Mózgi informatyków

Jest takie ćwiczenie, które świetnie się nadaje na rozgrzewkę na zajęciach, nawet w dość słabej językowo grupie, bo da się długo dyskutować o dość nieskomplikowanych sprawach, stosunkowo prostym językiem. Nawet ktoś, kto bardzo słabo posługuje się językiem, jest w stanie wyrazić swoją opinię na ten temat.
Na początek pokazujesz studentom taki slajd (albo rysujesz to na tablicy, nie ma tak wiele roboty):

boxes

Można trochę przeciągnąć sprawę i poprosić ich najpierw, zanim powie im się, że tylko jedno zdanie jest prawdziwe, a dwa są fałszywe, by spróbowali dojść do tego, w którym pudełku jest samochód. Dopiero gdy dojdą do wniosku, że nie da się tego stwierdzić i że wyraźnie brakuje jakiejś informacji, podajesz im, że tylko jedno z trzech zdań zgadza się ze stanem faktycznym, dzielisz ich na grupy i prosisz, żeby w grupach rozwiązali zagadkę.
Czasami działa. W grupie na wzornictwie przemysłowym, bardzo dobrej językowo grupie, gdzie wielu studentów śmiga po angielsku bez najmniejszego oporu, i gdzie zaplanowałem sobie zrobić to ćwiczenie, bo mieli angielski w pierwszym dniu po Wszystkich Świętych, w dodatku po godzinach rektorskich, jako jedyne, popołudniowe zajęcia tego dnia, dyskutowali o tym ładnych parę minut i nie doszli do jednoznacznej konkluzji. Jedna grupa wskazała prawidłowe pudełko, jedna orzekła, że nie wiadomo, które, ale na pewno nie to, które było prawidłową odpowiedzią, pozostałe grupy udzieliły błędnych odpowiedzi. Jednym słowem, ćwiczenie się udało. Była długa, burzliwa rozmowa w grupach. Odpowiedź nie była jednoznaczna nawet dla tych, którzy wybrali ostatecznie prawidłowe pudełko.
Coś mnie tknęło i zrobiłem to samo na początek zajęć na I i II roku informatyki.
Na II roku jednoznaczna odpowiedź z sali padła po 10 sekundach od wyświetlenia slajdu, zanim jeszcze zdążyłem wytłumaczyć im do końca, co mają robić, i spotkała się z pełną aprobatą wszystkich obecnych. Ich zdaniem, trzeba być debilem i nie mieć pojęcia o matematyce dyskretnej, by nie zauważyć natychmiast, że odpowiedź jest taka a taka. I nawet nie ma tu za bardzo co tłumaczyć.
Na I roku grupy zabrały się wprawdzie za omawianie problemu, ale po 30 sekundach wszystkie grupy były już gotowe i znały prawidłową odpowiedź. Nikt nie miał żadnych wątpliwości.
Mózgi informatyków są z zupełnie innego świata, niż mózgi inżynierów wzornictwa przemysłowego. No i trzeba się bardziej wysilić, by zajęcia z nimi wyszły, bo w przypadku tego ćwiczenia była to całkowita klapa.
A tu prawidłowa odpowiedź, jeśli ktoś ma wątpliwości, gdzie szukać samochodu. Nawiasem mówiąc, poproszony o udzielenie wyjaśnienia po angielsku Marek z I roku informatyki wyjaśnił to dużo prościej i krócej, niż to zrobiono na poniższym filmie. I nawet ja zrozumiałem.

Studenci uczą ergonomii

Nie zdawałem sobie z tego sprawy, jak bardzo nieergonomiczne mam przyzwyczajenia w korzystaniu z myszy komputerowej, nie zwracałem na to uwagi.
Ale studenci informatyki, wiadomo, wygarną ci każdą nieudolność i wytkną każdy błąd (za co jestem im bardzo wdzięczny).
W tym tygodniu znowu, gdy za bardzo się rozpędziłem i w jakimś nieprzytomnym uniesieniu pokazywałem im coś, wyświetlając z rzutnika okno przeglądarki, zgasili mnie tak, jak to tylko oni potrafią. Całkowicie ignorując przedmiot i temat mojego uniesienia, spytali, czy moja mysz komputerowa aby na pewno nie ma środkowego przycisku. Zbity z tropu potwierdziłem, że ma. Patrząc na mnie z mieszaniną współczucia i troski poradzili mi, żebym w takim razie zaczął go używać. I że to obciach posługiwać się myszą tak, jak ja to robię. Zupełnie tak, jak wtedy, gdy ktoś adres strony internetowej wpisuje w polu wyszukiwania Google zamiast w pasku adresu.
Zawstydzony, przyznaję im rację. Przewijanie z wciśniętym środkowym przyciskiem myszy albo otwieranie linków w nowych kartach w tle przy pomocy tegoż przycisku w znaczący sposób chronią przed ryzykiem cieśni nadgarstka i artretyzmu palców. Szacun, 12K1. Nieuków i analfabetów komputerowych zapraszam na stronę Pawła Wimmera. Paweł od lat niestrudzenie niesie swój komputerowy kaganek w internetowy tłum barbarzyńców. Nie bądź barbarzyńcą, bo studenci cię wyśmieją.

Informatyczna precyzja

Pisałem już nie raz, jak wielkiej satysfakcji intelektualnej dostarcza mi obcowanie ze studentami informatyki oraz jak bardzo są przydatni w poprawianiu zadań, jakie się ułoży, nawet dla studentów innych kierunków.
Bywa, że ta ich precyzja myślenia przejawia się w bardzo prostych przykładach. Czytamy pytania podsumowujące na końcu rozdziału i odpowiadamy sobie na nie.
Can you name three operating systems?
(Czy umiesz nazwać trzy systemy operacyjne?)

Na tak postawione pytanie jeden ze studentów odpowiada jednym słowem i robi zadowoloną z siebie minę człowieka, który udzielił wyczerpującej odpowiedzi:
Yes.

Marynarka i zbieżność

Rozsnuwam niczym pajączek misterną dydaktyczną sieć na początek zajęć ze studentami II roku informatyki, próbuję ich sprowokować do wyjaśnienia, dlaczego wyraz convergence, wyraz kluczowy i znajdujący się nawet w tytule rozdziału, który akurat omawiamy w podręczniku, nie jest synonimem wyrazu alignment, chociaż w słowniku dwujęzycznym mają to samo tłumaczenie na język polski. Próbujemy alignment osadzić w jakimś kontekście, więc pada text alignment, podsuwam im wheel alignment… Gestykuluję, wypisuję jakieś rzeczy na tablicy, staram się wyciągnąć z nich słowa parallelperpendicular. Krzyżując ręce przypominam im, co to znaczy at right angle.
Z ostatnich ławek studenci II roku informatyki patrzą na mnie i moje machanie rękami z politowaniem i mówią, że marynarkę powinienem sobie zapiąć na górny, a nie dolny guzik. Tacy to człowieka zawsze sprowadzą na ziemię… Jak tu ich nie lubić i nie szanować?

Priorytety nie na Salwatorze

Studenci inżynierii wzornictwa przemysłowego to taki mój kontakt ze światem humanistycznym na technicznej uczelni. Część zajęć mają u nas na Politechnice, część na Akademii Sztuk Pięknych. Całe zajęcia misternie rysują w swoich kajecikach, albo na czym popadnie (i w przeciwieństwie do studentów informatyki nie rysują penisów, tylko konie, kwiaty, pejzaże, różne abstrakcyjne wzory…), wolą dyskusje o filozofii, malarstwie, filmie albo literaturze, niż o mechanice czy prawach fizyki (aczkolwiek Mateusz z czwartego roku poprosił mnie wczoraj o pomoc w tłumaczeniu tematu pracy inżynierskiej „Koncepcja koparki samojezdnej realizującej funkcję koparek podsiębiernych i odsiębiernych”, czyli tacy całkiem antytechniczni chyba nie są).
Podczas zajęć z nimi spoglądam dzisiaj na zegarek i pytam: „A Wy teraz czemu tutaj na angielskim, a nie na Salwatorze na pogrzebie Andrzeja Wajdy?”.
Zapada milczenie. Na kilku twarzach widzę wyraźną konsternację.
Po chwili z sali pada odpowiedź: „Bo mamy priorytety”.

Lizus

Przychodzi student na pierwsze zajęcia z takim zeszytem i siada w pierwszej ławce, jak najbliżej tablicy. No lizus normalnie. Nie wziął pod uwagę, że mogę być przekorny i że będzie miał ze mną pod górkę.

Przechodzi student na pierwsze zajęcia z takim zeszytem... No lizus

A tak naprawdę, w zeszycie są przede wszystkim notatki z … analizy matematycznej.

Juwenalia

Poranna grupa studentów jakaś wyjątkowo niemrawa. Zwykle żywi i spontaniczni, dzisiaj – z dwoma lub trzema wyjątkami – zupełnie nieprzytomni.
W końcu zacząłem podejrzewać, co kryje się za ich niespotykaną apatią i biernością. Przecież są juwenalia. Pytam kolejno jednego, drugiego, trzeciego, o której wrócił do domu. Patrzą dziwnym wzrokiem, jakby zaskoczeni pytaniem. Rozglądają się niepewnie, z trudem próbują sobie przypomnieć. Nie pamiętają, o której…
Michał wydaje się wiedzieć, o której wrócił, a przynajmniej nie robi dziwnej miny. Pytam się w związku z tym jego, o której wrócił do domu. Z pewną siebie miną odpowiada:
– Ja jeszcze nie wróciłem!
To miło, że ktoś przychodzi rano na angielski prosto z imprezy.

Jest nadzieja

Jest siła w narodzie i jest nadzieja na przyszłość. Młodzież studencka – co można poznać nie tylko po naklejkach w windach – ma coraz bardziej patriotyczne nastroje. Nie brak im także gotowości do gestów altruistycznych, co rusz a to dają sobie upuścić krwi w szlachetnym geście, a to – jak w ostatnich dniach – rejestrują się jako dawcy szpiku. Trudno takie akcje przeoczyć, bo cały wydział obwieszony jest wtedy ogłoszeniami i strzałkami kierującymi do punktu altruistycznego wykazywania się.

DSC_0005

Jak jednak widać na poniższym przykładzie, szlachetnej braci studenckiej nie brak także innych cech. Są ekologiczni i nie marnują papieru – poniższy znak ze strzałką może się nie udał do końca, ale nie został zmarnowany. Poza tym tak świetnie posługują się angielskim, że pomyłkę łatwiej im było wyjaśnić w tym języku, niż po polsku. Swoją drogą jakby to było po polsku? Oj tam oj tam?

DSC_0004

Koniec sesji

Koniec sesji zbliża się wielkimi krokami. Mam wrażenie, że przyniesie mi to ulgę. Od kilku dni – niestety – brak mi już cierpliwości, co daje o sobie znać przede wszystkim wtedy, gdy jakiś student czy studentka przyślą mi maila lub SMS-a z pytaniem, kiedy będzie mnie można zastać na Wydziale / Uczelni.
Najbardziej rozbrajający są ci, którzy podczas mojego dyżuru przysyłają mi to pytanie SMS-em, którego ja odczytuję zwykle po powrocie do domu (paradoksalnie, maile i wiadomości przez komunikatory odczytuję zwykle szybciej niż SMS-y, których spora część w ogóle do mnie nie dociera dzięki różnym aplikacjom blokującym marketingowy spam).
No i zacząłem im odpowiadać tym obrazkiem. Wiem, trochę chamsko. Mam wyrzuty sumienia… Z drugiej strony, większość z nich to studenci … informatyki.

English Quiz

Większość moich studentów, którzy decydują się na tworzenie jakichś komputerowych pomocy dydaktycznych do nauki języka angielskiego, robi bazy słownictwa do Supermemo albo strony internetowe. Niewielu decyduje się na napisanie własnego programu, chociaż zdarzyło mi się już przyjąć i zaakceptować programy napisane na Androida, Windowsa i działające niezależnie od platformy (np. w Javie). Ci, którzy tworzą coś własnego, rzadko kiedy dochodzą ze swoim projektem do etapu, który można by uznać za zakończony, chociaż w Google Play i Sklepie Windows Phone jest parę projektów, które powstały wskutek inspiracji lektoratowej podczas studiów na Wydziale Mechanicznym Politechniki Krakowskiej. W związku z tym aplikacje te rzadko udostępniam.
Program, którego autorem jest Oskar Strzelecki, to stworzony w C# prosty interfejs do ćwiczenia leksyki (i nie tylko) w oparciu o ćwiczenia w dopasowywaniu oraz pytania prawda/fałsz. Program zawiera autorską bazę pytań (nie bezbłędną, więc choćby z tego powodu można uznać, że to taka wersja „alfa”) z zakresu informatyki i matematyki. Surowość interfejsu dla jednego będzie wadą, dla drugiego zaletą – zwłaszcza, że jest to w oczywisty sposób związane z prostą, intuicyjną obsługą programu.

Dodatkową zaletą programu jest fakt, że potencjalny użytkownik może przy jego pomocy tworzyć / edytować własną bazę pytań na dowolny temat.