Tadeusz Kościuszko żył w czasach, gdy nikt nie słyszał o przeszczepach szpiku kości w celu ratowania ludzi przed białaczką. Mimo to, jak sądzę, nie obraziłby się, gdyby się dowiedział, że studenci Politechniki Krakowskiej często zakładają jego popiersiu na środku kampusu głównego koszulkę promującą wśród braci studenckiej ideę rejestrowania się jako dawcy szpiku. W końcu Tadek był osobą bardzo postępową, tak postępową, że nie tylko popierał zniesienie pańszczyzny, ale jego antyklerykalizm był tak silny i ostentacyjny, że do dziś wydaje się radykalny.
Organy państwa polskiego prowadzą obecnie postępowanie w sprawie kilkudziesięciu już przypadków ubrania pomników, głównie Lecha Kaczyńskiego, w koszulki z napisem „Konstytucja”. Lech Kaczyński, który nie był nigdy moim ideałem głowy państwa, konstytucję jednak znał i szanował. Nie rozumiem za bardzo, czemu miałby się obrazić za ubranie go w koszulkę z napisem „Konstytucja”, lecz w toczących się postępowaniach ktoś kierujący się pokrętną i przedziwną logiką twierdzi, że pomniki zostały znieważone (artykuł 261 kodeksu karnego).
Koszulki wzywające do przestrzegania konstytucji zawisły w ostatnich dniach także na Smoku Wawelskim oraz na warszawskiej Syrence. Bardzo jestem ciekaw, czy Smok i Syrenka zdaniem organów państwa zostały znieważone w równym stopniu, co Lech Kaczyński, czy w mniejszym, czy może w jeszcze większym? Bardzo jestem ciekaw argumentacji. Wyrosło nam państwo naprawdę teoretyczne, naprawdę groteskowe, zajmujące się rzeczami jeszcze bardziej „bulwersującymi” niż ściganie wrocławskich krasnoludków u schyłku Polski Ludowej. Polska Ludowa Plus.
Tag: PiS
Dobra zmiana w transporcie
To się może dzisiaj nie mieścić w głowie, ale w pierwszej kadencji rządów PO i PSL wicepremier polskiego rządu, Waldemar Pawlak, dojeżdżał do pracy pociągiem, do którego codziennie rano wsiadał o 7:20 w Żyrardowie. Pociąg był zatłoczony, więc premier Pawlak przeważnie jechał nim na stojąco, w dodatku pozwalając sobie na kontakt ze społeczeństwem.
W pierwszym roku obecnej kadencji trafił się jeszcze jeden wariat w postaci papieża Franciszka. Pojechał on spod kurii metropolitalnej w Krakowie na Błonia tramwajem, którym zdarza się wielu z nas jeździć do dzisiaj, a można go poznać po nietypowych dla krakowskich tramwajów, biało – żółtych barwach.
Na szczęście przyszła w transporcie ważnych osób dobra zmiana i konwoje pancernych beemek wożą polityków polskiej partii rządzącej nawet na weekend do domu, w góry na narty albo na prywatne spotkania towarzyskie, przez co bezpieczeństwo przeciętnego Polaka znacznie wzrosło, a państwo stało się tańsze, lepsze i bardziej przyjazne obywatelowi.
Bardzo serdecznie współczuję chłopakowi z Oświęcimia, który w piątek wjechał w kolumnę premier Szydło. Stał się ofiarą bezmyślnej nagonki, a jednocześnie kołem zamachowym idiotycznej propagandy. I – nie znając jego personaliów – szczerze się martwiłem, gdy studenci z Oświęcimia i okolic, którzy zwykle przysyłają w weekend snapy z klubów na Śląsku i w Małopolsce albo z domówek, w ten weekend jakoś tak jednomyślnie milczeli.
Z tego, co widzę w internetach, nie tylko ja współczuję Sebastianowi. Internauci zebrali się już z nawiązką na nowe Seicento dla niego.
Przeciw bezczeszczeniu zwłok
238 osób, Bliskich Ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010, wystosowało list otwarty następującej treści:
Zwracamy się do wszystkich ludzi dobrej woli z prośbą o pomoc.
10 kwietnia 2010 roku straciliśmy naszych bliskich – dzieci, rodziców, rodzeństwo, współmałżonków. Wtedy przez wiele dni i tygodni odczuwaliśmy niewyobrażalne wsparcie nie tylko ze strony rodzin, ale i wielu osób, przejętych naszą żałobą i spieszących nam z bezpośrednią pomocą, a także symbolicznym współczuciem. Naszych Ukochanych odprowadzały na miejsce ostatniego spoczynku rodziny i przyjaciele, ale także tysiące nieznajomych – swoją obecnością oddawali hołd tym, którzy zginęli, a dla nas byli ulgą w żałobie.
Po sześciu latach od tych strasznych dni stajemy samotni i bezradni wobec bezwzględnego i okrutnego aktu: nasi Bliscy mają być wyciągnięci z grobów, wbrew uświęconemu tabu, aby nie zakłócać spokoju zmarłym pochowanym z najwyższą czcią. My, rodziny, od miesięcy bezskutecznie wyrażamy swój sprzeciw wobec zapowiedzi tego niezrozumiałego i niczym nieuzasadnionego przedsięwzięcia. Dzisiaj staje się ono faktem.
Apelujemy do hierarchów Kościołów, których kapłani odprowadzali naszych Ukochanych na cmentarze: brońcie Ich grobów przed zbezczeszczeniem!
Apelujemy do ludzi władzy: nie pozwólcie, aby dokonał się ten akt, któremu sprzeciwiają się nasze serca!
Apelujemy do wszystkich ludzi dobrej woli z prośbą o pomoc!
Zastanawiam się, jakie znamy w historii przykłady władzy, która na wielką skalę bezcześciła groby zmarłych w celach politycznych. Ciężko mi sobie przypomnieć przykłady z ostatnich dwóch tysięcy lat.
Przypominam Przemkowi, Dominikowi, Tomkowi, Albertowi, Pawłowi i innym chłopakom, że mam być skremowany. Dziękuję, bardzo Wam dziękuję, za uszanowanie mojej woli.
Reforma edukacji a badania
To oczywiście nic nie da, bo wiadomo, że Pani Zalewska zjadła wszystkie rozumy i jest – jako Minister Edukacji Narodowej z namaszczenia Prezesa Naczelnika Państwa – nieomylna. Ale podpisuję się całym sercem pod apelem, który poniżej cytuję:
Szanowna Pani Minister!
My, niżej podpisani naukowcy zajmujący się badaniami edukacyjnymi, jesteśmy świadomi, że nasz system edukacji wymaga doskonalenia. Równocześnie z niepokojem zauważamy, że wprowadzane przez Panią Minister zmiany mają rewolucyjny charakter i dotyczą elementów systemu, które w świetle wyników badań naukowych nie wymagają tak drastycznych przeobrażeń.
Szczególnie niepokoi nas likwidacja gimnazjów, które po wielu latach ciężkiej pracy kadry nauczycielskiej i zaangażowania samorządów stały się ważnym elementem polskiej oświaty. Nie widzimy podstaw w wynikach badań naukowych dla tej decyzji. Wydłużenie jednolitego kształcenia ogólnego o rok szło w Polsce w parze z niespotykanym gdzie indziej na świecie spadkiem liczby uczniów o niskich osiągnięciach w zakresie czytania. Biorąc pod uwagę wyniki badań międzynarodowych jest bardzo duże ryzyko, że likwidacja gimnazjów, a przede wszystkim ograniczenie okresu kształcenia ogólnego o jeden rok, negatywnie wpłynie na poziom umiejętności uczniów i zmniejszy szanse kontynuowania kształcenia dla wielu z nich. Z przykrością czytamy, że proponowana likwidacja gimnazjów argumentowana jest wynikami badań. Wielu z nas prowadziło lub uczestniczyło w tych badaniach i z niepokojem obserwujemy, jak ich wyniki są jednostronnie interpretowane.
Szanowna Pani Minister, apelujemy, aby powstrzymała Pani zbyt szybki i rewolucyjny proces zmian w polskiej edukacji. Nasi uczniowie posiadają umiejętności wyróżniające ich w Europie i na świecie. Nie wolno tego potencjału zmarnować gwałtownymi reformami. Prosimy o adekwatny czas na debatę włączającą szerokie środowiska naukowe w dyskusję o przyszłości polskiej edukacji. Apelujemy o uwzględnienie wyników badań naukowych i głosów ekspertów przy planowaniu przyszłych przekształceń. Prosimy o wystarczająco długi, demokratyczny proces konsultacji, w którym znajdzie się czas na wspólne zastanowienie się, w jakim kierunku stopniowo i ewolucyjnie zmieniać polskie szkoły.
Wśród badaczy polskiej oświaty istnieje daleko idąca zgoda co do głównych kierunków niezbędnych zmian. Z polskich i międzynarodowych badań naukowych wiemy, że polscy uczniowie potrzebują wzmocnienia kompetencji społecznych, cyfrowych i językowych. Wiemy, że należy wprowadzić mechanizmy pozytywnej selekcji do zawodu i poprawiać kształcenie nauczycieli. Wiemy też, że ważnym wyzwaniem jest umocnienie funkcji wychowawczej szkoły. W naszej opinii proponowane reformy nie dotykają tych kwestii, a radykalność i tempo wprowadzanych zmian oznaczają wieloletni organizacyjny zamęt w oświacie.
Jesteśmy przekonani, że polska szkoła wymaga doskonalenia i chcemy o tym z Panią rozmawiać. Rozwojowi oświaty nie sprzyja krótki proces konsultacji i argumentowanie zmian stronniczo interpretowanymi wynikami badań. Apelujemy o powrót do debaty. Z naszej strony oferujemy wzbogacenie dyskusji o argumenty wywiedzione z rzetelnie interpretowanych wyników badań naukowych.
Z poważaniem
(w kolejności alfabetycznej)
dr hab. Ditta Baczała, Wydział Nauk Pedagogicznych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
dr hab. Lucyna Bakiera, Instytut Psychologii UAM Poznań
prof. UZ dr hab. Jarosław Bąbka, Uniwersytet Zielonogórski
dr hab. Hanna Bednarek, prof. Uniwersytetu SWPS
dr Sylwia Bedyńska, Dyrektor Instytutu Podstaw Psychologii, Uniwersytet SWPS
dr hab Józef Binnebesel prof. UMK, Wydział Nauk Pedagogicznych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
prof. zw. dr hab. Anna Izabela Brzezińska, Instytut Psychologii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
dr Anna Weronika Brzezińska, Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM w Poznaniu
dr hab. Michał Brzeziński, Wydział Nauk Ekonomicznych, Uniwersytet Warszawski
dr Grażyna Bukowska, Wydział Nauk Ekonomicznych, Uniwersytet Warszawski
dr Paweł Bukowski, Centre for Economic Performance, London School of Economics and Political Science
prof. dr hab. Mariola Chomczyńska-Rubacha, Wydział Nauk Pedagogicznych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
prof. dr hab. Iwona Chrzanowska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
dr Magdalena Cuprjak, Wydział Nauk Pedagogicznych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
Maria Czerepaniak-Walczak, prof. zw. Uniwersytet Szczeciński, Instytut Pedagogiki
dr Izabela Czerniejewska, Centrum Badań Migracyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza
dr Mirosław Dąbrowski, Wydział Matematyki, Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego
prof. dr hab. Maria Deptuła, Wydział Pedagogiki i Psychologii, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy
dr Bernadeta Didkowska, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
dr hab. Roman Dolata, prof. nadzw. Uniwersytetu Warszawskiego
prof. zw. dr hab. Stanisław Dylak, Wydział Studiów Edukacyjnych, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
prof. dr hab. Ewa Filipiak, Dyrektor Instytutu Pedagogiki, Wydział Pedagogiki i Psychologii, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy
prof. dr hab. Zenon Gajdzica, Uniwersytet Śląski w Katowicach
dr hab. Teresa Giza, Wszechnica Świętokrzyska
dr hab. Bogusława Dorota Gołębniak, prof. Collegium Da Vinci w Poznaniu
dr hab. Jacek Haman, Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego
dr hab. Mikołaj Herbst, Uniwersytet Warszawski, Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych
dr Jan Herczyński, Instytut Badań Edukacyjnych
Kamila Hernik, Instytut Badań Edukacyjnych
dr Maciej Jakubowski, Wydział Nauk Ekonomicznych, Uniwersytet Warszawski
dr hab. Ewa Jarosz, Wydział Pedagogiki i Psychologii, Uniwersytet Śląski
dr hab. Aleksandra Jasielska, Instytut Psychologii UAM
dr Antoni J. Jeżowski, prof. nadzw. PWSZ w Głogowie
dr Barbara Kaczorowska, Wydział Sztuk Pięknych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
dr Alina Kalinowska, Katedra Wczesnej Edukacji, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski
dr Leszek Karczewski, adiunkt w Instytucie Kultury Współczesnej UŁ, kierownik Działu Edukacji Muzeum Sztuki w Łodzi
prof. zw. dr hab. Dorota Klus-Stańska, Kierownik Zakładu Badań nad Dzieciństwem i Szkołą, Wydział Nauk Społecznych, Uniwersytet Gdański
dr Jakub Kołodziejczyk, Instytut Spraw Publicznych, Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej, Uniwersytet Jagielloński
prof. Krzysztof Konarzewski, Wszechnica Świętokrzyska w Kielcach
dr hab. Jolanta Kruk, prof. WSB, Wyższa Szkoła Bankowa, Gdańsk
dr hab. Ewa Kubiak-Szymborska, prof. UKW Wydział Pedagogiki i Psychologii
dr Paweł Kubicki, Instytut Gospodarstwa Społecznego, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
prof. Zbigniew Kwieciński, członek rzeczywisty PAN
Piotr Lewandowski, Instytut Badań Strukturalnych
prof. dr hab. Wiesława Limont, Wydział Sztuk Pięknych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika
dr Maciej Lis, Instytut Badań Strukturalnych
dr Iga Magda, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
Przemysław Majkut, Instytut Socjologii, Uniwersytet Jagielloński
prof. dr hab. Zbigniew Marciniak, Instytut Matematyki, Uniwersytet Warszawski
dr Łukasz Marć, adiunkt w Akademii Finansów i Biznesu Vistula, Warszawa, Research Fellow w Overseas Development Institute, Londyn.
dr hab. Grzegorz Mazurkiewicz, Instytut Spraw Publicznych, Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej, Uniwersytet Jagielloński
prof. zw. dr hab. Maria Mendel, Instytut Pedagogiki, Wydział Nauk Społecznych, Uniwersytet Gdański
prof. dr hab. Stefan Mieszalski, Wydział Pedagogiczny Uniwersytetu Warszawskiego
dr hab. Henryk Mizerek, prof. UWM, Uniwersytet Warmińsko – Mazurski w Olsztynie, Wydział Nauk Społecznych
dr Barbara Murawska, Wydział Pedagogiczny Uniwersytet Warszawski Marek Muszyński, Instytut Socjologii, Uniwersytet Jagielloński
dr hab. Michał Myck, Fundacja Centrum Analiz Ekonomicznych, CenEA
dr hab. Krzysztof Ostaszewski, Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie
dr hab. Dorota Pankowska, prof. nadzw., Instytut Pedagogiki, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie
dr Marta Jadwiga Pietrusińska, Wydział Pedagogiczny, Uniwersytet Warszawski
prof. Tadeusz Pilch, przewodniczący Ruchu Pedagogów Społecznie Zaangażowanych, Członek Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN
dr Agnieszka Pisarska, Pracownia Profilaktyki Młodzieżowej „Pro-M”, Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie
dr hab. Grażyna Poraj, prof. nadzw. UŁ, Instytut Psychologii Uniwersytetu Łódzkiego, Wydział Nauk o Wychowaniu
prof. dr hab. Beata Przyborowska, Wydział Nauk Pedagogicznych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
dr hab. Jacek Pyżalski, prof. UAM, Zakład Specjalnych Potrzeb Edukacyjnych, Wydział Studiów Edukacyjnych, Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu
prof. dr hab. Krzysztof Rubacha, Wydział Nauk Pedagogicznych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
dr Przemysław Sadura, Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego Kamil Sijko, Instytut Badań Edukacyjnych
dr Michał Sitek, Instytut Badań Edukacyjnych
dr hab. Hanna Solarczyk-Szwec, Uniwersyteckie Centrum Edukacji Całożyciowej i Walidacji, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
dr Izabela Symonowicz-Jabłońska, Wydział Nauk Pedagogicznych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
dr Henryk Szaleniec emerytowany adiunkt Instytut Badań Edukacyjnych w Warszawie
prof. dr hab. Tomasz Szkudlarek, Uniwersytet Gdański
dr hab. prof. UW Urszula Sztanderska, Wydział Nauk Ekonomicznych, Uniwersytet Warszawski
dr Bartłomiej Walczak, Uniwersytet Warszawski oraz Södertörn University
dr Agnieszka Walendzik-Ostrowska, Wszechnica Świętokrzyska, Kielce
dr hab. Barbara Weigl, prof. Akademii Pedagogiki Specjalnej im Marii Grzegorzewskiej w Warszawie
dr Katarzyna Winkowska-Nowak, Wydział Psychologii Uniwersytetu SWPS
dr Dorota Wiśniewska – Juszczak, Instytut Psychologii Społecznej, Uniwersytet SWPS
dr. hab. Monika Wiśniewska-Kin, prof. UŁ, Uniwersytet Łódzki, Wydział Nauk o Wychowaniu
prof. dr hab. med. Barbara Woynarowska Wydział Pedagogiczny Uniwersytet Warszawski
dr n. hum. Magdalena Woynarowska-Sołdan, Warszawski Uniwersytet Medyczny
dr Urszula Wróblewska, Wydział Pedagogiki i Psychologii, Uniwersytet w Białymstoku
dr Agata Zabłocka, Wydział Psychologii, Uniwersytet SWPS
dr Małgorzata Zabłocka, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz
dr hab. Anna Zielińska, prof. UW, Wydział Pedagogiczny Uniwersytetu Warszawskiego
Przemysław Ziółkowski, Wyższa Szkoła Gospodarki w Bydgoszczy
No cóż. Jutro Związek Nauczycielstwa Polskiego będzie protestować przeciwko amatorskim i populistycznym decyzjom Pani Zalewskiej. Obawiam się, że nadaremno. Pani Minister już dawno ogłosiła w mediach, że to akcja polityczna i że prezes Broniarz, jak i prezes Rzepliński, stali się politykami (tak jakby to była obelga ostateczna i jakby Pani Minister politykiem nie była). Nauczyciele podobno protestując przeciwko decyzjom Pani Minister dają się zapisać do KOD, a KOD – wiadomo – to epitet tak straszny, że nawet z pięknego uśmiechu Pani Minister znika reklama jej stomatologa.
Ostateczne rozwiązanie
Kilka dni temu profesor Bogusław Śliwerski zwrócił – bardzo celnie – uwagę na fakt, że bezprzedmiotowe przepychanki słowne, nomenklatura i definicje, w dodatku stosowane na siłę i przez ludzi, którzy nie znają znaczenia używanych przez siebie słów, nie powinny przysłaniać partii rządzącej rzeczywistych potrzeb zmian w oświacie ani przyćmić wizji tych zmian, o ile kiedykolwiek można było mówić o jakiejś wizji reformy edukacji w wykonaniu PiS.
W liście, który minister edukacji skierowała do szkół z okazji zbliżającej się inauguracji roku szkolnego, mnie z kolei zastanowiło coś innego. Mam bowiem wrażenie, że kwintesencją braku kompetencji i predyspozycji Pani Zalewskiej do zajmowanego przez nią stanowiska jest to, co napisała na samym końcu listu, jako swego rodzaju formułę grzecznościową, kończącą list. Zaprasza tam wszystkich do współpracy nad „ostatecznymi rozwiązaniami” dla polskiej oświaty.
Życząc udanego nowego roku szkolnego, pełnego satysfakcji z pracy z uczniami, zachęcam do aktywnego włączenia się do prac nad ostatecznymi rozwiązaniami dotyczącymi polskiej edukacji.
Trzeba być bardzo niekompetentnym albo popełnić wyjątkową gafę, by zapomnieć, że szkoła i edukacja to proces z definicji stale ewoluujący, w którym osiągane wyniki poddawane są analizie, a wyciąganie wnioski prowadzą do przemyślanych i celowych zmian. Trzeba też być bardzo zarozumiałym, żeby uważać, że jest się w stanie zaproponować rozwiązania, które będą miały charakter ostateczny. Nie mówiąc już o tym, że „ostateczne rozwiązanie” to termin dość niefortunny. Osobie posiadającej elementarne wykształcenie humanistyczne powinno się kojarzyć z najczarniejszymi kartami historii i nie powinno raczej mieć pozytywnych, konstruktywnych konotacji.
Smoła smoleńska
Obłęd smoleńskiej religii zatacza coraz szersze koła. Trudno tu mówić o oparach absurdu, bo mamy raczej do czynienia z absurdem gęstym jak smoła, w której w dodatku niektórzy beztrosko się nurzają, taplają i ochlapują nią radośnie wszystko wokół siebie. Zaczynamy chodzić po omacku i lepić się do każdej przeszkody, jaką mamy na drodze, a władza i sprzyjające jej propagandowo media publiczne podgrzewają smołę i nakręcają niesmaczną zabawę we wzajemne ochlapywanie się nią przez Polaków.
Doktor Maciej Lasek, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, od lat atakowany jest przez środowiska związane z obecną władzą, ponieważ nie przymyka oczu na luki logiczne w kolejnych teoriach spiskowych wymyślanych przez Antoniego Macierewicza i jego specjalistów, którzy – nawiasem mówiąc – specjalistami są od wszystkiego tylko nie od lotnictwa. Manipulacje legislacyjne partii rządzącej mogą wkrótce doprowadzić do utraty samodzielności szanowanej na całym świecie instytucji, jaką jest Komisja, a także nie tylko do utraty stanowiska przez Macieja Laska, ale do wygaszenia stosunków pracy z wszystkimi członkami Komisji. Jednocześnie polski parlament urządził społeczeństwu kolejny cyrk w postaci specjalnej podkomisji, która po raz kolejny „bada” przyczyny katastrofy smoleńskiej za całkiem przyzwoite pieniądze. Wkrótce czeka nas premiera filmu, w którym – sądząc po zwiastunach i po medialnych przeciekach – przebieg katastrofy smoleńskiej zostanie poważnie zniekształcony, by wspomagać mit założycielski Prawa i Sprawiedliwości oraz legendę i kult Lecha Kaczyńskiego.
W dyskusji w mediach społecznościowych Maciej Lasek, sprowadzając do absurdu argumenty konspiratorów, wrzucił wczoraj jako komentarz mem, przedstawiający prezydenckiego Tupolewa ostrzeliwanego przez statek kosmiczny Imperium z Gwiezdnych Wojen, z napisem „Smoleńsk – historia prawdziwa”. Ten wyrwany z kontekstu mem stał się informacją tak bardzo godną uwagi zdaniem partyjnej telewizji, że w głównym wydaniu Wiadomości pokazano zrzut ekranowy posta Macieja Laska na Twitterze. Komentarz, jakim go opatrzono, był niewiarygodnym odwróceniem ról. Okazało się nagle, że to nie Antoni Macierewicz i jego kolesie od sześciu lat żartują sobie z katastrofy smoleńskiej, wysuwając coraz to kolejne teorie spiskowe, wzajemnie się wykluczające i zaprzeczające niekiedy prawom fizyki, logice i zwykłemu rozsądkowi, kpiąc sobie z inteligencji Polaków i z pamięci ofiar. Okazało się, że to Maciej Lasek żartuje sobie rzekomo z ofiar katastrofy i z niej samej, propagując nieprawdopodobne teorie spiskowe. Obrażeni memem wrzuconym przez doktora Laska wypisują w komentarzach jakieś przerażające farmazony o tym, że dopiero za rządów Prawa i Sprawiedliwości można obchodzić żałobę po ofiarach Smoleńska, gdyż wcześniej było to zakazane.
Nie wiem, jak zwolennicy partii rządzącej, ale ja mam już serdecznie dość wrzawy medialnej i politycznego zamętu wokół tragedii, jaka miała miejsce 10 kwietnia 2010 roku. Określone środowisko polityczne przywłaszczyło sobie tą tragedię i oburza się na Macieja Laska, że obraża pamięć ich znajomych, którzy zginęli w Smoleńsku. Tak jakby nie zginął tam żaden znajomy Macieja Laska, tak jakby większość Polaków nie znała – bliżej lub dalej – albo przynajmniej nie identyfikowała się z częścią ofiar. W kwietniu 2010 roku praktycznie każdy z nas stracił kogoś w Smoleńsku.
Dzisiaj niektórzy – w geście solidarności z Maciejem Laskiem – wrzucają w mediach społecznościowych ten sam mem, wokół którego było wczoraj tyle hałasu. Innych to oburza, chociaż zupełnie im nie przeszkadzało, gdy w marcu 2011 Gazeta Polska umieściła na okładce wybuchającego prezydenckiego Tupolewa na celowniku z sugestią, że został zestrzelony.
I tylko gdzieś tam w tyle głowy tli się jakaś maleńka nadzieja, że powiedzenie „ciszej nad tą trumną” ma jakiś sens i w końcu wszyscy w ten sens uwierzymy.
Apel smoleński
Joanno Agacka-Indecka, Ewo Bąkowska, Andrzeju Błasik, Krystyno Bochenek, Anno Borowska, Bartoszu Borowski, Tadeuszu Buk, Mironie Chodakowski, Czesławie Cywiński, Leszku Deptuła, Zbigniewie Dębski, Grzegorzu Dolniak, Katarzyno Doraczyńska, Edwardzie Duchnowski, Aleksandrze Fedorowicz, Janino Fetlińska, Jarosławie Florczak, Arturze Francuz, Franciszku Gągor, Grażyno Gęsicka, Kazimierzu Gilarski, Przemysławie Gosiewski, Bronisławie Gostomski, Robercie Grzywna, Mariuszu Handzlik, Romanie Indrzejczyk, Pawle Janeczek, Dariuszu Jankowski, Natalio Januszko, Izabelo Jaruga-Nowacka, Józefie Joniec, Ryszardzie Kaczorowski, Lechu i Mario Kaczyńscy, Sebastianie Karpiniuk, Andrzeju Karweta, Mariuszu Kazana, Januszu Kochanowski, Stanisławie Komornicki, Stanisławie Komorowski, Pawle Krajewski, Andrzeju Kremer, Zdzisławie Król, Januszu Krupski, Januszu Kurtyka, Andrzeju Kwaśnik, Bronisławie Kwiatkowski, Wojciechu Lubiński, Tadeuszu Lutoborski, Barbaro Maciejczyk, Barbaro Mamińska, Zenono Mamontowicz-Łojek, Stefanie Melak, Tomaszu Merta, Andrzeju Michalak, Dariuszu Michałowski, Stanisławie Mikke, Justyno Moniuszko, Aleksandro Natalli-Świat, Janino Natusiewicz-Mirer, Piotrze Nosek, Piotrze Nurowski, Bronisławo Orawiec-Löffler, Janie Osiński, Adamie Pilch, Katarzyno Piskorska, Macieju Płażyński, Tadeuszu Płoski, Agnieszko Pogródka-Węcławek, Włodzimierzu Potasiński, Arkadiuszu Protasiuk, Andrzeju Przewoźnik, Krzysztofie Putra, Ryszardzie Rumianek, Arkadiuszu Rybicki, Wojciechu Seweryn, Andrzeju Sariuszu Skąpski, Sławomirze Skrzypek, Leszku Solski, Władysławie Stasiak, Jacku Surówka, Aleksandrze Szczygło, Jerzy Szmajdziński, Jolanto Szymanek-Deresz, Izabelo Tomaszewska, Marku Uleryk, Anno Walentynowicz, Tereso Walewska-Przyjałkowska, Zbigniewie Wassermann, Wiesławie Woda, Edwardzie Wojtas, Stanisławie Zając, Januszu Zakrzeński, Arturze Ziętek, Gabrielo Zych, w imieniu wszystkich żyjących zwracam się do Was z prośbą o wybaczenie, że używamy Was instrumentalnie, wycieramy sobie Wami gębę przy każdej okazji i rozgrywamy Wami prostackie doraźne interesy polityczne. Zachowujemy się jak zombie czy trupożercy, niepomni tego, że – prędzej czy później, w sposób mniej lub bardziej nagły i naturalny – wszyscy podzielimy Wasz los.
Spoczywajcie w pokoju. Przepraszam i chylę czoła!
Karykatura edukacji
Żenujące, skandaliczne, idiotyczne wystąpienia pani minister edukacji w ostatnich dniach i godzinach pokazują, jak dalece potrafi zajść buta i arogancja władzy, gdy nic jej nie hamuje. Pani minister popisuje się dumnie ignorancją zarówno w kwestii znajomości języka polskiego, uparcie obstając przy tym, że zna język polski lepiej niż zastępy specjalistów, którzy tworzyli wszystkie możliwe słowniki tego języka, z zarozumiałą miną obwieszcza także, że pokolenia historyków nie ustaliły niczego i że ich wszystkie wysiłki, by udokumentować jedno proste (a przynajmniej nieszczególnie rozciągnięte w czasie) zdarzenie, spełzły na niczym.
Zdaniem pani minister można było polec w katastrofie smoleńskiej, bo „polec” to czasownik wieloznaczny, który ma wiele synonimów. Pewnie, że tak. Dokładnie tak samo można pewnie zginąć na raka albo umrzeć w wypadku samochodowym.
Zdaniem pani minister, nie wiadomo dokładnie, co się stało w Jedwabnem albo kim byli sprawcy pogromu kieleckiego. Pewnie, prezydent Kaczyński czy prezydent Duda po prostu ulegli propagandzie Bartoszewskiego i Geremka, a w ogóle to przecież to wszystko wina Tuska. Wszystko ulegnie poprawie, gdy patriotyczna histeria zastąpi historię.
Przerażające jest, że polską edukacją kieruje osoba, która jest tak pusta, tak impertynencka i z taką pewnością siebie ignoruje wszystko, co mówią jej specjaliści. Jej zdaniem, powinniśmy się zajmować rewelacjami zawartymi w jej prezentacji na temat pomysłów na reformę edukacji, a nie jakimiś niuansami znaczeń czasowników czy platformerską propagandą historyczną. To prawda, innowacji – zwłaszcza interpunkcyjnych – jest w prezentacji przygotowanej przez panią minister sporo. Nie jestem tylko pewien, czy takiej interpunkcji chcemy uczyć w polskich szkołach, bez względu na to, czy będą to podstawówki i gimnazja, czy szkoły powszechne. Zignorujmy poronione pomysły pani minister na cofanie polskiej edukacji o dekady. Wystarczy sam fakt, że prezentacja jest dobitnym dowodem na to, że ktoś, kto stoi na czele polskiego szkolnictwa, nie zna swoich kompetencji i nie wie, o czym ma prawo decydować.
Zastanawiające są slajdy, w których pani minister zapowiada, że absolwenci powołanych przez nią szkół mundurowych będą mieli fory w postępowaniu kwalifikacyjnym na studia. Przypuszczalnie pani minister nie wie, że jej ministerstwo nie odpowiada za szkoły wyższe i uniwersytety w Polsce, jest bowiem od tego zupełnie inne ministerstwo, a i ono nie ma nic do powiedzenia w tej kwestii, ponieważ uczelnie są autonomiczne i każda uczelnia samodzielnie decyduje o kryteriach naboru studentów.
Równie porażające są slajdy, w których pani minister zdaje się ignorować istnienie systemu bolońskiego i wymyśla sobie studia I stopnia, których absolwenci nie będą mieli prawa kontynuować studiów na II stopniu. Wydaje się też, patrząc na kolejne slajdy, że pani minister nie wie o tym, że studia magisterskie jednolite to w dzisiejszych czasach już rzadkość i występują tylko na kilku bardzo specyficznych kierunkach.
Polską szkołą kieruje ktoś, kto potrafi dzisiaj z całą siłą forsować rozwiązania, przeciwko którym protestował w swoich interpelacjach jeszcze dwa lata temu. Pozoruje się rzekome konsultacje czy badania, wszystko jest robione pod widzimisię kogoś, kto nie ma pojęcia o szkole, bo stracił z nią kontakt jeszcze w ubiegłym stuleciu. Pani minister twierdzi, że jest już teraz popierana przez sto kilkadziesiąt tysięcy nauczycieli szkół powszechnych, które – nawiasem mówiąc – jeszcze nie istnieją. Znakomitym potwierdzeniem tego uwielbienia, jakim stan nauczycielski darzy panią minister, jest nie tylko opinia Związku Nauczycielstwa Polskiego, ale także stanowisko Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadr Kierowniczych Oświaty w sprawie zmian przez nią ogłoszonych. Swoja drogą, jak niecne trzeba mieć zamiary, jak podłym trzeba być, żeby z ogłoszeniem tak fundamentalnych zmian czekać do końca roku szkolnego i ogłosić je w pierwszy poniedziałek wakacji? Ale cóż, do takiej „dobrej zmiany” już przywykliśmy. Dobrej? Dojnej? Sam już nie jestem pewien, jak to się w obecnej nomenklaturze partyjnej nazywa.
Nie głosowałem
Kilka miesięcy temu, wychodząc z podziemnego przystanku tramwajowego w Galerii Krakowskiej w kierunku ulicy Pawiej, zawahałem się, czy iść do wyjścia czy skręcić do apteki. Ten moment wahania sprawił, że wpadłem u szczytu schodów na wicemarszałka Sejmu z ramienia partii o pięknej nazwie, Ryszarda Terleckiego, który najwyraźniej też się zawahał, czy ze swoją olbrzymią walizką schodzić po schodach, czy udać się pasażem na parterze w kierunku dworca. I wtedy nastąpił kolejny moment niepewności, co powinienem zrobić. Uszanowałem prywatność Pana Marszałka i minąłem go bez słowa, ale miałem olbrzymią ochotę pokazać mu palcami gest victorii, gest spopularyzowany między innymi przez Winstona Churchilla, Lecha Wałęsę i Tadeusza Mazowieckiego, polegający na wyprostowaniu palca wskazującego i środkowego przy zwiniętych pozostałych palcach, i powiedzieć mu: „Panie Marszałku, zwyciężymy z Wami, przeczekamy Was, a Pan będzie ze wstydem wspominał, że brał Pan udział w robieniu tego bałaganu, który teraz robicie”. Żałuję, że tego nie zrobiłem.
W ubiegłym miesiącu na Dworcu Centralnym w Warszawie, udając się na pociąg do Krakowa, wpadłem na wychodzącego zza filaru Ryszarda Petru, który wysiadł właśnie na ten sam peron z pociągu z Gdańska. Znowu się zawahałem i nie powiedziałem mu, że jestem mu wdzięczny za wszystko, co robi, nawet jeśli przywidziało mu się naiwnie jakieś światełko w tunelu, i że życzę mu dużo sił i energii, by nie ustawał w swoich wysiłkach. Ale znowu uszanowałem jego prywatność i po ułamku sekundy udałem, że go w ogóle nie rozpoznaję.
4 czerwca 1989 nie głosowałem w wyborach. Mam usprawiedliwienie. Nie byłem dorosły. To były ostatnie wybory, w których nie miałem jeszcze prawa wziąć udziału. Moje zachowanie na Dworcu Głównym w Krakowie i na Dworcu Centralnym w Warszawie jest natomiast niewybaczalne.
Dobra zmiana
Symptomatyczne miejsce na mapie Warszawy. W lewo spacerkiem do Placu Konstytucji, w prawo, w kierunku Kancelarii Premiera Rady Ministrów, do Placu Na Rozdrożu. A Pani Premier ze swoją siedzibą jest już nawet trochę dalej niż na rozdrożu… I chociaż ona sama stara się jak może podczas wizyty w USA udawać, że jest bardzo zajęta, pod KPRM-em nieustająca pikieta trwa już czterdziesty piąty dzień, domagając się publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Oprócz słynnego licznika kilka innych ciekawych instalacji, mniej eksponowanych w mediach.