Szwindel w Mali

Wydawałoby się, że tak zwany nigeryjski szwindel, rodzaj oszustwa internetowego polegającego na wyłudzeniu przy pomocy poczty elektronicznej pieniędzy, to coś, z czym narzędzia antyspamowe w darmowych nawet usługach pocztowych radzą sobie świetnie, a użytkownicy przywykli już do wiadomości tego rodzaju na tyle, że potrafią je rozpoznać i zignorować, nawet jeśli do nich dotrą.
Tymczasem wczoraj sam o mało nie dałem się oszukać. Rano dostałem maila od znajomego z Francji, z którym nie widziałem się od kilku miesięcy i myślałem nawet ostatnio, że trzeba by do niego zadzwonić i spytać, jak się czuje. Wiadomość była dość dziwna, bo rozesłana do ukrytej listy odbiorców, poza tym była w całości po francusku, chociaż językiem, którego używamy komunikując się z tym znajomym, jest raczej angielski. Nie zwróciłem jednak na to w pierwszej chwili uwagi, ponieważ treść wiadomości była tajemnicza i niepokojąca. Otóż P. informował mnie w niej, że wpadł w straszne tarapaty i nie chce niepokoić swojej rodziny, a potrzebna mu jest pilnie pomoc. Napisał, że nie jest dostępny pod telefonem i że czeka na moją odpowiedź, czy może na mnie liczyć. Jeśli tak, napisze dokładniej, o co chodzi.
Odpisałem dość szybko, że oczywiście mu pomogę, jeśli tylko będę w stanie, a po kilkunastu minutach przyszedł kolejny mail od niego. Tym razem, po krótkim wstępie, w którym dał wyraz temu, jak bardzo się krępuje swoją prośbą i jak ma nadzieję, że nie będzie ona miała negatywnego wpływu na naszą znajomość, napisał, że jest w Mali w Afryce, a ściślej w Bamako, gdzie padł ofiarą napadu i nie ma pieniędzy, kart kredytowych ani telefonu. Potrzebna mu pomoc finansowa, by opłacić hotel i wrócić do domu.
Byłem już skłonny odpisywać na tę wiadomość, gdy pojawiły się we mnie jednak wątpliwości. Zastanowiło mnie, że ten kolejny email również był po francusku. Pierwszy P. rozesłał do wszystkich adresatów w swojej skrzynce mailowej, więc to zrozumiałe, ale dlaczego na mojego maila po angielsku znowu odpowiedział po francusku? Nie chciał niepokoić rodziny, więc wiadomo, że nie będę dzwonić na jego numer domowy i sprawdzać, co się dzieje, ale na komórkę postanowiłem spróbować zadzwonić. Przecież, skoro mu ją skradziono gdzieś w afrykańskim Mali, powinna być niedostępna.
Jakież było moje zdziwienie i ulga, gdy dodzwoniłem się do znajomego i zastałem go w dobrym zdrowiu i humorze. Porozmawialiśmy przez chwilę, umówiliśmy się, że spróbujemy się spotkać na kawę, gdy przyjedzie do Polski w październiku.
Wydawało mi się, że na nigeryjski szwindel (Nigerian scam) jestem odporny. Wystarczyło jednak, by wiadomość została wysłana ze skrzynki znajomego i by miała nieco inną treść niż te, które zwykle dostawałem (przeważnie o gigantycznym spadku zostawionym mi przez jakiegoś afrykańskiego dyktatora), a potraktowałem ją poważnie.

Obiecanki, cacanki, a wyborcy radość

Postanowiłem altruistycznie wybudować dziesięć milionów nowych willi dla polskich rodzin, spłacić cały polski dług publiczny, załatać dziurę budżetową i zapewnić wszystkim Polakom darmową edukację (do doktoratu włącznie), kompleksową ochronę zdrowia, w tym sfinansować wszystkie operacje plastyczne każdemu, kto tylko zechce. Zbuduję czterdzieści tysięcy kilometrów nowych autostrad do końca przyszłego roku i będę wypłacał 10.000 euro becikowego na każde pierwsze, a 25.000 euro na każde następne dziecko.
Polska będzie krajem ludzi szczęśliwych i żyjących w dobrobycie. Doprowadzę do tego wszystkiego w bardzo prosty sposób i wymaga to stosunkowo niewielkich nakładów ze strony państwa.
Otóż kilka razy w tygodniu, a bywa że parę razy na dzień, dostaję maila informującego mnie o tym, że setki milionów dolarów, tony złota lub luksusowe nieruchomości w egzotycznych miejscach świata czekają tylko na to, bym je zagarnął ręką. Zwykle polega to na tym, że przed paru laty w jakimś tajemniczym wypadku samochodowym lub tragedii lotniczej zginął gdzieś jakiś zupełnie mi nieznany człowiek noszący przypadkowo moje nazwisko. Wraz z nim zginęła oczywiście cała jego rodzina: żona, dwójka dzieci, a bywa że nawet brat z bratową. Tragicznie zmarły człowiek był naturalnie niezmiernie bogaty i zostawił po sobie olbrzymi spadek, ale – mimo długich poszukiwań – nie udaje się znaleźć żadnego spadkobiercy i w związku z tym cały majątek ma ulec przepadkowi na rzecz skarbu jakiegoś państwa o mało znanej nazwie. Życzliwy urzędnik banku, w którym zmarły pozostawił swoje miliardy, albo adwokat poszukujący spadkobierców, przerażony perspektywą zaprzepaszczenia wyników swojej długiej pracy, odnajduje przez internet mnie i proponuje mi bardzo uczciwy, wyjątkowo korzystny i całkowicie legalny układ. Przygotowane zostaną wszystkie dokumenty, ja odziedziczę przytłaczającą większość majątku, a ten poczciwy urzędnik zadowoli się ochłapami, które inaczej – bez mojej pomocy – utraciłby, bo też by przepadły.
Jako niezwykle szczęśliwy człowiek nigdy nie korzystam z tych ofert i nie odpowiadam na nie, bo przecież pieniądze szczęścia nie dają. Skoro jednak ojczyzna w potrzebie, jest moim patriotycznym obowiązkiem podzielić się ze współobywatelami i zaspokoić ich potrzeby. Dzięki mnie Polacy mają szansę żyć w komforcie i poczuciu bezpieczeństwa.
Myślę, że w ciągu kilku lat mógłbym wyprowadzić naszą ojczyznę na prostą. Będę potrzebował pełni władzy, nieograniczonych możliwości komunikowania się ze światem i podróżowania. Państwo powinno mi zagwarantować mieszkanie w reprezentacyjnym pałacu, w którym będę mógł godnie przyjmować zagranicznych gości pomagających mi w uzyskaniu spadku, będę musiał otrzymać kolumnę samochodów służbowych i ochronę porównywalną z prezydencką (będę przecież człowiekiem numer jeden w państwie). Przy tej ilości spraw do obsłużenia (nawet kilka maili tygodniowo urasta przecież w końcu do olbrzymiej ilości spraw, które zapewne będą się przeciągały) będę potrzebował kancelarii zatrudniającej około stu osób. By na bieżąco weryfikować wszystkie zgłoszenia o spadkach, będę podróżować na koszt państwa do wszystkich tych egzotycznych miejsc, w których wydarzyły się tragiczne wypadki, a także odwiedzać siedziby wszystkich tych banków, z których spływa korespondencja.
Każdy przyjęty spadek będę następnie przekazywał skarbowi państwa i polskim obywatelom, do podziału środków wykorzystując instytut mojego imienia, w którym zatrudnię wszystkich moich znajomych oraz czytelników mojego bloga (tylko oni będą umieli zgodnie z moimi przekonaniami rozparcelować pieniądze).
Jeśli po pięciu latach mojego telefonowania, podróżowania i bankietowania na koszt skarbu państwa okaże się, że państwo polskie nie skorzystało na moich darowiznach więcej, niż na mnie wydało, podam się do dymisji i odejdę na dożywotnią emeryturę w symbolicznej wysokości trzech średnich krajowych, a winą za niepowodzenie mojej misji obarczę systemy przeciwspamowe polskich portali internetowych.


DR JOSEPH WALTER
DIRECTOR OF FINANCE
AUDITING AND ACCOUNTING UNIT,
CEMAC BANK OF AFRICA,
COTONOU-BENIN REPBLIC.
CELL PHONE:+229-93-680617

ATTN: PLEASE

I AM DR JOSEPH WALTER , A BANKER BY PROFESSION AND CURRENTLY A DIRECTOR WITH CEMAC BANK OF AFRICA COTONOU BENIN REPUBLIC BRANCH. I GET YOUR NAME AND ADDRESS IN MY SEARCH FOR A REPUTABLE AND RELIABLE PERSON TO HELP ME CLAIM
THE SUM OF UD$15 MILLION UNITED STATES DOLLARS DEPOSITED IN OUR BANK BY ONE OF OUR CUSTOMER WHO DIE WITH THE WIFE AND TWO CHILDREN ON THE 21ST DAY OF APRIL 2004 IN A CAR CLASH ALONG NOVESSEL ROAD. SINCE HIS DEATH NO
ONE HAS COME UPAS HIS NEXT OF KIN AND ALL OUR EFFORTS TO LOCATE ANY MEMBER OF HIS IMMEDIATE FAMILY HAS PROVE ABORTIVE THAT WAS WHY I DECIDED TO SEE IF I CAN GET ANYBODY WHO HAS THE SAME LAST NAME WITH HIM VIA INTERNET PREFERABLY SOME ONE OF THE SAME NATIONALITY WITH HIM WHICH I BELIEVE YOU HAVE ALL THE QUALITIES WE NEED. WHY I AM CONTACTING YOU IS PRESENT YOU TO OUR BANK AS THE NEXT OF KIN TO OUR DECEASED CUSTOMER
HE WAS A DRILLING CONTRACTOR WITH SOME OIL COMPANIES HERE IN WEST AFRICA,BECAUSE YOU HAVE THE SAME LAST NAME WITH HIM. SO IT WILL BE MORE ACCEPTABLE AND WISER TO PRESENT YOU THROUGH PAPER WORK TO THE BANK FOR THE CLAIM OF THE TOTAL FUND. I WILL GIVE YOU ALL THE NECESSARY REQUIREMENTS THAT THE BANK MAY REQUEST FROM YOU AND I FOLLOW UP THE TRANSFER OF THE FUND INTO YOUR A/C AS AN INSIDER. IT WILL INTEREST YOU TO KNOW THAT I AND MY PARTNERS HAS BEEN KEEPING OUR EYES ON THIS FUNDS AND HAS PUT THE ACCOUNT BLINDAND COVERED TO THE PUBLIC BY KEEPING THE ACCOUNT DORMANT TO ENABLE OUR PLANS FOR THE FUNDS TO COME THROUGH AND THIS IS THE TIME AND WE ARE HAPPY TO LOCATE YOU FOR THE PERFECTION OF THE TRANSFER OF THE FUND INTO YOUR NOMINATED BANK A/C TO BE GIVEN. AS SOON AS I GET YOUR POSITIVE RESPONSE I WILL UPDATE YOU ABOUT THE MODE OF DISBURSEMENT AND WE WILL ALSO NEED TO KNOW ABOUT INVESTING IN YOUR COUNTRY AS A WAY TO OF HELPING YOU PEOPLE WHO SUPPOSE ARE THE ORIGINAL OWNERS OF THIS FUNDS .
LOOKING FORWARD TO YOUR URGENT RESPONSE BY UPDATING ME WITH YOUR DIRECT
TELEPHONE AND FAX NUMBER FOR EASY COMMUNICATION.
YOURS SPECIALLY
DR JOSEPH WALTER
PLEASE IS VERY URGENT REPLY

Ten wpis to odgrzewany kotlet sprzed dziewięciu lat. W polskiej polityce, jak się okazuje, niewiele się przez te lata zmieniło. Za to systemy poczty elektronicznej lepiej sobie radzą z nigeryjskim spamem.