rezygnuje ze zdobycia zawodu, bo boi się jednego z najważniejszych przedmiotów na tym kierunku kształcenia, który wcześniej świadomie obrali? A przecież matematyka wydaje się być jednym z kluczy do normalnego funkcjonowania we współczesnym społeczeństwie, ważnym nie tylko dla techników.