Przechadzając się kiedyś z tyłu sali, w której studenci transportu pisali kolokwium, dostrzegłem wystające spod bluzy jednego z nich piórko i zrozumiałem, że to początkujący anioł, któremu wyrastają skrzydła.
Dzisiaj rano zmarła Kora Jackowska, idolka moich szczenięcych lat i autorytet także w dorosłym życiu.
Dzięki Korze każdego z nas niejednokrotnie zaswędziało pod łopatkami i poczuliśmy, jak rosną nam skrzydła. Ona dzisiaj rozpostarła swoje i odleciała na dobre.