Artykuł 196 KK

Doda nie urzekała mnie jakoś nigdy ani swoją twórczością, ani popisami elokwencji w prasie z dużymi kolorowymi ilustracjami na pierwszej stronie. A tu taka niespodzianka – dziś pani Dorota Rabczewska stała się – prawomocnym wyrokiem sądu – kolejnym bojownikiem o wolność słowa w Polsce. W jej działalności charytatywnej wiara wydaje się mieć istotne znaczenie, skoro 5 lat temu przekazała 60 tys. zł na rzecz kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Ładzinie, a rok później 50 tys. zł na rzecz parafii pod wezwaniem św. Piotra i Pawła w Borzysławcu. A jednak, polski wymiar sprawiedliwości uznał ją winną obrażenia uczuć religijnych dwojga osób wypowiedzią, w której nazwała Biblię dziełem autorów „naprutych winem i palących jakieś zioła”.
W styczniu 2012, gdy wyrok taki wydał Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów, Doda nie była jeszcze bohaterką. Gdy jednak – mimo iż liczba obrażonych spadła do jednej osoby (Ryszard Nowak poczuł się w międzyczasie udobruchany skruchą Dody i jej szczerą obietnicą poprawy) – Sąd Okręgowy w Warszawie apelację oddalił i utrzymał wyrok sądu I instancji w mocy, pozostał już tylko Europejski Trybunał Sprawiedliwości. I tu zaczynają się schody.
Że bowiem polskie sądy chcą bronić ksiąg świętych różnych społeczności religijnych przed zniesławianiem i poniżaniem, to można zrozumieć. Biblia to bez wątpienia bardzo ciekawa księga. Można się z niej dowiedzieć, że gościnny gospodarz ochoczo odda swoje córki, będące dziewicami, ku uciesze perwersyjnego tłumu (Księga Rodzaju 19, 8), albo że zabicie kozy, a następnie pomazanie jej krwią rogów ołtarza i spalenie oddzielonego od mięsa tłuszczu mogą przebłagać Pana i doprowadzić do odpuszczenia grzechów zwykłych ludzi (Księga Kapłańska 3, 27-31). Kto jest stanu wolnego, nie powinien sobie szukać żony, a kto jest żonaty, powinien żyć tak, jakby był nieżonaty (I List do Koryntian 7, 26-29). Kobieta, modląc się z odkrytą głową, hańbi ją i wygląda tak, jakby była ogolona (tamże, 11, 5), a tymczasem natura poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy, podczas gdy kobieta właśnie winna mieć na głowie znak poddania (tamże, 11, 10-14). Zresztą, jeśli tak by się zdarzyło, że mężczyzna poślubi kobietę, ale potem odkryje w niej coś odrażającego, ma prawo napisać jej list rozwodowy, wręczyć go jej i odesłać ją do siebie (Księga Powtórzonego Prawa 24, 1). W ogóle kobiety powinny uważać i okazywać trochę pokory, bo – dla przykładu – gdyby któraś wtrącała się w bójkę mężczyzn i próbując ich od siebie odciągnąć złapała któregoś za wstydliwe części ciała, należy jej obciąć rękę i nie okazywać przy tym żadnej litości (tamże, 25, 11).
Biblię, jako święty przedmiot czci niejednej religii, polski sąd chroni. Z Dody, która palnęła głupotę na antenie, z trudem w dodatku powstrzymując śmiech, zrobił bojownika o wolność słowa. A Polska obsunie się o kolejnych kilka pozycji w rankingu państw zakwalifikowanych przez organizację „Reporterzy bez granic” jako przestrzegające wolności słowa i respektujące w tym zakresie Europejską Konwencję Praw Człowieka. Przy 5 tys. złotych, jakie ma zapłacić Doda, trudno wskazać jakichkolwiek beneficjentów takiego rozstrzygnięcia sprawy. Nie zwyciężyła tu ani żadna idea, ani nikt na tym szczególnie nie skorzysta.

Ten wpis to odgrzewany kotlet sprzed trzech lat. Ciekawe, jak opinia o Polsce jako o państwie prawa, ma się na świecie dzisiaj. Albo jak będzie się miała jutro.

Hołd nie całkiem udany

Ministerstwo Edukacji Narodowej dało uczniom, nauczycielom i nam wszystkim w ogóle wspaniałą lekcję o tym, jak nie należy używać portali społecznościowych. Bezmyślne wrzucanie wszystkiego na fejsa i nie moderowanie tego, co się potem z tym dzieje, może zaskutkować czymś takim, jak poniższy „hołd”. Widoczny na zrzucie komentarz wisi już, publicznie dostępny, od wczoraj.

Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem, 1921-2006

Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto.
Władysław Bartoszewski, 1922-2015

Prorok podatkowy

Na osiedlu II Pułku Lotniczego w Nowej Hucie działa firma świadcząca usługi z jednej strony zupełnie przyziemne i takie, na które zapotrzebowanie wczesną wiosną jest naprawdę duże, a jednocześnie zupełnie niespotykane, magiczne. Bo że można oferować ludziom pomoc w wypełnianiu rocznego zeznania podatkowego PIT-36 czy PIT-37, to się da zrozumieć.
Ale że nieopodal legendarnego pasa startowego lotniska w Czyżynach ktoś od dwudziestu lat pomaga rozliczyć podatki za rok 2013, to już czysta magia. Skąd dwadzieścia lat temu nasz prorok wiedział, ile zarobią jego klienci w odległej przyszłości?
Co jeszcze bardziej mnie intryguje, to pytanie o reakcję urzędu skarbowego na zeznanie za rok 2013 złożone przed dwudziestu laty.

Mitologia

Tomek Łysakowski, pokazując na swoim blogu poniższy film ze statystykami o kosztach finansowania kościołów i wyznań w Rzeczpospolitej, komentuje bardzo dobitnie przedstawione dane i daje wyraz swojemu jednoznacznie negatywnemu stosunkowi do polityki sponsorowania „ciemnoty i nienawiści” przez „państwo Tuska”.
Obejrzałem poniższy film z zainteresowaniem, ale nie wydaje mi się, by Donald Tusk był w tym kontekście gorszy niż kilku jego poprzedników. W ogóle mnie śmieszy, gdy ktoś uważa, że premier jest odpowiedzialny za wszystko – od fiaska negocjacji policji z bandytą w mieście powiatowym w Podkarpackim po przykry dla mnie i dla moich rozmówców fakt, że dzisiaj rano zaspałem i – nie chcąc się spóźnić na autobus – nie umyłem sobie zębów.
Oglądając ten film, zastanawiam się, czy ktoś faktycznie poda do sądu jego autora – łatwego chyba do zidentyfikowania. A jeśli tak, to za co. Bo przecież podane przez niego liczby są pewnie zaczerpnięte z jakiegoś wiarygodnego źródła i trudno będzie im zaprzeczyć. Ja bym stawiał na to, że prędzej komuś nie spodoba się zdjęcie użyte jako tło pod napisami w drugiej części filmu. Bo na to, że słowo „mitologia” używane wielokrotnie jako synonim wiary katolickiej, może obrażać czyjeś uczucia religijne, czytelnicy „Frondy” pewnie nie wpadną. Ciężko by zresztą chyba było obronić takie stanowisko w sądzie.
Idąc w tych rozmyślaniach o jeden krok dalej, zastanawiam się nad tym, jak daleko sięga nieszczęsny artykuł 196 kodeksu karnego. Czy przedstawienie w złym świetle postaci mitologicznej, na przykład karykatura Zeusa, który – po kilku głębszych – ma problemy z ciskaniem gromami i trafia nie tam, gdzie zamierza, stanowiłoby obrazę uczuć religijnych? Albo – jeszcze dalej – czy każda postać mitologiczna jest w równym stopniu chroniona, bez względu na to, czy jest bogiem, półbogiem, człowiekiem czy jeszcze kimś innym? Na przykład, czy równej ochronie podlegają Zeus, Syzyf i Helena Trojańska?
Im dłużej myślę o artykule 196, tym bardziej boli mnie głowa.

O artykule 196 pisałem już kilkakrotnie, między innymi tu:
Pussy Riot;
Artykuł 196 KK.

Happening czy historia?

Bardzo jestem ciekaw, czy zajście podczas sesji Rady Miasta w Szczecinie widoczne na poniższym filmie przejdzie do historii, czy zostanie pogrzebane na śmietniku mało istotnych incydentów i nieodpowiedzialnych wybryków.
Przed poniedziałkową sesją w sali obrad zawisły obok katolickiego krzyża symbole innych wyznań i światopoglądów – krzyż prawosławny, judaistyczna gwiazda Dawida, islamski półksiężyc i symbol ruchu ateistycznego. Radni dali się sprowokować do bardzo dwuznacznych i nerwowych posunięć. Radny Prawa i Sprawiedliwości wezwał straż miejską, od której oczekiwał interwencji. Radny Platformy Obywatelskiej wszedł na drabinę i ściągał symbole w takim pośpiechu, że dość trudno oprzeć się wrażeniu, iż okazał im niedostateczny szacunek. Tym bardziej nie sposób zrozumieć, czemu zdjął ze ściany wszystkie symbole poza katolickim krzyżem, którego prawo do wiszenia nad polskim godłem wydaje się nie większe, niż prawo zawieszenia tam półksiężyca czy chociażby pastafariańskiego makaronu. Jak zresztą powszechnie wiadomo, tradycja wieszania krzyża gdzie popadnie zaczęła się we współczesnej Polsce od powieszenia go ukradkiem w środku nocy w Sejmie przez posła AWS, niejakiego Tomasza Wójcika. Nawiasem mówiąc, podczas tej nocnej kontrabandy poseł Wójcik spadł z drabiny, co można by odczytywać jako znak gniewu ze strony opatrzności.
W Szczecinie w poniedziałek doszło do nieprzyzwoitej przepychanki, w trakcie której krzyż został zdjęty, a następnie znowu powieszony. Wydaje się, że organizatorzy happeningu wykazali się ostatecznie większym taktem, bo odpuścili sobie kolejne harce na drabinie i zdejmowanie symboli. Zamiast tego złożyli oficjalny wniosek na ręce szefa Rady Miasta, by powieszono obok krzyża symbole innych religii.