W wywiadzie dla Dziennika prezydent Rzeczpospolitej powiedział ostatnio, że z uwagi na postawę politycznych elit opozycyjnych i mediów istnieje możliwość, że nasza bitwa o Polskę zostanie przegrana.
Powiało we mnie optymizmem, gdy przeczytałem te słowa. Od kilku miesięcy władza w Polsce toczy wojnę przeciwko bliżej nieokreślonemu wrogowi. Rządząca partia ma pełnię władzy – w swoim ręku dzierży stanowiska prezydenta, premiera i członków rządu, marszałka Sejmu, trzyma w szachu rzekomo niezależnego marszałka Senatu, izby przez siebie całkowicie zdominowanej. Swoimi ludźmi obsadza służby mundurowe, zarządy i rady nadzorcze państwowych firm. Szybciutko przejęto media publiczne, manipulacje prawem mają na celu rozszerzyć kontrolę nad mediami także na stacje prywatne. Legislacyjne kombinacje zakwestionować może w zasadzie jedynie Trybunał Konstytucyjny, więc od początku kadencji deprecjonuje się jego autorytet, kwestionuje samą ustawę zasadniczą i coraz wyraźniej widać, że także ta instytucja ma paść ostatecznie ofiarą zamachu partyjnej żądzy władzy.
Odkąd obecny obóz sprawuje władzę, niewiele konstruktywnie się buduje, za to dmie się w triumfalne rogi propagandowe tak intensywnie, że nie ma czasu wytrzeć ich zaślinionych ustników. Wyją na trwogę niezliczone trąby straszące przed wrogiem, przed układem, nawołujące do szturmu na jakieś niezdefiniowane specjalnie zło. Nie wiadomo dokładnie, dlaczego mając tak niespotykaną pełnię władzy obóz rządzący nie może sobie dać z tym wrogiem rady i to przez tyle czasu.
A może ten wróg jest potrzebny? Może ta atmosfera walki jest celowa? Nie od dzisiaj przecież wiadomo, że bez pożaru Reichstagu Hitler nie stłamsiłby opozycji, bez ataku na World Trade Center nie byłoby poparcia dla wojny w Afganistanie czy Iraku. Kto jest tym naszym wrogiem w dzisiejszej Polsce? Międzynarodówka socjalistyczna? Geje i lesbijki podkładający rzekomo bomby w warszawskim metrze? Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy? A jaki jest cel tej wojny poza władzą samą w sobie? Społeczeństwo idealne? Jakaś utopijna wizja wymyślona w innych czasach i na innej planecie?
Jak pisze Janusz Korwin – Mikke w Najwyższym czasie:
Kto pragnie stworzyć system doskonały, kończy jak Adolf Hitler czy Włodzimierz Eljaszewicz Uljanow, którzy naprawdę chcieli jak najlepiej. Zdaje się, że żaden z nich nie zdążył dostrzec, że im nie bardzo wyszło…
Dla szeroko rozumianego dobra nas wszystkich mam głęboką nadzieję, że wojnę o Polskę jak najszybciej przegramy. Lepiej jest zamiast walczyć z wrogiem iść do knajpy z przyjacielem. I tego ze szczerego serca życzę całej polskiej elicie rządzącej. Najlepszy sposób na szybki koniec wojny to ją przegrać (George Orwell).