Resolv’d to sing no songs to-day but those of manly attachment,
Projecting them along that substantial life,
Bequeathing hence types of athletic love,
Afternoon this delicious Ninth-month in my forty-first year,
I proceed for all who are or have been young men,
To tell the secret of my nights and days,
To celebrate the need of comrades.
(In Paths Untrodden, Walt Whitman)
Laura Bush podarowała Marii Kaczyńskiej oprawiony w skórę tom poezji Walta Whitmana, dziewiętnastowiecznego poety amerykańskiego będącego symbolem amerykańskiej demokracji i… homoerotyzmu. Czyżby podczas rodzinnej wizyty na polskim Helu amerykańska para prezydencka promowała homoseksualizm? Mam nadzieję, że żaden z naszych najgenialniejszych polityków nie wpadnie na taki pomysł i nie zorganizuje konferencji prasowej na ten temat, bo oglądając zagraniczną telewizję i tak głupio już się przyznawać do tego, że się jest Polakiem. W lipcu, kiedy Prezydent Kaczyński poleci z wizytą do Stanów Zjednoczonych, może powinien podarować Bushowi dzieła Gombrowicza albo Witkacego?
Back on his pillow the soldier bends with curv’d neck and side falling head,
His eyes are closed, his face is pale, he dares not look on the bloody stump,
And has not yet look’d on it….
I am faithful, I do not give out,
The fractur’d thigh, the knee, the wound in the abdomen,
These and more I dress with impassive hand, (yet deep in my breast a fire, a burning flame.)
Thus in silence in dreams’ projections,
Returning, resuming, I thread my way through the hospitals,
The hurt and wounded I pacify with soothing hand,
I sit by the restless all the dark night, some are so young,
Some suffer so much, I recall the experience sweet and sad,
(Many a soldier’s loving arms about this neck have cross’d and rested,
Many a soldier’s kiss dwells on these bearded lips.)
(The Wound-Dresser, Walt Whitman)