Nie idę na referendum. Włodzimierz Cimoszewicz, podobnie jak ja, ma ambitne plany na weekend. Ma zamiar cieszyć się tym, że przyroda, korzystając z długo oczekiwanych opadów, odżywa. Tego samego życzę wszystkim moim czytelnikom (co wolno mi jeszcze robić przez niecałe dwie godziny, bo później będzie cisza wyborcza).
Nie róbcie niczego, zwłaszcza w niedzielę, co wymaga okazania dowodu osobistego lub innego dokumentu ze zdjęciem i z numerem PESEL. Szkoda czasu. Szkoda nerwów. Świat jest zbyt piękny, życie jest zbyt ciekawe, szkoda marnować wszystko na jakieś demagogiczne brednie.
Włodzimierzowi Cimoszewiczowi i pozostałym 53 senatorom, którzy postanowili dzisiaj, że 25 października nie będzie kolejnej szopki, serdecznie dziękuję. Mam do tego prawo, bo to na między innymi mój podpis powołują się ci propagandziści, którzy – wydaje się chyba nie tylko mnie – najbardziej ucieszyli się dzisiaj z decyzji Senatu. Od razu uderzyli w jakieś niewyobrażalnie nadęte tuby swojej propagandy, waląc w monumentalne cymbały iście pneumatycznymi młotami. Pewnego pięknego dnia odeślemy tych wszystkich wymachujących pięściami kosmitów w kosmos.
Miłej niedzieli wszystkim. Z dala od wszelkich lokali wyborczych. Dajmy odpocząć także tym ludziom, którzy będą w nich w niedzielę pracować.