Jasny przekaz

Skończył się listopad, a wraz z nim sezon zniczy i chryzantem w supermarketach. Ale nie trzeba było w listopadzie iść do sklepu, by sobie przypomnieć, że to okres odwiedzin na cmentarzach, aktualnymi problemami lokalnych społeczności nikt nie żyje tak bardzo, jak miejscowe parafie.
W jednej takiej kościelnej wspólnocie, w jedną z listopadowych niedziel, proboszcz poświęcił niedzielne kazanie zwyczajom związanym z tym, jak wspominamy naszych zmarłych, a ściślej kwiatom, które zostawiamy na ich grobach, i zniczom, które im zapalamy.
Kazanie odbiło się szerokim echem i byłem świadkiem wielu żarliwych dyskusji poświęconych temu, co powiedziano w kościele. Parafianie byli zbulwersowani tym, że ktoś za nich decyduje, czy kwiaty mają być sztuczne, czy naturalne, a także tym, czy lampki i znicze mają być kolorowe, czy przezroczyste i bezbarwne. Wszyscy, których rozmów na temat kazania słuchałem, byli oburzeni faktem, że ksiądz wtrąca się w to, co kupują na groby swoich bliskich i odgrażali się, że i tak będą robić po swojemu.
Ale gdy próbowałem drążyć temat i dowiedzieć się, jakich argumentów użyto podczas kazania, nikt nie potrafił mi powiedzieć ani słowa. Jakie właściwie kwiaty (naturalne czy sztuczne) należy – zdaniem księdza – wstawiać do wazonów, albo jakie właściwie mają być te znicze, też nikt nie zapamiętał. Wszyscy moi rozmówcy mówili, że ksiądz wprowadził bardzo wyraźne rozgraniczenie, że jeden rodzaj kwiatów i zniczy jest zły, a drugi dobry. Wszyscy byli jednakowo oburzeni, straszyli, że będą robić na złość, ale nikt tak naprawdę nie zapamiętał z tego kazania, który rodzaj kwiatów i zniczy jest dobry, a który nie do zaakceptowania.
Że problem jest istotny, nie ulega wątpliwości. Wydawanie milionów na naturalne kwiaty i na dziesiątki zniczy na każdym nagrobku jest bardzo nieprzyjazne dla środowiska naturalnego. Jakość krakowskiego powietrza stała się od jakiegoś czasu palącym (!) problemem, o którym każdy mieszkaniec miasta i gmin ościennych słyszy codziennie. Ale kazanie, którego wysłuchało tylu moich znajomych, było chyba poświęcone czemuś innemu. Czemu, nikt tak naprawdę nie wie.
Pogratulować jasnego przekazu.

Cmentarne mrzonki

Podnosząc wczoraj głowę znad szorowanej płyty nagrobnej rozejrzałem się i pomyślałem, że świat byłby naprawdę dużo piękniejszy, gdybyśmy wszyscy dbali o naszych bliskich za życia tak bardzo, jak dbamy o ich groby po śmierci. Niektórzy mogliby chyba tego nadmiaru miłości i czułości nie wytrzymać.

Rysunek z Suchara Codziennego.