Złe miejsce dla uchodźców

Polska to złe miejsce dla uchodźców. Ale nie dlatego, że większość Polaków ogarnęła nacjonalistyczna histeria albo ulegli strachowi lub propagandzie.
Ta dziewczyna z Syrii uważa, że jej sześcioletnia siostrzyczka powinna teraz chodzić do szkoły.
No to nie w Polsce. Trzeba będzie jechać do któregoś ze 130 krajów świata, w których szkoła zaczyna się w wieku 6 lat lub wcześniej.

Segregacja i sortowanie

Wskutek konfliktu między lepszym i gorszym sortem Polaków, tak wczoraj wyglądała krakowska siedziba partii o pięknej nazwie po demonstracji w obronie wolności słowa przed Radiem Kraków.

Ktokolwiek sprzątał elewację budynku, zarządca budynku czy sprawca całego zamieszania wokół mediów, warto mu – moim skromnym zdaniem – przypomnieć o obowiązku segregowania odpadów. Papier należy wyrzucać do specjalnie oznaczonych pojemników, nie jestem pewien, co się robi z flagą, ale z całą pewnością należy oddzielić składające się na nią elementy naturalne (drewno) od syntetycznych (szmata).
Wydaje mi się, że wiszący na drzwiach rysunek przedstawiający Mistrza i jego Kukiełki, z podpisem „Dobranocka dla Polski”, można by spróbować przekazać na aukcję na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Sądzę, że wylicytowałaby się niezła sumka. Sam chętnie wziąłbym udział w licytacji, chociaż zapewne bym jej nie wygrał…
O ile segregacja odpadów jest naszym wspólnym obowiązkiem i odciąża znacząco nasze krakowskie sortownie komunalne, o tyle nadal nie ma jeszcze obowiązku sortowania ludzi na lepszych i na gorszych, bez względu na przyjęte kryterium, o czym przypominam z poczucia obowiązku, gdyby ktoś na widok wejścia do budynku na Alejach miał się zapomnieć.
Gratuluję osobie, która powiesiła na maszcie papier toaletowy. Wydaje mi się, że to bardzo wymowny gest przypominający każdemu, że w konkretnych czynnościach należy się posługiwać stosownymi, specjalnie do tego celu przeznaczonymi, narzędziami.

Powód do internowania część trzecia

Obóz patriotyczny w mediach społecznościowych zachłystuje się z radości, ponieważ wczoraj o godzinie 16:00 Program Pierwszy Polskiego Radia… przestał odtwarzać „Mazurka Dąbrowskiego”. Dyrektor radiowej Jedynki został za jego odtwarzanie zdjęty ze stanowiska. Podobno symboli narodowych nie powinno się nadużywać.
Idąc tym tropem, trzeba będzie zdymisjonować cały rząd premiera Kaczyńskiego, przepraszam, premier Szydło, ponieważ ministrowie obnoszą się przy każdej możliwej okazji z polskimi flagami w klapach marynarek.
Jeśli interpretacją tego, co jest nadużyciem, a co jest stosowne, zajmie się ktoś nadgorliwy, wkrótce może się okazać, że mamy bardzo duże bezrobocie…

P.S. Jednocześnie „patrioci” cieszą się, bo stanowiska w mediach „narodowych” przejmują osoby, które zapewnią wreszcie ich obiektywizm. Jaki to będzie obiektywizm i profesjonalizm, można zobaczyć w ćwierkach nowego szefa telewizyjnej Jedynki…

Dziś, w kilkunastu miastach w Polsce, a także w Pradze, Sztokholmie i Londynie, odbędą się demonstracje w obronie wolności słowa. W Krakowie pikieta o godzinie 14:00 pod siedzibą Radia Kraków na Alei Słowackiego.

Nie na miejscu

Odgrzewany kotlet sprzed roku. Po tym, jak „Charlie Hebdo” w rocznicę zamachu opublikował numer z uzbrojonym w kałasznikowa judeochrześcijańskim Bogiem na okładce, z napisem „L’assasin court toujours (Sprawca wciąż na wolności)”, zaskakująca liczba tych, którzy rok temu jednoznacznie bronili magazynu, dzisiaj podziela oburzenie muzułmanów…

Kilka dni temu w jednej z krakowskich księgarni na półkach wyłożony został francuski tygodnik satyryczny „Charlie Hebdo”. Tłumy chętnych na niego raczej się nie rzuciły. Z całą sympatią dla Francji, Paryża i wolności słowa, język znad Sekwany nie jest powszechnie znany w Polsce, a cena jednego egzemplarza czasopisma – około 40 złotych – jest lekko wygórowana.
Poza tym łatwo się jest może solidaryzować przeciwko „islamskim terrorystom” i rzucać slogany o obronie chrześcijańskich wartości przed „dzikimi hordami ze wschodu”. Ale dla „Charlie Hebdo” nie ma żadnych świętości i nie jestem pewien, czy czasopismo, które na Boże Narodzenie umieściło na okładce Matkę Boską w ginekologicznym rozkroku, może się spodziewać dużych zysków nad Wisłą. Nawet jeśli największy Empik w mieście nie sąsiaduje już z Kościołem Mariackim.
Dużo bardziej gustowna satyra, w której obiektem kpin była religia i związane z nią osoby lub przedmioty kultu, musiała się już w Polsce zmagać z obowiązującym nadal Artykułem 196 Kodeksu Karnego. Dlatego w postawie niektórych Polaków stających w obronie ofiar w redakcji „Charlie Hebdo” nietrudno się doszukać nutki hipokryzji. Jeśli chodzi o naśmiewanie się z islamu i proroka Mahometa, bronią wolności słowa i są za nią gotowi umierać, ale papież (zwłaszcza ten jeden) albo dogmaty ich własnego kościoła nie podlegają krytyce.

Gwiezdne Wojny po polsku

Wstyd się przyznać, ale nigdy nie obejrzałem w całości ani jednej części „Gwiezdnych Wojen”. Jakoś nie byłem w stanie.
Dzisiaj próbowałem obejrzeć pierwszą część, ale wytrzymałem tylko kilka minut. Natomiast nie mam wątpliwości, że „Gwiezdne Wojny” musieli oglądać działacze PZPR, o przepraszam, PiS. Ten fragment, który dzisiaj zobaczyłem, musiał ich zainspirować do tego zamachu stanu, jaki nam od paru tygodni fundują.

Darth Sidious:
This turn of events is unfortunate. We must accelerate our plans, Viceroy. Begin landing your troops.
Nute Gunray:
Ahhh, My Lord, is that… legal?
Darth Sidious:
I will make it legal.

Kabaret przerażający

Napisałem ten wpis 11 lipca 2008, to odgrzewany kotlet, ale jakże aktualny. Po ośmiu latach okazuje się, że wpis był bardzo proroczy, a w dodatku użyłem w nim słów „Pan Zbyszek” na długo zanim zrobił to Profesor Rzepliński…

Staram się nie słuchać ani nie oglądać występów kabaretowych fundowanych społeczeństwu przez polityków, ale czasem nie da się uniknąć biernego choćby uczestnictwa w tych mrożących krew w żyłach spektaklach, na przykład słuchając radia w poczekalni u dentysty.
Dwie wypowiedzi polityków w ostatnim czasie mnie przeraziły. Najpierw usłyszałem, jak pan Zbyszek mówi, że nic takiego się nie stało, gdy wywiózł tajne dokumenty z postępowania prokuratorskiego do gabinetu pana Jarka, bo przecież nie pokazał ich „jakiemuś panu spod budki z piwem”.
Potem usłyszałem, jak pan Przemek przekonuje Monikę Olejnik, że pan Jarek miał prawo zobaczyć te dokumenty, bo był w tym czasie prezesem partii rządzącej.
Mniejsza z tym, czy pan Zbyszek miał prawo pokazać panu Jarkowi to, co mu tam pokazał. Ale panom z partii o pięknie brzmiącej nazwie wymykają się niechcący jakieś niezbyt przemyślane chyba argumenty. Bardzo przepraszam, ale zupełnie się nie zgadzam z twierdzeniem, że anonimowy pan spod budki z piwem jest w czymkolwiek gorszy od pana Jarka, albo że budzi mniejsze zaufanie. Jestem też bardzo mocno przekonany, że czasy, w których stanowisko sekretarza partii rządzącej otwierało wszystkie drzwi i uprawniało do całkowitej swobody posunięć, skończyły się w roku 1989. Czyżby panowie za tymi czasami tęsknili?

Powód do internowania

Wiele już słyszałem, ale że za puszczanie w polskim radiu publicznym hymnu narodowego władza będzie wyciągać konsekwencje dyscyplinarne, to jakoś mi się w głowie nie mieści. Na poniższym filmie „Mazurek Dąbrowskiego” w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca Politechniki Warszawskiej. Jak rozumiem, zespół, uczelnia, YouTube i mój blog wkrótce zostaną zamknięte, a ja będę siedział w jednej celi z Kamilem Dąbrową. Być może dołączy do nas Jarosław Kaczyński, bo i jemu zdarzało się śpiewać hymn państwowy. Wreszcie uda mu się być internowanym, a ja długo będę wspominać oryginalnych kolegów z celi.

Film z „Mazurkiem Dąbrowskiego” w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego został zlinkowany, a nie osadzony, z litości dla wykonawcy oraz z szacunku dla narodowego symbolu.

Nieustraszony

Mikołaj z przerażeniem patrzy, jak Albert, lekko pod wpływem chmielowego trunku, biegnie w jego kierunku, nieco koślawo i niezdarnie, i z całym impetem skacze mu na kolana. Przed Mikołajem trudne zadanie, musi poradzić sobie z dzieckiem, które – pytane o paciorek – pokazuje „pa pa”, więc trzeba je przez jakiś czas potrzymać na kolanach i utemperować jego zapał i entuzjazm, zanim wręczy mu się świąteczną paczkę. A przecież to dziecko waży sporo, chyba nawet trochę więcej niż sam Mikołaj, wyjątkowo jakiś chudy… Pewnie przez stresy.

Dwudziestoczteroletni Albert zdaje się być najszczęśliwszym czterolatkiem na świecie, Paweł chichra się jak opętany, podczas gdy Sandra i Sylwia, podobno przez jakąś traumę z dzieciństwa, ukrywają się przed Świętym w drugim pokoju.

Mija kilka miesięcy i jestem w jakimś dołku. Przygnieciony problemami dorosłych, zaczynam się zachowywać irracjonalnie, infantylnie nawet. Albert patrzy na mnie zdziwiony i mówi: „Daj spokój, nie masz już pięć lat. Wiesz, jak jest.”

Jak oni szybko dorastają, myślę sobie. Wkrótce wszyscy mnie przerosną.

W Nowym Roku bądźcie wszyscy dziećmi, gdy tylko nadarzy się okazja. A kiedy będzie potrzeba, miejcie w sobie dojrzałość zgodnie z potrzebą chwili. I miejcie kogoś takiego, jak Albert. Z nim jesteście jak Batman z Supermanem. Jednego dnia bawicie się z brzdącami w chowanego, drugiego – ryzykując życie – pokonujecie razem Jokera, Doktora Xa-Du, Dartha Vadera, Lorda Voldemorta i inne najpotworniejsze szelmy tego świata.

Albertowi i Sandrze – ze szczególnymi podziękowaniami. Nie sposób by było sobie Was wymarzyć. Wszystkiego najlepszego, całej Waszej Trójce!

Ten wpis ukazał się po raz pierwszy w Sylwestra 2015 i jest częścią sylwestrowego cyklu, w ramach którego powstały już następujące odcinki:
– w Sylwestra 2012, o Łukaszu;
– w Sylwestra 2013, o Pawle;
– w Sylwestra 2014, o Tomku;
– w Sylwestra 2015, o Albercie (niniejszy wpis);
– w Sylwestra 2016, o Dominiku;
– w Sylwestra 2017, o Michale;
– w Sylwestra 2018, o Wiktorze;
– w Sylwestra 2019, o Adamie;
– w Sylwestra 2020, o Maksymilianie;
– w Sylwestra 2021, o Przemysławie;
– w Sylwestra 2022, o Małgorzacie;
– w Sylwestra 2023, o Sylwestrze;
wszystkie wpisy ilustrowane są moimi zdjęciami z dzieciństwa i piosenkami.
W Sylwestra 2024 roku ukaże się wpis o Pawle II.

Fremde Sprachen

Wer fremde Sprachen nicht kennt, weiß nichts von seiner eigenen (Kto nie zna obcych języków, nie ma pojęcia o swoim własnym).

To jeden z najsłynniejszych cytatów z wielkiego niemieckiego mistrza. Johann Wolfgang Goethe jest także osobą, której przypisuje się autorstwo jeszcze ciekawszego stwierdzenia o znajomości języków:

Je mehr Sprachen du sprichst, desto mehr bist du Mensch (Im większą liczbą języków władasz, tym bardziej jesteś człowiekiem).

Ten drugi cytat, dużo adekwatniejszy na potrzeby tego wpisu, funkcjonuje też w nieco innej formie:

Wie viele Sprachen du sprichst, sooft mal bist du Mensch.

Niektórzy przypisują te słowa byłemu czeskiemu prezydentowi Tomasowi Masarykowi, niektórzy twierdzą, że to słowackie przysłowie. Mniejsza o to. Słowa te wyrażają niepodważalną prawdę.
Podobnie jak słowa Ernsta Moritza Arndta:

Wer seine Sprache nicht achtet und liebt, kann auch sein Volk nicht achten und lieben (Kto nie szanuje i nie kocha swego języka, ten nie uszanuje i nie pokocha swojego narodu).

I to by było na tyle. Tyle mojego komentarza do ciekawego artykułu Romana Giertycha adresowanego do konserwatystów, a odsłaniającego kulisy władzy Jarosława Kaczyńskiego w latach 2005-2007 i jej upadku.
W artykule tym pisze Giertych:

Ktoś, kto nie zna żadnego języka obcego, nie jest w stanie zrozumieć świata poza Polską.

Nie przypuszczałem kilka lat temu, że będę polecał teksty, których autorem jest mecenas Giertych.