Przez Plac Matejki, podobnie jak przez Galerię Krakowską (o czym zdarzyło mi się już kiedyś wspomnieć), przemykam zwykle w wielkim pośpiechu, mało co się rozglądając. Dopiero przypadkiem, przy nieplanowanej, acz sympatycznej wieczornej kawie w ogródku Glonojada, zdziwiłem się wielce, jak mało znam to miejsce, a także, jak ono jest magiczne. Wieczorami na ścianach kamienic zdają się je odwiedzać duchy…