Nie raz i nie dwa pisałem o świecie, w którym technologia i magia splatają się w jedno, gdzie nauka spotyka się z fantazją, o kampusie Politechniki Krakowskiej w Czyżynach, gdzie od kilkunastu lat pracuję, czarodziejskim miejscu wyjętym jakby z powieści J. K. Rowling. Ucząc tutaj angielskiego (ale i samemu się ucząc) zawsze wiedziałem, że jest coś wyjątkowego w tym miejscu, i dzieliłem się zaskakującymi przygodami, jak spotkania z jednorożcami, które błąkają się po kampusie o zmierzchu, a w czasie pandemii wypatrywały studentów i wykładowców przez okna w środku dnia. Pisałem o magicznych ruchomych schodach ukrytych za bramą do Hogwartu w budynku G, zaczarowanych tak, by zmieniać swoją pozycję, prowadząc do różnych pięter i korytarzy, co sprawia, że poruszanie się po szkole magii w Czyżynach staje się przygodą samo w sobie. Podobnie jak podróż zaczarowaną windą. Pisałem o wybitnych pracownikach naukowych, którzy – niczym czarodzieje – tworzą cuda techniki i rozwiązania, które wydają się wprost magiczne.
Zupełnie nie wiem, dlaczego nigdy nie wspomniałem o tym, że mamy u siebie w Czyżynach swój Hogwarts Express i nasz własny magiczny peron. To tu co roku dobroduszny Hagrid otacza opieką zdezorientowanych pierwszoroczniaków i prowadzi ich na inaugurację roku akademickiego w Muzeum Lotnictwa, do akademików, na szkolenia BHP i biblioteczne, a także na spotkania ze starszymi kolegami z samorządu studenckiego i z ich kierunku. Dla starszych, którzy wychodzili z Pantografu na magicznym peronie, pojedyncze skinienie głowy od Hagrida jest jak powitanie starego przyjaciela, którego obecność oznacza bezpieczeństwo i ciepło, jakie czekają na nich na kampusie.
Tak, dobrze przeczytaliście, mamy w Czyżynach peron magicznego pociągu Hogwarts Express! Peron 9¾, który przenosi nas prosto do świata czarów i magii, a właściwie peron na stacji w Hogsmeade, bo perony 9¾, z których przyjeżdżają nasi studenci, znajdują się w rozmaitych zakamarkach Lubelszczyzny, Małopolski, Podkarpacia, Śląska, Ziemi Świętokrzyskiej, Opolszczyzny czy Illinois. Może się to wydawać dziwne, ale wierzę, że technologia i magia mają ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. W końcu, czy nasze codzienne życie nie stało się już trochę jak magia dzięki technologii? Smartfony, które pozwalają nam rozmawiać z ludźmi na całym świecie, komputery, które potrafią rozwiązywać złożone problemy w ułamku sekundy, czy nie są to cuda współczesnego świata? Odkrycie magii tego peronu przypomniało mi, jak ważne jest, abyśmy jako nauczyciele akademicy zachęcali naszych studentów do otwartości na nowe doświadczenia, do kreatywności i do poszukiwania magii w codziennym życiu. Nauka to nie tylko liczby, formuły i algorytmy; to także pasja, odkrywanie nieznanego i poszukiwanie odpowiedzi na pytania, które wydają się niemożliwe.
W Czyżynach granica między tym, co realne, a tym, co magiczne, jest cienka. My, jako społeczność akademicka, mamy moc przekraczania tej granicy każdego dnia. Każdy student, każdy wykładowca na naszym wydziale jest w pewnym sensie magiem swojej dziedziny, odkrywającym tajemnice wszechświata, tworzącym rozwiązania, o których nie śniło się filozofom. Tu każdy dzień jest nową przygodą, a nasza wiedza i kreatywność są naszymi najpotężniejszymi zaklęciami.
W świecie, gdzie każdy z nas codziennie stara się zrozumieć złożoność mechaniki, materiałoznawstwa czy automatyzacji, zaczarowany peron jest przypomnieniem, że magia nie jest tylko fikcją. To metafora innowacji, kreatywności i tego, jak nowe idee mogą przekształcać naszą rzeczywistość. Nasza uczelnia to nie tylko ośrodek technicznej wiedzy i innowacji, ale i miejsce, gdzie wyczarowuje się rzeczywistość. Niech nasze ćwiczenia, seminaria, laboratoria i wykłady będą miejscami, gdzie magia spotyka się z technologią. Niech każdy projekt, każde badanie będzie jak zaklęcie, którego skutki mogą zmieniać świat na lepsze. Każdy z nas ma w sobie potencjał, by zmieniać świat, podobnie jak bohaterowie książek, które tak kochamy.
Podsumowując, powiedzmy sobie prosto z mostu, czemu warto studiować magię na Politechnice Krakowskiej.
Choć idea studiowania magii na Politechnice Krakowskiej może wydawać się czystą fantazją, można ją potraktować jako metaforę dla unikalnych aspektów edukacji technicznej, które mogą przynieść korzyści podobne do tych, jakie przynosiłyby studia magii w świecie fantasy.
Po pierwsze, innowacja i kreatywne rozwiązywanie problemów. Tak jak czarodzieje i czarodziejki pracują nad nowymi zaklęciami i eliksirami, tak studenci uczą się myślenia innowacyjnego, projektowania i rozwiązywania problemów w sposób, który może wydawać się niemal magiczny, tworząc nowe technologie, materiały czy systemy.
Po drugie, możliwość zastosowania w praktyce. Tak jak zaklęcia służą do rozwiązywania codziennych wyzwań w świecie magii, tak umiejętności nabyte podczas studiów technicznych mają bezpośrednie zastosowanie w przemyśle, inżynierii, architekturze i wielu innych dziedzinach.
Po trzecie, nauka przez eksperymenty. Tak jak czarodzieje eksperymentują z różnymi zaklęciami, eliksirami i artefaktami, tak studenci mają dostęp do laboratoriów, gdzie mogą testować swoje teorie, przeprowadzać eksperymenty i uczyć się na błędach, co jest kluczowe w nauce.
Po czwarte, interdyscyplinarność. Podobnie jak magia wymaga znajomości różnych dziedzin, od zielarstwa po zaklęcia, tak i politechnika oferuje specjalizacje, które mogą się przenikać, ucząc studentów, jak łączyć wiedzę z różnych obszarów, takich jak mechanika, elektronika, informatyka czy inżynieria materiałowa.
Po piąte, społeczność i sieć kontaktów. W szkolnej społeczności w Hogwarcie uczniowie uczą się od siebie nawzajem. Tak samo studia na politechnice dają możliwość nawiązywania kontaktów, które mogą przerodzić się w przyszłe współprace zawodowe, mentoring czy wspólne przedsięwzięcia.
Po szóste, rozwój osobisty. Magia pomaga w budowaniu charakteru, odpowiedzialności i odwagi. Analogicznie, studia techniczne kształtują umiejętności analityczne, krytyczne myślenie, wytrwałość i zdolność do pracy w zespole, co jest nieocenione w życiu osobistym i zawodowym.
I wreszcie globalna perspektywa. W świecie fantasy magia jest uniwersalna, choć różnie praktykowana. Uczelnie techniczne często współpracują z międzynarodowymi partnerami, oferując programy wymiany i projekty, które dają studentom globalne spojrzenie na technologię i innowacje.
Choć Politechnika Krakowska nie oferuje w rzeczywistości studiów magii, te analogie pokazują, że edukacja techniczna może być równie fascynująca i otwierająca nowe horyzonty jak zdobywanie umiejętności magicznych.
P. S. Tak, ten wpis został stworzony przy użyciu / ze wsparciem sztucznej inteligencji. To też magia, nieprawdaż?
Ostatnie kilka tygodni poprzedniego semestru, poczynając od grudnia jeszcze, eksperymentowaliśmy z niektórymi grupami studentów ze sztuczną inteligencją, głównie tą od OpenAI, ale nie tylko. To były dość ciekawe doświadczenia, przynajmniej dla mnie, bardzo pouczające i raczej inspirujące niż przeraźliwe. W sztucznej inteligencji w rodzaju tej od OpenAI widzę raczej narzędzie, z którego należy nauczyć się korzystać, a nie zagrożenie dla ludzkości, edukacji czy nie wiadomo czego jeszcze. Z ChatGPT trzeba się nauczyć rozmawiać, ale na pewno można go wykorzystać z pożytkiem. Z tego, co wiem, studenci inżynierii medycznej na Wydziale Mechanicznym Politechniki Krakowskiej (a pewnie nie tylko oni) zaprzęgli ChatGPT do roboty na swoją korzyść i to wcale nie do ściągania czy bezmyślnego odwalania za nich roboty, tylko właśnie do nauki.
OpenAI od dłuższego czasu stanowi ulubiony temat lekturek i prezentacji zarówno na studiach pierwszego, jak i drugiego stopnia, i trzeba się nieźle nagimnastykować, by przypilnować, że tematy będą unikalne. Ale też źródeł jest obecnie tak wiele, tak wiele się o tym mówi i pisze, że nietrudno jest znaleźć coś oryginalnego, poruszającego jakiś kolejny aspekt, analizującego ten fenomen z innej perspektywy. Zamierzchłą przeszłością wydaje mi się dzień, gdy student przyszedł z lekturką o DALL-E i nie wiedział, jak się wymawia nazwę tego modelu. Dzisiaj cała lista wyrażeń i nazw związanych ze sztuczną inteligencją jest ciągle na ustach wszystkich i nikt już nie ma wątpliwości, jak to się poprawnie wymawia. Nawiasem mówiąc, jednymi z moich pierwszych eksperymentów z DALL-E było stworzenie serii bardzo realistycznych „fotografii” przedstawiających Rynek w Krośnie i w Tarnowie podczas powodzi. Kto zna oba te miasta, wie doskonale, że Rynek jest tam na wysokim wzgórzu i jest wysoce nieprawdopodobne, by kiedykolwiek został zalany, ale dla OpenAI nie stanowiło to większego problemu.
Moje bardziej intensywne zabawy z tekstem i narzędziami OpenAI zaczęły się od sprawdzania, jak OpenAI Playground poradzi sobie z napisaniem wypracowań z języka angielskiego na poziomie rozszerzonym i na poziomie dwujęzycznym, użyłem poleceń z grudniowej diagnozy przygotowanej przez Centralną Komisję Egzaminacyjną. „Pisząc” kolejne wypracowania zrozumiałem, że by wypracowanie było naprawdę dobre, trzeba nie tylko wkleić algorytmowi polecenie, ale poinstruować go, by tekst był odpowiedniej długości, by używać w nim pogłębionej, wieloaspektowej argumentacji itd. Stąd każde kolejne wypracowanie wychodziło „mi” coraz lepsze. Niezmiennie, napisanie wypracowania, za które maturzysta dostałby sporo, a może i nawet maksymalną liczbę punktów, zajmowało sztucznej inteligencji kilka sekund.
I tak na przykład „napisałem” artykuł do czasopisma młodzieżowego o akcji „Pomóż zwierzętom przetrwać zimę”:
Winter is the time of year when animals struggle to stay warm and find food. To help animals survive winter, a local high school is organizing an event called “Help Animals Survive Winter”.
The event will take place on Saturday, December 12th, and will include activities such as making bird feeders, planting trees, and collecting items to be donated to shelters and rescue organizations. The event will also include educational presentations on wildlife conservation and humane animal care.
To promote the event, the school is encouraging students and their families to share the event’s slogan and hashtag #HelpAnimalsSurviveWinter on social media. Flyers are being distributed throughout the community, and the school is also working with local media to get the word out.
This event is a great opportunity for students to learn more about how to help animals and make a difference in their local community. It’s also a great way to get involved in wildlife conservation and show solidarity for animals suffering from the cold winter weather.
We hope to see you on December 12th at the “Help Animals Survive Winter” event!
Udało mi się też „napisać” rozprawkę o dobrych i złych stronach wprowadzenia przepisu pozwalającego na uzyskanie prawa jazdy dopiero po ukończeniu dwudziestu jeden lat:
The minimum legal driving age has been a hot topic of debate for decades, and it has sparked an ongoing discussion about the pros and cons of introducing a regulation which would allow taking a driving test no sooner than at the age of 21. On one hand, there are many arguments in favor of such a solution. On the other, there are also reasons why it should not be implemented.
To begin with, there are several advantages to having such a regulation. First, it would reduce the number of young drivers on the roads, which in turn would reduce the number of accidents caused by inexperienced drivers. By introducing a legal driving age of 21, we would be ensuring that young drivers are more mature, and have the experience and knowledge necessary to drive safely. In addition, this would also lead to fewer uninsured drivers, as insurers are less likely to cover drivers under the age of 21.
On the other hand, there are also some drawbacks to introducing such a regulation. For starters, it could cause a major inconvenience for families with young adults who are in need of a vehicle. It could also be detrimental to small businesses, as it could reduce the number of potential employees who could use their own vehicle to get to work. Moreover, it could lead to an increase in public transport costs, since people would be more likely to use public transport if they are unable to drive.
In conclusion, although introducing a regulation that would allow taking a driving test no sooner than at the age of 21 could bring some advantages, there are also a number of potential drawbacks that should be taken into consideration before implementing such a law. It is important to weigh the pros and cons carefully in order to determine if such a regulation would be beneficial to society.
W powyższym, nie tylko Grammarly, ale także moi studenci potrafią znaleźć błędy. I bynajmniej nie mówię tu o amerykańskiej pisowni favor. No ale ujdzie, to są wszystko dyskusyjne sprawy. „Napisałem” też list do gazety w odpowiedzi na artykuł, którego autor twierdzi, że w życiu warto podejmować ryzyko:
To the Editor,
I read the article recently published in your newspaper stating that life is worth taking risks and I felt compelled to write a letter expressing my opinion on the matter.
Risky activities are attractive to young people, who are often unencumbered by the responsibilities of adulthood and can therefore take more risks than older people. Taking risks can lead to exciting experiences, such as bungee jumping or sky diving, or even more everyday risks such as trying out a new restaurant or applying for a job outside of one’s comfort zone. Taking risks can also be beneficial in terms of personal growth and development, as it helps people to expand their horizons and develop their skills.
I can personally attest to the benefits of taking risks. A few years ago, I left my job to travel to a foreign country, with no contacts or resources. It was a risk, but one that worked out for me. I was able to gain a new perspective on life, develop my language skills, and form new friendships. I believe this experience has made me a more confident and self-assured person.
While I believe that taking risks can be beneficial, there are certain situations where taking a risk is not advisable. If the potential downside of taking the risk outweighs the potential upside, then it is not a risk worth taking. For example, if an individual is considering making a risky investment, they should carefully analyze the available data and seek professional advice before making a decision.
In conclusion, while taking risks can be beneficial, it is important to weigh the potential costs and benefits before making a decision.
Sincerely,
[Your Name]
A także rozprawkę, w której przedstawiłem „swoją” opinię na temat potrzeby ochrony lasów i angażowania się w akcje mające zapobiegać ich wycinaniu (odnosząc się do ekologii, walorów rekreacyjnych i rozwoju infrastruktury):
Protests to protect forests are necessary in today’s world in order to ensure their preservation for the sake of ecology, recreational values and infrastructure development.
From the point of view of ecology, forests are the lungs of our planet, providing oxygen and purifying the air we breathe. They also play an important role in the water cycle, ensuring that water is available for human and ecosystem needs. In addition, forests are home to a wide variety of wildlife, from birds and butterflies to mammals and amphibians, and are essential for the preservation of our biodiversity. By protesting against deforestation, we can ensure that these benefits are maintained and that forests are not lost to logging, development or any other activity that threatens their existence.
In terms of recreational values, forests are a great source of joy and inspiration for people of all ages. They offer a place to escape the hustle and bustle of urban life and reconnect with nature, providing a sense of peace and tranquility that is often hard to find in our increasingly hectic world. In addition, forests are ideal places for outdoor activities such as hiking, camping, bird watching, fishing and more. By protesting against deforestation, we can ensure that these recreational opportunities are available to people for years to come.
Finally, when it comes to infrastructure development, forests are essential for the construction of roads, bridges and other vital infrastructure. In order to ensure that these projects are completed in a sustainable and responsible manner, it is important to protect our forests from deforestation and other activities that could harm them. Demonstrations and protests can be effective ways to raise awareness and keep these projects from going too far, thus preserving our forests for future generations.
In conclusion, protests to protect forests are essential for the sake of ecology, recreational values and infrastructure development. By taking action and speaking out against deforestation, we can ensure that these important ecosystems are preserved for future generations to enjoy.
Pozwolę sobie nie cytować wierszy, przypowieści biblijnych, bajek w stylu Hansa Christiana Andersena itp., jakie z koleżankami potworzyliśmy przy użyciu OpenAI w ramach kolejnych eksperymentów, bo chyba jednak zawierały zbyt wiele intymnych szczegółów.
W eksperymentach z ChatGPT sądziłem, że skoro na pytanie o to, czy warto studiować na Politechnice Krakowskiej, dostałem cały wykład o tym, jaka to prestiżowa uczelnia i jak to bez wątpliwości warto tu studiować, otrzymam podobną odpowiedź na pytanie o to, czy warto mieszkać w Krośnie. A tu niespodzianka:
I’m sorry, but I don’t have enough information to accurately answer your question. Krosno is a city in Poland, but I don’t know what you value in a place to live, so I can’t say if it would be a good fit for you. It would be helpful if you could provide more context or details about what you’re looking for in a place to live.
Postanowiłem – w ramach dalszych eksperymentów – „napisać” trzy wiersze o Mikołaju, który dobrze zna angielski, ale który mało co się odzywa na zajęciach z angielskiego. Poprosiłem OpenAI Playground o napisanie wierszy, które opiszą powyższą sytuację, a jednocześnie będą się kończyć szczęśliwie. Poza tym poprosiłem, by wiersze naśladowały style konkretnych poetów: Emily Dickinson, Roberta Frosta i Williama Shakespeare’a. Nie powiem, że OpenAI wspięła się na poziom wieszcza tego czy innego, ale gdyby dać komuś dopasowankę tych trzech nazwisk i poniższych trzech wierszy, osoba mająca minimalne pojęcie o literaturze anglojęzycznej dopasuje poprawnie.
Mikołaj to prawdziwy człowiek, jest moim studentem na pierwszym roku. Ale to z drugim rokiem zrobiliśmy sobie następnie bardzo ciekawy eksperyment ze sztuczną inteligencją. Zadałem im do napisania wypracowanie, niczym za dawnych czasów. Mieli napisać mail biznesowy dotyczący jakiegoś wyimaginowanego problemu i użyć poprawnie pewnej listy słów. Wymarzone zadanie dla ChatGPT, nieprawdaż? Ale umówiliśmy się, że kto chce, niech napisze przy użyciu AI, kto chce, niech się nią wesprze, a kto chce, niech napisze naprawdę sam. Potem razem czytaliśmy te wszystkie listy i dzieliliśmy się wrażeniami, czy to napisała sztuczna inteligencja czy człowiek. Następnie przepuszczaliśmy tekst przez algorytm sprawdzający, czy to ChatGPT czy nie (obecnie GPTZero) i patrzyliśmy na wyniki analizy. Następnie autor(-ka) mówili nam, czy to był tekst napisany przez nich samych, czy przez sztuczną inteligencję. Wyniki były bardzo zaskakujące, a te zajęcia – przynajmniej dla mnie, może nie dla moich studentów – były bardzo ciekawe, nawet jeśli niechcący obraziłem przy okazji Olę. Okazuje się, że można zlecić napisanie czegoś sztucznej inteligencji, potem celowo wprowadzić parę oczywistych byków, a już mechanizm weryfikujący uzna, że to na pewno człowiek, a nie maszyna, stworzył taki wadliwy tekst. Podobnie można bardzo ładnie napisany tekst uznać za wytwór sztucznej inteligencji tylko dlatego, że jest elegancki, ogładzony i poprawny.
Poniżej trzy teksty studentów z drugiego roku*, które wydają się na pierwszy rzut oka być wytworami ludzkiej kreatywności. Czy widzicie, dlaczego? Czy jesteście pewni, że na pewno nie są wspomagane AI? Obyś żył w ciekawych czasach, powiadano kiedyś. Nam wszystkim to się ziściło.
Hi Jim, There’s an opportunity we might miss if we don’t act fast enough. Someone’s done the math and the JTC stock price is said to converge down to 50% of it’s todays value by the end of the year because of the Great Fraud (yep it’s already been given a name go ahead and google it if you don’t believe me) and that is our deadline before we gather enough resources, start complete cutover of our system and make all the money we can ask for. Now, read carefully. Due to the downtime of JTC, retailers are in a big threat since JTC provides them with their bespoke parts of the appliances they sell. We are going to provide all endangered retailers with the most robust and miraculous product – IErn. Our supply chain comes from my best friend Bob Lazar who’s definitely the best pick for us because of his terrestrial company Bloto that mines the element 115 also called moscovium which is widely used to manufacture flying saucers. But to make this plan come true we need to stay focused, agile and we need to seek for every venture that’s within our scope. Fraud is an increasingly occurring threat in the retail industry and smart entrepreneurs like us should learn how to take it to our advantage. Hit me up after you read this e-mail. Wojtek
Dear Pablo, I am writing to you in order to announce that our robust chain of supply of crack cocaine is under a threat of total annihilation. Our stock of coca leaves is dwindling and it most definitely won’t last us another week. It has been increasingly more difficult to find somebody that provides good products since the government announced that all car retailers are to screen their customers as a result of recent fraud uncovered by the extraterrestrial detachment of FBI. These aliens are really agile! In the light of currently occurring circumstances, we must meet the less-than-a-week deadline I mentioned above so we can avoid any downtime. Also within scope, is an option of embracing the new reality and conducting a cutover, we will just produce crack cocaine ingredients ourselves. By the way, I hope our paths will converge in the near future so we can meet eye to eye and discuss a new deal that I lined up for us with the Chinese. We are to provide them with a totally bespoke new product for their domestic market. But this is not something I’m willing to discuss via an email. See You Later, Alligator Mike Litoris
* Każdy z powyższych maili zawiera błędy językowe i omówiliśmy je sobie na zajęciach z wszystkimi grupami, w których je czytaliśmy.
Co by nie mówić, moi studenci to cwaniaki i oni dobrze wiedzą, że sztuczna inteligencja to przyszłość, a wielu z nich czeka kariera z nią związana. I sami w sobie też są inteligentni. Pozazdrościć.
Ktokolwiek wymieszał ludzkie języki, rzeczywiście skutecznie utrudnił nam komunikację i współpracę w osiąganiu celów. Nawet jeśli dzięki temu mam pracę (inaczej mój zawód pewnie by nie istniał), przeglądając dzienniki informacyjne w kilku różnojęzycznych stacjach telewizyjnych poczułem głęboki żal, że nie mówimy – jako ludzkość – jednym językiem.
W ataku na stację kolejową w Kramatorsku, w którym zginęło około 50 osób próbujących uciec przed wojną, a jeszcze więcej zostało rannych, Rosjanie użyli pocisku, na którym umieścili napis „за детей”. Pokazujące to stacje anglojęzyczne przetłumaczyły ten napis jako „for children” lub „for the children”. Wszystko w zasadzie się zgadza, jeśli tylko dziennikarz danej stacji uzupełnił to tłumaczenie stosowną interpretacją, gorzej jeśli wskutek błędnego zrozumienia napisu wprowadził swoich odbiorców w błąd.
Wyrwana z kontekstu anglojęzyczna fraza „for children” (lub „for the children”) nie jest bowiem jednoznaczna i na język rosyjski może być przetłumaczona jako „за детей”, ale również jako „для детей”. Niektórzy, najwyraźniej nieznający rosyjskiego ani cyrylicy w ogóle dziennikarze, wiedząc jedynie, że napis oznacza „for the children”, pozwolili sobie wczoraj na komentarze o wyjątkowym cyniźmie i bestialstwie rosyjskiej armii, która – ostrzeliwując ukraińskich cywilów – zamieszcza na wysyłanych na nich pociskach i bombach bezduszne dedykacje „dla dzieci”. Ten błędny przekaz powtórzyły wczoraj także niektóre największe polskie stacje informacyjne, tłumacząc z angielskiego i nie zwracając uwagi na rosyjski oryginał lub nie rozumiejąc go.
Nic oczywiście nie usprawiedliwia ataku Rosjan na stację kolejową, na której zgromadzonych było kilka tysięcy osób próbujących się wydostać z terenu działań wojennych. Ale napis na pocisku miał zupełnie inne przesłanie niż to, które do wielu z nas dotarło za pośrednictwem mediów. To nie był pocisk „dla dzieci”, ale pocisk „za dzieci”. Bardzo możliwe, że na zniszczonej części pocisku była dalsza część napisu, być może w pełnej wersji brzmiał „за детей Донбасса”. Czyli że ten zbrodniczy atak miał być zemstą „za dzieci Donbasu”.
Nurtuje mnie to, że z tak prostej – wydawałoby się – frazy, w językach słowiańskich w dodatku dość jednoznacznej i chyba niepodatnej na sprzeczne interpretacje, może wyniknąć takie nieporozumienie. Ba, że zniekształcenie znaczenia tej frazy przez osobę tłumaczącą ją na język angielski może się odbić tak szerokim echem, że błędne tłumaczenie powraca następnie do mediów posługujących się innymi językami słowiańskimi, w tym językiem polskim.
Jak tu być optymistą w kwestii dogadania się ludzi między sobą w bardziej złożonych kwestiach, jak tu spodziewać się rychłego sukcesu negocjacji pokojowych, rozejmu i końca wojny, jeśli nawet język, którym się posługujemy, jest wrogiem, którego musimy pokonać po drodze?
Pewnym pocieszeniem jest stale rozwijająca się sztuczna inteligencja. Wiele razy chwaliłem tutaj Google Translate, zwłaszcza porównując tę usługę z Microsoft Bing. Warto odnotować, że w tłumaczeniu frazy „for the children” Google świetnie radzi sobie z kontekstem i rozumie różnicę.
Muszę przyznać, że tym razem i Bing sobie poradził. Jest więc może jakaś nadzieja…
Wczoraj Królowa, ubrana w błękitną suknię, spotkała się z nowym przywódcą Torysów, a pod numerem dziesiątym na Downing Street zmienił się główny lokator. Jest nim teraz Boris Johnson. Informacja ta jest istotna dla tego wpisu, choć będzie on nie o polityce brytyjskiej, a o pojedynku, jaki stoczyli ze sobą dzisiaj w nocy w moim mieszkaniu asystenci Apple i Google.
Obudziłem się w całkowitej ciemności, światło uliczne nie przebijało się przez rolety w wystarczającym stopniu, by móc dostrzec godzinę na ściennym zegarze. Wyłączyłem zasilanie na listwie, do której podłączony jest router, a tym samym radio internetowe, które widzę z łóżka i na którym wyświetla się godzina, nie działało. Telefonu nie miałem pod ręką, odstawiłem go na ładowarkę biurkową. Nie mogąc zasnąć, a jednocześnie nie mając ochoty wstawać, poprzewracałem się trochę na boki, a potem nagle mnie olśniło i powiedziałem na głos:
Hey, Siri, what time is it?
Otrzymałem odpowiedź, że jest pierwsza trzydzieści osiem, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie ma sensu wstawać i trzeba spróbować zasnąć. Ponieważ jednak niezbyt mi to wychodziło, a wręcz z każdą minutą coraz mniej chciało mi się spać, zacząłem eksperymentować z Siri, chociaż zwykle w ogóle nie rozmawiamy. Spytałem o to, gdzie jestem, jaka będzie dzisiaj pogoda, jaki jest dzień tygodnia i dużo innych banalnych spraw. Pytałem o definicję paru słów i o tłumaczenie ich na francuski. Nie dostałem odpowiedzi na pytanie, czy wylądowaliśmy na Księżycu, co sprawiło, że poczułem niepokój i zacząłem rozmyślać nad teoriami spiskowymi. Gdy zacząłem się zastanawiać nad tym, na ile aktualna jest wiedza Siri, wpadłem na cwany pomysł i zadałem pytanie:
Hey Siri, who is the British Prime Minister?
Odpowiedź padła w ułamku sekundy:
The answer I have found is Boris Johnson.
Zadumałem się na chwilę nad tym, jakie to wszystko mądre, a także nad tym, czemu tak rzadko korzystam z tego mechanizmu. Postanowiłem się poprawić, a następnie udałem się do toalety. Po drodze, ponieważ coś mnie tknęło, zgarnąłem z półki telefon z Androidem i powiedziałem:
OK, Google. Who is the British Prime Minister?
Google, nie zastanawiając się zbyt długo, w dodatku wyświetlając mi natychmiast notkę biograficzną z Wikipedii, odpowiedział:
Theresa May is the Prime Minister of the United Kingdom.
1:0 dla Apple.
Sprawdziłem właśnie, czy nie jest aby 2:0. Zadałem Google’owi to samo pytanie w południe. Zna już prawidłową odpowiedź.
Wiele razy pisałem na blogu o tłumaczeniach automatycznych, zwykle pastwiąc się nad Microsoftowym Bingiem i pokazując wyższość Google Translatora, jeśli już. Właśnie, jeśli już. Bo prawda jest taka, że bezmyślne korzystanie z jakiegokolwiek translatora czy słownika może być źródłem nieporozumień i przynosić więcej szkód, niż pożytku. W jednej z grup B2 studenci sprawdzali niedawno, jak jest po angielsku „kazać” („kazał nam przyjść). W Google Translatorze wyszło im, że „preach” – długo się zastanawiałem nad źródłem takiego rozumowania i przyczynami wyświetlenia takiego wyniku przez algorytmy tłumaczące, zanim zrozumiałem, że polski czasownik „kazać” ma jakiś tam związek etymologiczny z rzeczownikiem „kazanie”. Z kolei ci, którzy sprawdzali w Diki.pl, odkryli, że „kazać” to „keep”.
Furorę w mediach społecznościowych robi od wczoraj przezabawne tłumaczenie przez Google Translator frazy „mieszkam na zadupiu”. Ludzie rozsyłają to sobie głównie w tłumaczeniu na angielski, ale działa we wszystkich językach. Ktoś się naprawdę wysilił, by przekonać mechanizmy sztucznej inteligencji, że Kraków to synonim zadupia. Co by nie mówić, jak patrzę na poniższe screeny, to jestem dumny z krakowskich informatyków. Niektórzy z nich to moi byli studenci…