Sprawiedliwość asymetryczna

Asymetria jest w modzie, nie tylko za sprawą popularności Google+ i asymetryczności kontaktów w kręgach tego serwisu, nie tylko w dekoracji wnętrz i architekturze. Dzisiejsza lektura prasy i internetowego „głosu ludu” na rozmaitych forach pokazuje, że wszystko mamy asymetryczne, nawet poczucie sprawiedliwości. A może po prostu mamy nie całkiem równo w głowach?
Między wierszami komentarzy o dwóch różnych wydarzeniach, dwóch różnych przestępstwach i dwóch różnych wyrokach zgrzyta między obracającymi się w moim mózgu trybami piasek niekonsekwencji.
Oto z jednej strony oburza nas, jak to możliwe, by norweski zamachowiec, który z zimną krwią i w ramach ściśle skalkulowanego planu zamordował ponad dziewięćdziesiąt osób, miał dostać maksymalnie 21 lat pozbawienia wolności. Sam szef polskiej dyplomacji niewyparzonym językiem daje wyraz swojemu oburzeniu na Twitterze, nie zważając na fakt, że stanowisko ministra zobowiązuje go do pewnego profesjonalizmu. Odżywają nawoływania do przywrócenia kary śmierci i nikogo nie obchodzi, że Norwegia jest niepodległym państwem i ma dojrzały system prawny. Nikogo nawet nie obchodzi, że te rzekome 21 lat, jakie może dostać Anders Breivik, to nieprawda. Gorączkujemy się tylko tym, że prawo norweskie jest zbyt łagodne i łatwo nam jest właśnie ten liberalizm i otwartość skandynawskiego społeczeństwa obarczać winą za tragedię, do której doszło.
Z drugiej strony ekscytujemy się faktem, że Jakub Tomczak, skazany przez brytyjski sąd na podwójne dożywocie za gwałt i brutalne pobicie, ma mieć swój wyrok dostosowany do restrykcji przewidzianych polskim kodeksem, czyli – de facto – złagodzony. Przepisy prawa w Wielkiej Brytanii krytykujemy jako bestialskie i nie przebieramy w słowach litując się nad skazanym na karę, która w polskim systemie w ogóle nie istnieje.
Norwedzy są głupi, Anglicy są głupi, tylko my mamy rację. Ani prawo precedensowe, obowiązujące w Wielkiej Brytanii, ani mieszanka systemu kodeksowego i precedensowego, jaką stosuje się w Norwegii, nie potrafią precyzyjnie odmierzyć ciężaru na obu szalach wagi Temidy i, cytując ministra Sikorskiego, „sprawiedliwie odpłacić” „zimnemu draniowi”. Najlepiej byłoby go sprowadzić do Polski, postawić przed polskim sądem i umieścić w polskim więzieniu, chociażby tym na toruńskiej starówce, wygląda naprawdę reprezentacyjnie.



W ogóle nas nie obchodzi, że funkcjonujący od pokoleń system prawny Norwegii, w którym dożywocia nie ma w ogóle, a kara śmierci została zniesiona w 1902 roku, sprawdza się dużo lepiej, niż system prawny w wielu innych krajach. Według statystyk, w ciągu dwóch lat po wyjściu z więzienia powraca do niego tylko co piąty przestępca, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych (gdzie kara śmierci częściowo jeszcze obowiązuje) recydywa sięga poziomu 60%. Poziom przestępczości w Norwegii także jest rekordowo niski. Kary w zakładach odsiaduje tutaj zaledwie 69 na 100 tysięcy osób, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych 753 osoby na 100 tysięcy.
Norweskie więzienia stawiają na resocjalizację i humanitarnie traktują więźniów, co ma im pomóc zintegrować się ze społeczeństwem. Zakłady mają charakter półotwarty, cele nie mają krat, a strażnicy – wśród których spory odsetek stanowią kobiety – nie noszą broni. Piątkowe morderstwa nie są porażką liberalnego prawa w Norwegii. Norwegia poniesie porażkę, jeśli wskutek strasznego, ale jednak incydentu, zepsuje swój model wymierzania sprawiedliwości i zmieni styl życia.

Koszmar w raju

Wczoraj wieczorem, gdy Paweł Wimmer wrzucił na swoim profilu mapę wyspy Utøya, był to chyba najlepszy z wszystkich komentarzy, jakie na temat tragicznych wydarzeń widziałem. Od tamtej pory nie mogę się otrząsnąć ze zdziwienia. Nie tylko, że mogło dojść do czegoś takiego (zamachowiec przebrany za policjanta wystrzelał kilkadziesiąt osób na obozie młodzieżowym). Nie mogę wyjść z podziwu, jak różne to budzi reakcje ludzi. Niektórzy są wstrząśnięci, ale inni nie kryją obojętności na wydarzenia, które dotknęły obcych im ludzi wypoczywających na wyspie, o której nigdy dotąd nie słyszeli. Niektórzy, nie zważając na to, że sprawca miał fundamentalistyczne chrześcijańskie poglądy i był nacjonalistą, lamentują nad liberalną polityką imigracyjną i straszą islamskim terroryzmem. Są wreszcie i tacy, którzy otwarcie się cieszą ze śmierci „młodzieżówki Lenina”, i dają temu wyraz w komentarzach pod krótkim, drastycznym filmem, pokazującym usłany trupami brzeg sielskiej wyspy z płynącej wzdłuż niego łódki. Tak jakby czyjakolwiek narodowość, rasa czy poglądy polityczne były wystarczającymi przesłankami, by go zamordować.
Niektórzy zachwycają się rzekomą głębią przesłania, jakie na swoim Twitterze zamieścił sprawca: 

One person with a belief is equal to the force of 100 000 who have only interests.


W moim odczuciu, najtrafniej i najmądrzej podsumował to przesłanie ktoś, kto odpowiedział:

Yes indeed. It only takes one shit to evacuate the swimming pool. Very sad.


I to chyba – obok mapy zamieszczonej przez Pawła – drugi najlepszy komentarz.